4 - Craving you

2.5K 226 344
                                    

Pod ten Dzień Singla :) 

[4800 słów]

~~~~~~~~




Taehyung:

Nie potrafiłem i nie mogłem pomóc Jiminowi. I to było w tym najgorsze. Nie wolno mi było ulżyć mu w codziennych obowiązkach, nie mogłem rozmawiać z nim tak jak kiedyś, nie mogłem trzymać go za rękę, nie mogłem patrzeć na niego zbyt długo. A teraz, gdy tak bardzo się męczył, nie mogłem przy nim pozostać. Myślałem, że wybranie takiej opcji będzie najodpowiedniejsze, w końcu nie wyobrażałem sobie życia bez jego widoku, bez rozmowy z nim, bez jego uśmiechu. Nawet jeżeli ostatnimi czasami tak ciężko było u niego wywołać to ostatnie zjawisko. I teraz obawiałem się, że będzie jeszcze ciężej. Nie tylko jemu, ale i jego rodzicom, dworkom, które się o niego martwiły, niektórym członkom Rady, którzy dobrze mu życzyli, doradcom, uczonym, mojemu bratu i mnie.

Domyślałem się, że sprowadzenie Tygrysa z powrotem do pałacu, nie będzie wcale łatwe. Ale obiecałem zarówno Jiminowi, jak i sobie, że zrobię wszystko co w mojej mocy, aby to zrobić. Za wszelką cenę. Wszystko dla mojego ukochanego i... jego dziecka.

Do ostatniej chwili pozostałem całkowicie spokojny, starając się nie pokazywać przy Jiminie zbyt wiele uczuć. Wiedziałem jednak, że długo tak nie wytrzymam, dlatego kiedy opuściłem jego komnatę, kiwnąłem na czekającego już Hyuka, który miał teraz przejąć wartę, odpowiadając za bezpieczeństwo naszego króla. Nie zamieniłem z nim słowa, zastanawiając się co zrobić. Mój umysł nie był jeszcze gotowy na spoczynek, dlatego zamiast do schodów, skierowałem się do Seokjina, którego komnata nie znajdywała się aż tak daleko od tej Jimina. Tylko przy nim mogłem opanować teraz myśli, będąc całkowicie szczery i nie musząc niczego udawać.

Droga nie zajęła mi zbyt długo. Byłem przyzwyczajony do szybkiego marszu, kiedy było to konieczne, dzięki czemu zaraz dotarłem pod komnatę brata, mieszczącą się tuż przy pałacowej bibliotece. Ogłosiłem swoje przyjście, nie chcąc go niepotrzebnie wprawiać w zakłopotanie, gdyby pomyślał, że to ktoś inny przyszedł go odwiedzić. A kiedy przekroczyłem próg jego komnaty, pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, były jego skrzydła. Niezbyt często pozwalał sobie na ich rozłożenie, przez co tylko nieliczni mogli podziwiać ich piękno. Były czarno-bordowe i wydawały się potężne. Jednak dobrze wiedziałem, że nie są w stanie go unieść, bo Seokjin zawsze wolał spędzać czas na ćwiczeniu umysłu, a nie skrzydeł. Choć nie zmieniało to faktu, że jeszcze kiedy byłem małym Baranem, czułem się przy nim bardziej bezpieczniejszy. Nie miałem wtedy tej siły, co teraz. I nie miałem tak długich rogów, jak teraz, będąc jedynie dzieckiem, widzącym w swoim bracie autorytet. Oczywiście nadal nim był i nadal byłem pewien, że w obliczu zagrożenia, każdy mądry przeciwnik, wolałby nie wchodzić w konflikt ze Smokiem.

Seokjin podniósł na mnie oczy znad księgi, którą czytał przy swoim stoliku. Widziałem, że jest już przygotowany do spania, bo miał na sobie tylko jedną, jasną warstwę szaty, dlatego obiecałem sobie, że nie będę mu długo przeszkadzał.

Zająłem miejsce naprzeciwko mojego brata, wypuszczając cicho powietrze i pozwalając sobie w końcu na pokazanie na swojej twarzy całego tego zmęczenia i zmartwienia. Starszemu tyle wystarczyło, aby zaraz zadać mi pytanie o mój stan:

– Jak się trzymasz, braciszku?

– Jutro, z resztą straży, muszę wyruszyć na poszukiwania króla Jeongguka – oznajmiłem, opierając głowę o ścianę znajdującą się tuż po mojej lewej. Pozwoliłem sobie również na zamknięcie oczu, od razu myślami uciekając do naszego natrafienia na Jeongguka i jego świtę. Tak bardzo miałem nadzieję, że słysząc o jego i Jimina dziecku, nie będzie się opierał i wróci z nami dobrowolnie do pałacu...

"Tightrope" - KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz