18 - Note

2.7K 190 124
                                    

JK poprawia mankiety :)))

[4600 słów]

~~~~~~~~~~~~~




Jimin:

Nie mogłem uwierzyć, że Jeongguk jest gotowy tak złamać mi serce. Po prostu nie do pomyślenia! Jak on w ogóle śmiał odbierać mi możliwość spędzania czasu z naszą małą księżniczką, która wymagała mojej opieki?! Jak on mógł sugerować, że nie daję sobie rady?! Dlaczego własny Alfa we mnie nie wierzy?!

Byłem tak potwornie zły, że nawet nie byłem w stanie tego wyrazić. Wściekłość wręcz mnie paraliżowała, dlatego nie mogłem w żaden sposób zacząć wojny z Jeonggukiem. Po prostu pozwoliłem mu na to, bym wylądował w jego sypialni, choć tak bardzo chciałem od niego uciec, chociażby śpiąc w kącie na poduszce. Ostatecznie jednak obudziłem się w jego ramionach, zapewne działając instynktownie w czasie snu, lgnąc do ukochanego zapachu. Ale po przebudzeniu mój humor natychmiast się pogorszył i bez słowa opuściłem jego komnatę, korzystając z tego, że minęła już dziewiąta. Wręcz biegłem przez pałac, martwiąc się tym, czy moja malutka nie jest głodna lub czy służba na pewno się nią dobrze zajęła. Ledwo wpadłem do sypialni, a już kazałem Owcom wyjść, zabierając im mój mały skarb. Miri na szczęście jedynie zapiszczała radośnie, pozwalając mi się choć trochę zrelaksować.

Przez resztę poranka mogłem spokojnie się przy niej wyciszyć, ale na moje nieszczęście nie trwało to zbyt długo, bo po obiedzie, który zjadłem w swojej komnacie, w drzwiach ponownie zjawił się mój małżonek. Niczym zapowiedź wielkiej kary, jaka mnie czeka za to, że kocham naszą córkę.

Choć jeszcze przed sekundą radośnie gaworzyłem z małą Tygrysiczką, teraz znów moja twarz stała się bezemocjonalna.

– Nie rozmawiasz ze mną, tak? – zapytał, od razu wyczuwając zmianę nastroju w pomieszczeniu. Nie zamierzałem mu jednak odpowiedzieć. W sumie miał rację, nie chciałem z nim rozmawiać. Zamiast tego skupiłem się na tym, że pod moją dłonią wyczułem coś mniej przyjemnego, więc ruszyłem w stronę rozłożonych chust, które służyły mi za miejsce do przewijania naszej księżniczki. – Chcesz żebym codziennie zabierał cię stąd podstępem? – zapytał, gdy zabrałem się za przebieranie brudnej pieluszki.

– Skoro moje zdanie się dla ciebie nie liczy, to pewnie i tak zrobisz co będziesz chciał – odpowiedziałem, nim zdążyłem się ugryźć w język.

Teraz już na pewno nie uniknę rozmowy...

– Zrobię to, co będzie dla ciebie najlepsze.

– Ty tak uważasz – odpyskowałem natychmiast.

Jak on może nie rozumieć, że robi mi krzywdę?!

– Czyli według ciebie poświęcanie całego swojego czasu naszemu dziecku, jest dla ciebie najlepsze?

– Tak – odparłem natychmiast. – Jestem wtedy szczęśliwy i spokojny. Nawet jeśli trochę zmęczony.

Przez chwilę jeszcze starałem się poradzić sobie z supłem, ale w końcu poczułem, jak po moich policzkach zaczynają płynąć łzy. Nie mogłem już hamować swoich emocji. Nie potrafiłem udawać, że to wszystko tylko dlatego, że tak bardzo pragnę być najlepszą mamą dla naszej Miri.

– Straciliśmy pierwsze dziecko, drugie prawie też. Naprawdę dziwi cię, że boję się ją zostawić choćby na chwilę? – zapytałem cicho, chcąc zamaskować mój łamiący się głos. – Ale ty nie rozumiesz i każesz ją ode mnie zabrać.

"Tightrope" - KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz