14 - Propitious

3.7K 218 114
                                    

Wesołego Zająca! :D

[4600 słów]

~~~~~~~~~~~~~




Jimin:

Odesłanie Taehyunga było dla mnie naprawdę trudne. Pomimo moich wcześniejszych zapewnień, że sam może zadecydować o swoim losie, nie mogłem dłużej go narażać, zwłaszcza przy tak zazdrosnym małżonku. Jednak jego brak zaczął mi naprawdę dokuczać, gdy nie miałem przyjaciela, któremu mógłbym się wyżalić. A duszenie w sobie obaw i zmartwień w końcu zwróciło uwagę Jeongguka i niepotrzebnie go zmartwiło. Cóż... może właśnie potrzebnie, bo nawet nie mogłem się zbytnio skupić na wszystkim, co robiłem. Gdyby nie pomoc mojego ukochanego, naprawdę byłoby mi dużo ciężej. Całe szczęście, że przodkowie nade mną czuwają i pomogli nam się w sobie zakochać. Jednak z tej miłości powinno być dziecko, którego nie tylko potrzebowałem, aby zapewnić ciągłość dziedziczenia tronu, ale przede wszystkim, by czuć się spełnioną Omegą, która dała swojemu Alfie potomka.

Zgodnie z zaleceniem szczurzego medyka, którego mój ukochany dla mnie sprowadził, musiałem grzecznie wypić przygotowane dla mnie mieszanki ziół, aby mój organizm wrócił do stanu równowagi, po tym nieszczęściu, jakim była strata maleństwa. Dlatego nie pozwalałem sobie już na negatywne myśli, starając raczej pracować nad naszą relacją z Tygrysem, aby być jak najbliżej mojego małżonka. A kiedy w końcu przyszedł czas na nasze próby... niemal zniknęliśmy z pałacu na tydzień, spędzając dość intensywne noce i większość dnia w jego komnacie. I pomimo celu, jaki mi przyświecał w tych zbliżeniach, nie mogłem zaprzeczać, że to był naprawdę cudowny czas w jego ramionach.

Po intensywnym tygodniu starania się o dziecko, wróciliśmy do swoich obowiązków z zupełnie nową energią. Oczywiście nadal spędzaliśmy wspólnie noce, ale raczej na przytulaniu, pocałunkach i po prostu spaniu. Byłem jednak pewien, że tym razem nam się udało i już niedługo pojawią się pierwsze oznaki mojego stanu. I choć pamiętałem, jak to było dla mnie trudne, z utęsknieniem czekałem tych dni. Bo teraz będzie lepiej. Już nie jestem dla Jeongguka przykrym obowiązkiem. Kochamy się i pragniemy, a dzięki temu nasz maluszek będzie zdrowo i prawidłowo się rozwijał.

Minęło dobre pięć tygodni od naszych licznych zbliżeń, a ja już od rana nie czułem się najlepiej. Nie było tak, jak za pierwszym razem, dlatego nie potrafiłem powiedzieć, czy to wina pogody, jakiejś choroby, czy po prostu... Nie, nie mogłem zapeszać. Musiałem póki co udawać, że wszystko jest w porządku. Jednak przez kolejne dni utwierdzałem się w przekonaniu, że mam rację. Odczuwany pociąg do Jeongguka rósł coraz bardziej i nie mógł być wynikiem tylko mojej miłości do niego. Nie mogłem też zlekceważyć innych objawów, jednak zastanawiałem się w jakiej formie przekazać mojemu ukochanemu dobrą nowinę.

Niestety, mój pech zrobił to za mnie. Właśnie jedliśmy śniadanie z Jeonggukiem. Od kilku dni już czułem, jak okropnie pachną dla mnie jego posiłki, bo mój węch znów się mocno wyczulił. Jednak dzisiaj nie wytrzymałem i ledwo usiadłem do stołu, a już służąca musiała do mnie biec z materiałem i misą, bo kolacja stanowczo postanowiła opuścić mój żołądek na świeżo przygotowane śniadanie.

No pięknie...

– Coś się stało? Zjadłeś coś mojego? – zapytał natychmiast Jeongguk, chyba zarówno zaskoczony, jak i zmartwiony. Zrobiło mi się głupio przez to całe zamieszanie, zwłaszcza, że moje już nienadające się do spożycia jedzenie, było zabierane, a przód mej szaty... no cóż, powinienem pójść się przebrać.

– Chyba będziemy mieli dziecko – powiedziałem wprost, nie chcąc szukać wymówek, ani kombinować już z inną formą przekazania mu tej wiadomości. Maluszek sam się upomniał o zainteresowanie taty. Niestety przez to, że mój Alfa nie był ze mną przy pierwszej ciąży, zbyt często nie wiedział takich rzeczy, więc patrzył na mnie tylko, nic nie rozumiejąc, dlatego spokojnie mu wyjaśniłem:

"Tightrope" - KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz