2 - Mocking

3.5K 250 419
                                    

Diobeł u góry XD

[6200 słów]

~~~~~~~~~~~~ 




Jeongguk:

Tron nigdy nie był mi przeznaczony. Wiedziałem to od najmłodszych lat. Bo choć spośród moich czterech sióstr i sześciu braci, to ja byłem drugi w kolejce do tronu, Jeonghyun – książę koronny naszego królestwa, a zarazem najstarszy z nas – był całkowicie zdrowy, nigdy się na nic nie narażając i mając wokół siebie mnóstwo ludzi, którzy dbali o to, aby nic mu się nie stało. Nawet jako jeden z Tygrysów, dość podstępnych i przebiegłych z natury, nie rozważałem dojścia do władzy poprzez uśmiercenie Jeonghyuna. Może to dlatego, że przez całe dzieciństwo zawsze się mną opiekował i jako jedyni byliśmy dziećmi królowej, gdy reszta rodzeństwa dzieliła z nami jedynie wspólnego ojca – króla, posiadając przy tym jego konkubiny za matki. Jednak te wszystkie fakty nie były w stanie stłumić we mnie żądzy władzy. A przy obecnej sytuacji, tylko na polu bitwy mogłem ją poczuć. Chaeyeon, nasza mama, długo mnie namawiała, abym nie obierał takiej drogi w swoim życiu. Wolała, bym zajął się nauką, stając uczonym, który pomagałby może i nawet swojemu starszemu bratu w podjęciu niektórych decyzji w przyszłości. Ale taka pozycja w królewskiej rodzinie była dla mojego ego poniżająca. Bo moje ciało i umysł, były stworzone do czegoś większego. Dlatego nie miałem zamiaru ograniczać się do Królestwa Tygrysów, a już na pewno nie chciałem decydować o losach Królestwa Owiec. Etap małżeństwa z księciem koronnym tych ziem, był jednak konieczny. Nawet jeżeli już zaplanowałem jak go dokładnie wykończę.

Zabrałem ze sobą najważniejsze i najkonieczniejsze dla mnie Tygrysy, w których skład wchodziło kilka bliskich mi dworek, strażników, kilkadziesiąt wojowników i paru doradców. Mama długo nie potrafiła mnie wypuścić ze swoich ramion, a rodzeństwo prosiło się o ładne prezenty z Królestwa Owiec. Kilka Omeg na pewno rozpaczało, że ich ulubiony Alfa już nigdy nie zaprosi ich w czasie swojej rui, a lud ze smutkiem żegnał najlepszego wojownika spośród wszystkich książąt i księżniczek, który nigdy nie obawiał się poświęcić swojego życia dla Królestwa Tygrysów. Wiedziałem, że to, co miałem do tej pory, nie było najgorsze, skoro nie brakowało mi żadnych uciech i wiodłem dostatnie życie na zamku, nie musząc się też obawiać, że kiedy odwiedzę którąś z wiosek, lud mnie wyśmieje lub co gorsza – zlinczuje. Tygrysy były do wszystkiego zdolne, ale na szczęście jeśli chodziło o mnie, mogłem się czuć przy nich bezpieczny.

Długa wędrówka do Królestwa Owiec, zdążyła wzbudzić we mnie trochę wątpliwości. Nie miałem pojęcia jak wygląda ten książę koronny. Zaledwie poznałem jego imię i wiek, dowiadując się, że jest o dwa lata starszy ode mnie. Choć akurat ten fakt nie miał żadnego znaczenia. To jego pozycja się liczyła, która nawet po Dniu Naznaczenia będzie mnie stawiać niżej od niego. Oczywiście tylko na czas etapu, mającego na celu poślubienie go, po którym nastąpi jego tajemnicza śmierć i zajęcie tymczasowo tronu, aby móc zaatakować Królestwo Smoków. Specjalnie poleciłem moim dworkom zabranie trujących ziół, które rosną tylko na tygrysich ziemiach, aby żaden medyk z Królestwa Owiec nie był w stanie odkryć co takiego uśmierca ich króla. A po znalezieniu się w szeregach owczej służby, moje dworki wdrożą mój plan w życie. Zajmie nam to może rok, ewentualnie dwa. Ale osiągniemy swój cel, dostając to, czego tak bardzo pragnę.

Po dotarciu do serca ziem mojego przyszłego małżonka, wszyscy byliśmy oczarowani nie tyle ich budowlami, które na pewno nie były tak majestatyczne jak nasze, co odzieniem. Wszyscy doskonale wiedzieliśmy, że właśnie z tego słynie ich królestwo, jednak nigdy nie mieliśmy okazji ujrzeć tego na własne oczy. Zwłaszcza w samym pałacu, wielobarwne ubrania przykuwały nasz wzrok. Choć kiedy już dotarłem do obecnego króla Owiec, starałem się już skupić na mojej roli w tym wszystkim, wysłuchując jego wskazówek i robiąc dobrą minę do złej gry. Na szczęście nie musiałem mu obiecywać dobrego opiekowania się jego synem, bo chyba sam doskonale rozumiał, że to już ode mnie zależy jaką relację z nim zbuduję. A stojąc tak, i czekając aż przyszły władca się pojawi, zastanawiałem się jaką dokładnie taktykę obrać. Czy być dla niego kochanym Alfą, ubóstwiać go, być zazdrosnym o każdą hybrydę, która się do niego zbliży, i ciągle prosić o spędzanie z nim czasu, aby jego poddani uwierzyli w moje uczucia do niego i lepiej przyjęli mnie, kiedy przejmę już tron? Czy może lepiej być dla niego największym koszmarem, uprzykrzając mu codziennie życie, poniżając, raniąc i powoli łamiąc, aby w końcu sam stwierdził, że lepiej będzie jeśli po jego śmierci zasiądę na tronie jego królestwa choć przez chwilę? Sam nie wiedziałem. Jednak odpowiedź na moje pytania pojawiła się wraz z przybyciem blondwłosego Omegi, który – sądząc po tym, gdzie się znajdował – miał się stać moim małżonkiem.

"Tightrope" - KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz