Uda się czy się nie uda? :)))
[3800 słów]
~~~~~~~~~
Jimin:
Pech i nieszczęście najwyraźniej na dobre zagościły w moim i Jeongguka życiu. Bo jak inaczej można nazwać sytuację, w której nasz mały skarb musi cierpieć przez to, że jego rodzice są dwiema zupełnie różnymi hybrydami? Zacząłem wręcz rozważać, czy nie miało to również wpływu na zdrowie naszego pierwszego maleństwa, co mogło się przyczynić do tragedii. Z jednej strony byłem wściekły. Tyle osób mogło nam powiedzieć o zagrożeniach, jakie wynikają z naszego związku, ale z drugiej wiedziałem również o konieczności zapewnienia ciągłości rodu królewskiego. I choć brzmiało to okropnie – dla ogółu zagrożenie życia Miri nie było niczym szczególnym. Jako Tygrysica nie mogła przejąć tronu, by nie oddać w ten sposób władzy w królestwie innemu gatunkowi. Nawet, gdyby w przyszłości jej małżonek lub małżonka byli Owcą, gdyż wtedy władzę straci nasz ród. Ale dla mnie i Jeongguka, nasza córka była teraz najważniejsza i gotów byłem na naprawdę wiele, aby ją uratować. Z tego też powodu nie mogłem pozwolić na jakiekolwiek czekanie z wyruszeniem do Królestwa Szczurów. Niestety nie była to krótka droga, lecz prawie trzytygodniowa wyprawa, w czasie której musieliśmy pokonać również morze. A na nim nigdy nie wiadomo, czy nie stanie się coś złego przez chociażby sztorm. Jeongguk oczywiście wysłał przed naszą wyprawą gońca, z wiadomością do Królowej Somi, aby poinformować ją o naszym przybyciu i wstępnie przedstawić problem, ale ów posłaniec również miał zadbać o przygotowanie dla nas bezpiecznego schronienia, powiadamiając o naszym przybyciu wszystkie miejscowości, które były na naszym szlaku (bo z małym dzieckiem byle namiot niestety był problemem, poza tym chodziło o bezpieczeństwo całej rodziny królewskiej) oraz zadbał o przygotowanie łodzi, która miała nam umożliwić morską przeprawę. Dobrze, że mój małżonek miał na tyle rozumu i opanowania, by się o to zatroszczyć, bo ja po prostu straciłem głowę, zbyt przerażony wizją utraty kolejnego dziecka. Chciałem natychmiast znaleźć się w Królestwie Szczurów i tylko to się dla mnie liczyło.
Droga, którą pokonaliśmy lądem, minęła mi o dziwo szybko, choć przebywaliśmy raczej większe odległości, niż pierwotnie zakładał plan, co nieco podnosiło mnie na duchu. Jednak ciągle miałem wrażenie, jakby śmierć dmuchała nam w karki. Stan Miri ciągle się zmieniał, raz próbowałem zbić jej gorączkę, a raz patrzyłem, jak spokojnie śpi, przez co moje nerwy były już zupełnie rozstrojone. Nawet pomimo chęci pomocy ze strony służących, które przecież mogły zająć się nią tak samo, jak ja, jeżyłem się za każdym razem, gdy któraś z nich jej dotykała. Mój instynkt Omegi w pełni mnie opanował. Gorzej było, gdy znaleźliśmy się już na statku. Pomimo iż pokonywaliśmy kolejne mile, nie czułem tego fizycznego przemieszczania się, przez co mój poziom paniki i stresu wzrósł. Szybko to odczułem, zwłaszcza, że nie miałem ochoty nic jeść – choć się do tego zmuszałem, aby nie stracić pokarmu. A w dodatku ciągle chodziłem zmęczony, będąc czujny na każdy, nawet najmniejszy dźwięk bólu wydany przez naszą małą Tygrysiczkę. Łzy również stały się moimi nieodłącznymi towarzyszami, gdyż musiałem znaleźć jakieś ujście targających mną emocji.
W czasie jazdy Jeongguk nie rozmawiał ze mną za dużo, zachowując się bardziej jak nasz strażnik, pilnując bezpieczeństwa naszej córki. Nie zmieniło się to również na statku, gdzie starał się wszystkim zająć, nie zaglądając za często do naszej kajuty, gdzie zamknąłem się z Miri. Jedynie medyk i służki przybywali do mnie w mniej więcej równych odstępach czasu. Ale nawet na ich obecność zaczynałem reagować irytacją.
Nie liczyłem już dni, które ciągnęły się na morzu, więc kiedy w drzwiach kajuty stanął Jeongguk, mogło to być zarówno piątego, jak i pięćdziesiątego dnia naszej wyprawy. Zmęczony patrzyłem, jak Tygrys powoli zbliża się do mnie i zajmuje miejsce na łóżku, przygarniając mnie do siebie, abym choć na chwilę mógł znaleźć się w jego ramionach i poczuć zapach, którego tak mi brakowało do odzyskania choć odrobiny równowagi. Jednak pomimo naszej bliskości, moje oczy nie mogły oderwać się od śpiącej Miri. Niedawno udało mi się zbić jej gorączkę i teraz znowu odpoczywała. Ale jak długo?

CZYTASZ
"Tightrope" - Kookmin
Fiksi PenggemarKsiążę Jeongguk niczego tak bardzo nie pragnął jak władzy. Nawet za cenę życia niewinnych hybryd. W tym jednej wyjątkowej - przyszłego króla Królestwa Owiec. Jednak czy decyzja o poślubieniu księcia koronnego Jimina, ułatwi mu dojście do władzy i os...