8 - Intractable pain

3.3K 234 338
                                    

tu tu duuum :)))

[4900 słów]

~~~~~~~~~~~




Jeongguk:

Dzień po naszym spotkaniu na placu treningowym, jakoś nie mogłem trafić na Jimina. Albo mnie specjalnie unikał, po tym do czego między nami doszło, albo miał jakiś problem, o którym nie wiedziałem. Bo ani w czasie przechadzek po pałacu go nie widziałem, ani w czasie pełnienia naszych obowiązków. Nie zjawił się podczas żadnego posiłku, podczas spotkania z Radą, czy też wieczorem – w czasie odpisywania na pisma. Nie miałem problemu, aby sobie z tym wszystkim poradzić, bo chodziłem regularnie do Smoka, ucząc się wszystkiego, co będzie mi potrzebne po całkowitym objęciu tronu. Całkowitym objęciu tronu, z którego już i tak zdążyłem zrezygnować. Nie chciałem przecież władzy. Nie po tym, co zacząłem czuć do tej małej Owcy.

Powiedziałem o wszystkim moim alfim Tygrysom, którzy przyjęli to dość spokojnie. W końcu byli gotowi pójść za mną wszędzie. A jeżeli chciałem pozostać w Królestwie Owiec, oni także nie mieli zamiaru się stąd ruszać. Wiedziałem, że na taką informację trochę gorzej zareagują Tygrysie Omegi, które jeszcze na naszych ziemiach, były moimi łóżkowymi partnerkami. Dlatego na razie odpuściłem sobie rozmowę z nimi, skupiając na obowiązkach i poznaniu przyczyny nieobecności Jimina. Dlatego po skończeniu odpisywania na pisma, zapytałem jedną z dworek, gdzie się znajduje moja paskuda. A słysząc, że odpoczywa w swojej komnacie, natychmiast się tam udałem, naprawdę nie rozumiejąc co mogło mu się stać.

Straż od razu otworzyła dla mnie drzwi, wpuszczając do środka. I nawet nie zdążyłem przenieść wzroku na Jimina, a już wiedziałem, że coś jest nie tak. Cała komnata była wypełniona jego zapachem. Ale nie tymi słodkimi jagodami, które zazwyczaj od niego czułem. Wyczuwałem tu tylko niepokój, ból i strach, którym sam się przeraziłem. A patrząc na leżącego na łóżku blondyna, w sekundzie przeniosłem się bliżej tego mebla, mocno zaniepokojony. Hybryda była okropnie blada, a jego standardowa, miodowa skóra, miała niepokojącą barwę. Bo na twarzy, oprócz białego, widziałem też przebłyski zielonego i mocno różowego na policzkach. Ale nie mogłem się temu dziwić, skoro tuż koło jego łoża stała misa z czymś, co przypominało zwróconą zawartość żołądka. A oprócz naszej dwójki, po pomieszczeniu kręciła się jedna dworka, gdy inny służący – Omega, siedział przy Jiminie, ocierając mu czoło ściereczką.

Szybko zająłem miejsce po drugiej stronie mojej paskudy, łapiąc jego dłoń i wpatrując się w niego zmartwiony.

– Gorzej się czujesz? Potrzebowałeś mnie? Czemu do mnie nie przyszedłeś? Co się stało? – zasypałem go pytaniami, nad którymi nawet nie musiałem się zastanawiać, bo widząc jego stan, byłem tak zaniepokojony, aby potrzebować udzielenia mi jak najszybszych odpowiedzi.

– Jeongguk... czuję się dzisiaj... wyjątkowo źle – przyznał słabym głosem, posyłając mi przy tym blady uśmiech, który w ogóle nie pasował do tej uroczej buzi. Nie chciałem widzieć na niej takich uczuć. Powinna być zawsze pogodna, nigdy nie ukazując cierpienia. – Chyba się rozchorowałem – dodał, na co pochyliłem się bardziej do niego, przykładając nos do tej delikatnej szyi, gdy wolną rękę przeniosłem na jego policzek, gładząc go uspokajająco.

Wystarczyło, abym zaciągnął się jego zapachem w kilku miejscach na szyi i już wiedziałem, że to nie jest tylko choroba. To nie mogła być zwykła choroba. Pachniał tak niepokojąco, abym miał ochotę wygnać stąd wszystkie hybrydy, nie pozwalając się nikomu do niego zbliżać. Do nich zbliżać.

"Tightrope" - KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz