6 - Boosted

3K 223 227
                                    

Ktoś tu jest choć troszkę soft? <paczy na dżyjkyja>

[5800 słów]

~~~~~~~~~~~~~~~~




Jeongguk:

Miałem jakieś wyjście? Inne rozwiązanie? Inny plan? Inny sposób, aby wymigać się od spędzenia czasu z paskudą? Raczej nie. A nawet niczego podobnego już nie szukałem. Tak jak początkowo specjalnie go unikałem w ciągu dnia, uciekając najczęściej na plac treningowy i tylko wracając do pałacu w porze obiadowej i na nauki u Smoka, teraz całkowicie to porzuciłem. Nie chodziło o tę kłótnię z jego matką ani o jego potrzeby. Bo nigdy nie stawiałem innej hybrydy na pierwszym miejscu w swoim życiu. Zawsze to moje plany się liczyły. Moje upodobania, moje zamiary i zainteresowania. Musiałem się jednak pogodzić z tym, że zawsze będę miał jakieś obowiązki, niekiedy wykluczające inne zajęcia – najpierw jako książę, a teraz jako król. Z początku, na złość paskudzie, nie miałem zamiaru mu w niczym pomagać, ale teraz, kiedy zobaczyłem w jakim jest stanie, postanowiłem odpuścić sobie te dwie-trzy godziny w ciągu dnia i poświęcić je na ulżenie mu w obowiązkach. Robiłem to oczywiście ze względu na dziecko, nie mogąc już ignorować tego, czego pragnąłem jako jego Alfa. Bo jak długo byłbym w stanie ograniczać przy nim swój oddech? Jak długo byłbym w stanie ignorować wszystkie zmiany, które w nim zaszły? Wystarczyło, abym poczuł, jak rośnie w nim nasze dziecko, i całe to pragnienie trzymania się od niego z daleka, zniknęło. Musiałem ich chronić. Musiałem o nich dbać. Oczywiście w miarę swoich możliwości, bo mój charakter nie dopuszczał niektórych zachowań. Nie byłem Alfą, który traktowałby swoją Omegę jak bóstwo. Nie miałem zamiaru za nią biegać, pytać o jej samopoczucie i potrzeby. Jednak mogłem dawać to, o co sama poprosi.

Nie zauważyłem zbyt dużych zmian w wyglądzie paskudy. Nadal był przemęczony i czasami wyglądał na chorego. Dlatego tak jak po tej kłótni z jego matką, poszedłem mu jednak pomóc z pismami, tak i na drugi dzień, po ćwiczeniach, kąpieli i kolacji, udałem się prosto do Sali Tronowej, w której liczyłem go zastać. Hybryda oczywiście znajdowała się na swoim stałym miejscu – na podwyższeniu na końcu sali, siedząc na poduszce przy stoliku. Jak zwykle stał przy nim jakiś doradca, na którego nigdy nie zwracałem uwagi. Ale dzisiaj zapewne będę musiał, po tym co planowałem.

Tym razem jego strażnik ogłosił moje nadejście. Choć Jimin zwrócił na mnie uwagę dopiero kiedy wdrapywałem się po schodkach, aby dotrzeć na to wzniesienie. Nie pozwoliłem jego ustom na zwrócenie się do mnie, bo już za chwilę siadałem przy nim, zabierając mu wszystkie pisma i przesuwając na swoją stronę.

Chłopak był zaskoczony, przyglądając się moim działaniom i rozchylając przy tym zabawnie usta. Zapewne założył, że skoro wczoraj mu pomogłem, to dzisiaj już mnie tu nie zobaczy. Więc otrzymał taki niewielki prezent-niespodziankę od swojego małżonka.

– Dobry wieczór, Jeongguk. – Jako pierwszy się ze mną przywitał, posyłając mi uśmiech, co zobaczyłem kątem oka, sięgając po kałamarz i jeden z pędzli, czekających na użycie. I nawet nie zdążyłem któregokolwiek z tych zwojów przełożyć bliżej siebie, aby się nim zająć, czy też wyjaśnić mu co zamierzam, a on już sięgnął po jedno z pism, które zaczął, chyba chcąc kontynuować swoją pracę.

Moja dłoń szybko na nim wylądowała, przytrzymując i uniemożliwiając Jiminowi zabranie go. Na co chłopak zaniechał dalszych działań, wycofując swoją rękę.

– Powinieneś pójść już do swojej komnaty – oznajmiłem, przenosząc w końcu na niego wzrok. Nadal wyglądał tak, jakby faktycznie potrzebował odpoczynku. Może nie sypiał zbyt dobrze? Albo ciąża w połączeniu z jego obowiązkami źle wpływała na jego zdrowie?

&quot;Tightrope&quot; - KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz