Rozdział 16 Był Zagubiony

539 74 80
                                    

Cas szedł ulicą, co jakiś czas kopiąc kamyk, był wieczór, jedynym źródłem światła były lampy które oświetlały chodnik.

Był już tuż przed blokiem kiedy poczuł jak ktoś łapie go i przyszpila do ściany.

Na początku nie wiedział co się stało dopiero kiedy zobaczył twarz Thomasa, zrozumiał, znalazł go.

-Zostaw mnie!

-Myślałeś że cię nie znajdę? Naprawdę?

Thomas przysunął się bliżej i szepnął mu do ucha.

-Teraz już mi nie uciekniesz.

Próbował się wyrwać ale chłopak trzymał jego ręce

-Cas.

-Zostaw mnie!

-Cas!

Nagle otworzył oczy a sen rozpłynął się, tuż nad nim znajdował się Dean z zaniepokojoną miną, który trzymał jego ręce.

-Dean? Co się stało?

-Krzyczałeś przez sen i się rzucałeś, przytrzymałem cię bo bałem się że coś sobie zrobisz.

Dean odsunął się delikatnie.

-Cas, przestraszyłeś mnie, co się dzieje?

-Nic... Przepraszam że cię obudziłem.

-Proszę cię, nie masz za co mnie przepraszać, lepiej mi powiedz co ci się śniło.

-To co zwykle, Thomas, boje się że on wkońcu mnie znajdzie, wiem że to głupie ale po prostu się go boje.

Dean spojrzał na niego.

-Ten palant nic ci nie zrobi, nie dopuszcze do tego.

-Dzięki.

-Idz spać Cas, porozmawiamy o tym jutro.

Cas niepewnie podrapał się po karku.

Bał się spać sam, przez tą jedną noc nad jeziorem kiedy spał z Winchesterem czuł się bezpiecznie, przy nim czuł się bezpiecznie.

-Ym Dean?

-Tak?

-Bo wiesz... Ja chciałem zapytać czyy.... Ty... Znaczy czy mógłbyś...

Dean uśmiechnął się do niego zachęcająco.

-Tak Cas?

-No czy... Nie to głupie... Nieważne, zapomnij.

-No weź, skoro zaczęłeś to skończ.

Cas westchnął, no i po cholere zaczynał? Zrobi z siebie idiote.

-Czy mógłbyś spać dzisiaj tutaj?

-W sensie że z tobą?

-Tak, ten jeden raz?

Dean uśmiechnął się do niego

-Pewnie.

Cas posunął się dając miejsce Deanowi.

Odwrócił się plecami, mimo iż miał ochotę się do niego przytulić to wolał się nie narzucać, ani nie naruszać jego przestrzeni osobistej.

Zamknął oczy i starał się zasnąć kiedy poczuł ręce na swojej tali delikatnie przyciągające go do drugiego ciała.

Dean przytulił go do siebie tak że Cas czuł jego oddech na swojej szyi.

Szatyn owinął go ramionami jakby chciał obronić go przed całym światem.

-Ze mną nic ci nie grozi.

Usłyszał delikatny szept który wywołał u niego uśmiech, czuł jak się rumieni.

-Dobranoc Dean.

-Dobranoc Cas.

****

Brunet delikatnie otworzył oczy, pierwszym co przykuło jego uwagę była dłoń Winchestera splatana w jego dłoni.

Mimowolnie się uśmiechnął.

Delikatnie się odwrócił.

Boże, widok śpiącego Deana zdecydowanie nie powinien mu się aż tak podobać.

Będące w nieładzie włosy opadały mu na czoło, usta były lekko uchylone.

Cas zagryzł wargę.

Nigdy nie myślał że spotka kogoś takiego jak on, Dean był inny... Wyjątkowy.

Martwił się o niego, dbał, rozśmieszał, dawał poczucie bezpieczeństwa, chciał go bronić, był dla niego wsparciem.

I nie chciał niczego w zamian.

Był przyjacielem o którym można pomarzyć.

I wszystko było super, do czasu kiedy go pocałował.

Cholera, to było takie przyjemne, czuć jego wargi na swoich, ręce w swoich włosach... Nigdy czegoś takiego nie czuł.

Spojrzał na niego, przejechał dłońmi po twarzy.

Totalnie wpadł.

Zakochał się w swoim przyjacielu.

Nie wiedział kiedy dokładnie to się stało, ale stało się, przecież tego nie planował.

Nie wiedział co teraz będzie, przecież mu tego nie powie... Nie chciał go stracić.

Delikatnie przysunął się bliżej, wtulajac się w klatkę piersiową Winchestera.

Był zagubiony.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka 25.02.2019

Miał być dłuższy ale no, chciałam coś wstawić, postaram się na jutro dodać już dłuższy

Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał.

Do następnego

Adios!

I Like You More Than Friend //Destiel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz