Śniadanie

10.4K 264 43
                                    

Obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Lis, chcesz coś zjeść? - spytał Tom
- Mhm.
- Umm...A jest coś byś co chciała?
- Maca? - zapytałam z nadzieją.
- Okeeej? Ale, Lis, jemy w domu.
- Kurde. To macie może jakieś musli?
- Mamy. To ogarnij się i chodź na dół.
Mruknęłam pod nosem słowa potwierdzenia i zakryłam oczy dłonią, zrezygnowana. Bo jeśli Tom powiedział, że zawoła mnie na kolację, na której będą wszyscy, a przyszedł teraz to znaczy... Usłyszałam jego oddalające się kroki, tak bardzo przypominające... Ouch! Nie myśl o tym!
Leżałam jeszcze chwilę z zakrytymi oczami, a potem z jękiem podniosłam się do pionu.
Jacykolwiek by nie byli, musiałam zejść na dół. Po pierwsze dlatego, żeby pokazać losowi, że mnie nie pokonał, a po drugie byłam po prostu głodna. Podeszłam do walizki, żeby wyciągnąć jakieś ubrania, chwyciłam pierwsze lepsze i szybko się ubrałam.

Po cichu schodziłam po schodach, starając się nie wydawać żadnych zbędnych dźwięków. Miałam nadzieję, że nie przyjdę ostatnia, nie chciałam stawać przed...

- Hej Lis! - spojrzałam na brata i niepewnie się do niego uśmiechnęłam, a potem ogarnęłam wzrokiem jadalnię zahaczając wzrokiem o Willa. Chwilę później spostrzegłam śliczną, drobniutką blondynkę, spoglądającą na mnie z szerokim uśmiechem. 

- Hej! Jestem Kitty! Dziewczyna twojego brata - rzuciła, wstając od stołu i podchodząc do mnie blisko. Może trochę za blisko.

- A ja jestem Alex, a to mój młodszy brat Jim. - powiedział jakiś koleś, którego wcześniej nie zauważyłam.

- To... Miło mi was poznać. - tak myślę.

- Jezu! Chodź Lis i wreszcie coś zjedz.

- Dobra, ale czekaj... Najpierw chciałabym się napić, bo mnie tak suszy jakbym miała jakiegoś kaca, serio. - może nie było to najlepsze zdanie jakie mogłam powiedzieć przy nowo poznanych osobach, ale to była szczera prawda! Naprawdę miałam w ustach pustynię.

- Emmm, Lisa? Wiesz że jutro jest pierwszy dzień szkoły, prawda?

- I co z tego? - zapytałam marszcząc brwi.

- Ona jest taka głupia, czy tylko udaje? - mruknął do siebie Will, wystarczająco głośno by wszyscy go usłyszeli. Zaraz potym zarobił mocnego kopniaka w piszeczel. Wbiłam spojrzenie w sufit, no bo to nie była moja wina. Moja noga sama z siebie go kopneła.

- To że musimy pójść do sklepu, żeby kupić ci podręczniki. A ja nie mogę z tobą pójść, bo mam pracę tak jak Will - ciągnął mój brat udając, że nie widział morderczego spojrzenia wbitego w moją skromną, niewinną osobę.

-  Ja mogę z tobą pójść, a przy okazji będziemy mogły pochodzić po jakiś sklepach z ubraniami i kosmetykami. No wiesz... damski wypad. - od razu zaproponowała Kitty z radosnym błyskiem w oczach.

- Oo tak! Przydadzą mi się nowe ubrania, ale kosmetyki... Nawet nie umiem się malować. Wiem że to dziwne ale tam... w domu... nie można było pozwolić sobie na takie luksusy, którym są kosmetyki.

- Oki, oki. Rozumiem, chętnie cię nauczę.

- Serio? Jeju wszyscy jesteście dla mnie tacy mili. Hmm... muszę z tego korzystać póki się da - zażartowałam a wszyscy się roześmiali.


-Bu.

Wrzasnęłam głośno, przerażona, a za mną rozległ się cichy śmiech.

Z szaleńczo bijącym sercem, twarzą czerwoną ze wstydu i całą masą obelg na końcu języka obróciłam się w stronę tego... tego... Zazgrzytałam zębami ze złości.

Jak mógł?!

Pokazałam Willowi środkowy palec, nawet nie próbując marnować na niego słów, nie było warto. Tylko się głośniej zaśmiał.

-Boisz się mnie? - zapytał cicho, gdy wchodziliśmy do przedpokoju. Pokręciłam głową. Nie bałam się go. Bałam się czegoś innego. Czegoś o czym nikt nie musiał wiedzieć. Nie musiał!

Moje dłonie zadrżały i nie pomagało zaciskanie ich w pięści. Miałam ochotę go zamordować. Naprawdę!

Tom widząc, że schodzimy, przywitał nas szerokim uśmiechem, który po chwili zniknął zastąpiony zmarszczonymi brwiami.

- Lis? Wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony.

Moje dłonie nadal drżały. A koszmary po cichu z powrotem zakradały się do mojego świata, powoli odbierały oddech i kradły każdą, nawet najmniejszą, iskierkę nadziei.

Dlaczego pojawiły się teraz? Gdy wreszcie wydawało się, że już będzie lepiej?

Dlaczego ten jeden, niewinny żart obudził we mnie dawno uśpione obawy? Dlaczego przez niego wszystko wróciło?

Zacisnęłam usta, niezadowolona i spojrzałam ze złością na Willa, stojącego naprzeciwko mnie. Byłam pewna na sto procent, że to była tylko i wyłącznie jego wina.

A skoro on dał mi w prezencie kolejne nieprzespane noce, nie zamierzałam pozostć mu dłużna i zgotować mu małe piekło. Może zrobił to nieświadomie, ale zasłużył na karę.

On zaczął tę wojnę, ale to ja byłam tą, której należało się obawiać, tą, która mogła ją skończyć.




Hej Misiaczki😻!

Przepraszam że to tak długo trwało ale znowu mi coś wypadło w szkole😮. Jak wam się podoba?
Czy Lis przesadza?
Co zrobi żeby ukarać Willa?
Piszcie co chcecie w następnym rozdziale,
Gwiazdkujcie i komentujcie❤️
Pa pa
Adi :*


Przyjaciel mojego brataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz