Dzień 3(cz. pierwsza)

992 62 10
                                        

Rano Litwa obudził się na stole z ogromnym bólem głowy. Rozejrzał się dookoła i zobaczył przerażający widok. Kilkanaście personifikacji leżących prawie zupełnie pijanych na podłodze, kanapie, krzesłach i stole, wszędzie porozrzucane butelki po alkoholu. Kac przeszedł mu w mgnieniu oka po zobaczeniu nagiego Francuza i nie lepiej wyglądającego Hiszpanii. Westchnął tylko i poszedł po worek do kuchni. Bo ktoś musi ogarnąć ten bałagan co nie? Choć była dopiero 5 rano słońce już wychylało się zza hotyzontu. "Zapewne Feliks nie będzie wstanie isć dziś do szkoły..." Toris westchnął i zaczął zbierać butelki z ziemi. Typowe polskie przyjęcie.
-Witaj towarzyszu!-usłyszal nagle za sobą brunet. Wzdrygnął się lekko na dźwięk tego głosu. Wymusił na sobie uśmiech po czym odwrócił się do Ivana.
-W-witaj Iv... Panie Rosjo-poprawił się szybko. Wiedział z własnego doświadczenia że Braginsky nie lubił jak jego "podwładni" mówili do niego po imieniu lub nazwisku. Mówiły to blizny i inne tego typu pamiątki na ciele personifikacji podlegających tej osobie. Fioletowooki uśmiechnął się zwycięsko po czym położył delikatnie rękę na głowie wystraszonego Litwina.
-Jak układa ci się z moją Natalką towarzyszu?-tego pytania Laurinatis się nie spodziewał. Spojrzał oniemiały na Rosjana i starał się ułożyć w głowie jakąś odpowiedź.
-Dobrze... Ale... My nie jesteśmy razem...-wyjąkał lekko speszony całą sytuacją. Rosja posmutniał nieco i spojrzał równie zdziwiony jak i zaniepokojony na niższego.
-Jak to towarzyszu? To czemu Natalka tak dziwnie się zachowuje? Nawet nie prosiła mnie o to żebym za nią wyszedł, od miesiąca-Litwin wytrzeszczył oczy i z lekkim przestrachem zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego że Białorusinki nie było wśród nich.
-Może odpuściła sobie jak dowiedziała się o pewnym incydencie...-Ivan zaczął rozmyślać nad tajemniczą sytuacją. Brunet spojrzał na niego z lekką obawą. W jego głowie kłębiły się różne myśli. "Jakim incydencie?" "Co on takiego zrobił?" "Może coś zrobił Natali?!" "Wątpię żeby to ją zniechęciło..." "Ma kogoś?" "A może Ivan kogoś ma?" Myśl o tym że Rosjanin mógłby być z kimś w związku spowodowała że poważny do tąd Litwin uśmiechnął się do siebie przerywając monolog Ivana. Ten ostatni spojrzał na niego lekko zdziwiony i uśmiechnął się złowieszczo. Od dalszego działania powstrzymał go zaspany głos dochodzący zza stołu.
-Moia głowia, aru...- Na twarzy fioletowookiego pojawił się dość wyraźny rumieniec i wszelkie zło wyparowało z niego w mgnieniu oka. Pozostali również zaczęli się budzić marudząc przy tym na "nie równy grunt" czy ból głowy lub w przypadku Angli na "zbyt natarczywego miętowego latającego króliczka" (między nami Arthie dał nie co trunku swoim zwierzakczkom/przyjaciołom/towarzyszą/rodzinie/jak ja mam to określić?/help me/.../o, WRÓŻKI W MOIM DOMU!!!!/ chyba może przestanę pić mleko podczas pisania rozdziałów?/Eeee/kontynuując...)już po godzinie wszystcy opuścili mieszkanie i Litwin mógł rozkoszować się miłą ciszą przeplataną z marudzeniem Polaka.
-Przecież tak jakby to nie mogłem aż tak się upić Liciu...-chlipnął Feliks patrząc błagalnie na Torisa
-Ale jednak to zrobiłeś...-mruknął Litwin znad książki.
-Ale Liciu...!- Feliksowi zaszkliły się oczy-Ja taki totalnie nie jestem! Naprawdę!
-Heh... Powiemy że zaówarzłem-Co prawda Laurinatis najchętniej roześmiałby się i zlekceważył problem blondyna lecz potrafił przewidzieć jego zachowanie. A bądźmy szczerzy, wolałby tego uniknąć. Westchnął więc tylko i odłożył książkę na stolik.
-Mówię ci, pamiętam wszystko. Piłeś z Rosją, śmiałeś się z Niemcami, tańczyłeś z Venecją... No i jeszcze Prusy cię podrywał a ty jego-w głosie bruneta coś zadrżało i spojrzał lekko urażony na przyjeciela.- I ze względów bezpieczeństwa nie idziesz dziś do szkoły. I zostajesz u mnie na noc. I...
-Liciu~!-przerwał mu Polak że śmiechem-do szkoły idziemy! Zostać też mogę! Ale ubieramy się i idziemy! Mamy na 55 po 8(tak, oni mówią cyferkami xD). Toris kiwnął głową i złapał Feliksa za rękę gdy ten już kierował się w stronę wyjścia.
-Tylko błagam... Ubierz coś normalnego...-na jego twarzy pojawił się delikatny, proszący uśmiech. Łukasiewicz roześmiał się i wyszedł z pokoju.
_________________________________________
Więc... Wiem wiem... Rozdział fatalny, krótki, i pod koniec zaczęłam pisać czytając "Zemstę" więc może być trochę... E... Dziwnie? Bądź co bądź dziękuję wszystkim ♥️♥️♥️♥️♥️♥️♡♡♡♡♡♡😘😘😘😘

LietpolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz