Dzień 3(cz. druga)

864 64 8
                                    

Polak wszedł po woli otwierając drzwi do pokoju Torisa. Wspólnie postanowili że na okres chodzenia do szkoły zamieszkają razem. Za Litwinem rozległ się śmiech blondyna na widok przyjaciela w jednej z koszul podarowanej mu przez Feliksa. Jak można się domyślić nie była ona normalnego koloru , na pocieszenie można dodać że przynajmniej nie była ona różowa. Co prawda zielona koszula w żółte kropki niezbyt pasowała do Laurinatisa lecz co można powiedzieć? Kiedyś dostał ją na urodziny i od pół roku nie widział jej na oczy, to tylko nie winna przymiarka... Chłopak szybko zdjął z siebie ośmieszającą go część ubrania i zaczął zakładać na siebie bluzkę w swoich barwach narodowych. Feliks tylko zaśmiał się cicho i skoczył znienacka na bruneta. Ten zachwiał się i wylądował na ziemi z Feliksem na sobie. Teraz Polak już nie śmiał się cicho. Mówiąc szczerze po prostu śmiał się w niebo głosy. Objął zdziwionego Torisa rękoma i oplótł swoje nogi dookoła jego tali. Po chwili już turlał się z nim po miękkim dywanie.
-F-felek!-jęknął Litwa gdy jego przyjaciel zrobił sobie małą przerwę. On nie prosił się wcale o turlanie się po nowym dywanie w nowym ubraniu... W pewnym momencie zielonooki przestał się śmiać i położył się na dywanie obok swojego towarzysza.
-Generalnie to wiesz co?-drugi pokiwał przecząco głową, nie musiał wiedzieć o co chodzi Feliksowi za każdym razem gdy pomyśli. -To tak jakby nie fair... Oni mogą żyć normalnie, nie muszą martwić się tysiącami ludzi, nie muszą patrzeć na wzloty i upadki swojego dzieła,  nie muszą planować czegoś latami by zepsuć to jednym fałszywym uściskiem dłoni,  mogą żyć beztrosko,  mogą się zakochać, oni mogą tyle rzeczy... Mogą założyć rodzinę... Mogą żyć z bliskimi bez obawy że ich stracą... Oni nie muszą patrzeć jak wszystcy ludzie giną, i nie imuszą później się za to obwiniać...-po policzku chłopaka spłynęła pojedyńcza łaza. Toris spojrzał na niego zdziwiony. Nie pamiętał kiedy ostatnio jego przyjaciel płakał. Obrucił się w jego stronę i przytulił płaczącego już na dobre przyjaciela.
-Spokojnie Felek... Przecież my też możemy zakładać rodziny... Też możemy się zakochać, a obwiniać się nie powinieneś!-zakączył Litwa i przytulił jeszcze mocniej chłopaka. Feliks wtulił się w jego tors. Po kilkunastu minutach obaj zasnęli wtuleni w siebie. I jedno było pewne: do szkoły dziś nie pójdą...
_________________________________________
Wróciłam! \(@ ̄∇ ̄@)/
Ale bardzo potrzebuję Waszej pomocy♡-♡
Skończyły mi się pomysły dlatego proszę was o dawanie tylu ile tylko można. Nie obiecuję że wszystkie wykorzystam ale postaram się. Miłego dnia/wieczora/nocy.

LietpolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz