Kłamca {69}

428 57 0
                                    

Jungkook, stojąc pod drzwiami mieszkania Taehyunga, zaciskał dłoń na ramieniu Junga. Był wściekły, zażenowany zachowaniem swojego byłego oraz swoim. Ze zniecierpliwieniem czekał, aż słoneczko otworzy i da mu ostatnią szansę. Nie wiedział, czy ogromny bukiet, wyjaśnienia Hoseoka i szczere przeprosiny zmienią cokolwiek, ale modlił się o to w duchu.
Taehyung powoli powlókł się do drzwi. Nie miał ani siły, ani ochoty, żeby rozmawiać teraz z Jungkookiem. Przez ostatnie dwie godziny musiał udawać, że wszystko jest w porządku, więc spotkanie z nim wcale nie było mu na rękę. Gdy w wejściu stanął brunet wraz z jego przyjacielem, uniósł brwi i wyszedł przed drzwi mieszkania.

-O co tu chodzi?

-Właśnie, Hoseok. Może powiesz, o co tutaj chodzi, co? - uniósł brwi, starając się schować za plecami kwiaty, które chciał wręczyć Kimowi dopiero po wywodzie, jakim miał ich uraczyć Jung.

-Taehyung, ja nie chciałem, żeby to zaszło aż tak daleko. Wiesz, że kocham cię jak brata i wiemy o sobie wszystko i... Jak mogłeś zacząć spotykać się z kimś, kogo tak długo kochałem? - spuścił wzrok. - Jeszcze mi mówiłeś, jak wam cudownie i... Skorzystałem z okazji, gdy było gorzej- zassał się na wnętrzu policzka, patrząc na swoje buty. - Nakłamałem ci o tym seksie. Byłem zazdrosny, bo dla mnie nie był nawet w połowie tak czuły jak w tym okropnym pornolu! Chciałem, żebyście się pokłócili i... Przepraszam, Tae. Wiem, że źle zrobiłem...

- To wszystko? - pomimo, że wyjaśnienia przyjaciela zrobiły na nim wrażenie i nie spodziewał się po nim czegoś takiego, to naprawdę nie miał ochoty na tę rozmowę i stał kompletnie niewzruszony, nie patrząc nawet w stronę Jeona. Hoseok cofnął się o parę kroków, chcąc dać znajomym choć trochę prywatności.

-Tae, pierwsza rzecz jest taka, że te zdjęcia nawet nie były moje. Na tym pierwszym, na prawym udzie możesz zobaczyć, że jest dziara, której, jak sam wiesz, nie mam. Kocham cię i strasznie bolało mnie to, że ty tego nie odwzajemniasz, że nie chcesz już ze mną być i... Chciałem wywołać zazdrość... Wiem, że jestem idiotą, dlatego róże u góry mają kolce, żebyś mógł mnie nimi mocno uderzyć, żebym był brzydki i żeby nikt już mnie nie chciał - podał swojemu byłemu chłopakowi bukiet.

-Możemy pogadać o tym jutro? Jestem trochę zajęty - wskazał na drzwi za sobą. Jungkook oblizał nerwowo wargi, patrząc na miejsce, które wskazał Kim.

- Za... Um, zajęty?

-Tak, zajęty - brunet złapał jego dłoń, patrząc mu w oczy. Wcisnął w nią bukiet, uśmiechając się słabo.

- Przepraszam cię za wszystko, słoneczko.

-Jutro, kawiarnia, o siedemnastej - już odwrócił się, by wrócić do środka, ale gdy nacisnął klamkę coś w nim pękło. Poczuł, że nie może go tak po prostu teraz zostawić, po tym, jak ten tak bardzo się dla niego postarał. Zwrócił się przodem do Jungkooka i mocno go przytulił. - Tęskniłem, głupku.

- Ja też, tak bardzo - powiedział niewyraźnie, chowając twarz w jego ramieniu. Kim odsunął się  tak, by ich czółka się stykały.

- Jutro pogadamy, okej?

Jeon pokiwał głową, calując go lekko w czubek noska.

- Do zobaczenia- cofnął się -Ej, Tae! - zawstydził się, gdy dotarło do niego, że tak głośno to powiedział. -Kocham cię - dodał cicho.

-Ja ciebie też, głupku - zaśmiał się, a senes jego słów dotarł do niego dopiero po chwili. Starszy aktor otworzył szeroko usta, odwracając się w stronę Hoseoka.

- Ty też to słyszałeś? - jednak nie słysząc odpowiedzi doskoczył do Taehyunga. - Kochasz mnie?

-Tak- powiedział już pewniej. - Ale nie możesz być tak głośno, bo... - urwał, gdy drzwi się otworzyły.
Jeon zmarszczył mocno brwi, przyciągając do siebie Taehyunga, jak dziecko, które ściska swojego misia.

- Kto to? - szepnął do ucha Kima.

-Jungkook, poznaj moją mamę.

-Oh - odsunął sie od niego, kłaniając jak najniżej. - Dobry wieczór, bardzo mi miło panią poznać.

-Mi ciebie również. Tae dużo o tobie opowiadał - uśmiechnęła się ciepło w jego stronę.

-Mam nadzieję, że nie przedstawił mnie w złym świetle - uniósł kąciki ust, patrząc na kobietę. - Może ja już pójdę, żeby nie przeszkadzać...

-Prawda. Jungkook musi już iść...

-Nonsens. Niech wejdzie i wypije z nami herbatę. Oczywiście Hoseok, ty też.

-Ja... Muszę wyprowadzić psa na spacer, bo biedak ma chory pęcherz. Przepraszam, ale może innym razem - powiedział brunet. - A Hoseok, z tego co pamiętam, ma na jutro projekt do zrobienia - skłamał gładko.

-Dokładnie tak - Tae odsunął się od bruneta by zaciągnąć matkę do domu. Chwycił ją pod ramię i dał im dyskretnie znać by uciekali, póki jeszcze mogą.

Jeon zdążył tylko ucalować Tae w policzek, pożegnać sie z kobietą i uciec, by przeżyć bez dreczących pytań.

No More Irony | TaekookWhere stories live. Discover now