Potrzebujesz czegoś ?

2.9K 121 30
                                    

Tydzień. Tyle zajęło nam przygotowanie pogrzebu. Po uroczystości pogrzebowej miała do nas przyjść rodzina i przyjaciele. Wszystko było ustalone na piątek. Nie szłam tego dnia do szkoły. Z resztą nie tylko ja, bo William postanowił być przy mnie. Dziękowałam mu za każdym razem gdy tylko się z nim spotykałam. Wiele to dla mnie znaczyło.

Theo, Alice i Mark też chcieli być przy mnie, ale zaprotestowałam. Nie chciałam ich zamartwiać swoimi problemami. Już dość głupio się czułam z tym, że wciągnęłam w to rodzinę Blacka. Tak oni też mieli przyjść na pogrzeb.

Przez całą mszę trzymałam się blisko bruneta. Płakałam, a on uspakajał mnie. W końcu przyszedł czas na przemówienia. Nikt nie chciał wyjść. Mimowolnie wstałam i pomimo protestów mojego chłopaka podeszłam do mównicy. Stanęłam tak i spojrzałam na zebranych w kaplicy ludzi.

- Pewnego dnia osoba, którą kochasz odchodzi, a ty nie możesz z tym nic zrobić. Wpadasz w złość, zawód niekiedy depresje. Próbujesz przetrwać kolejny dzień, mówiąc "okey", "wszystko jest dobrze" i tak po kilkanaście, kilkadziesiąt razy, ale wiesz, że to nie jest prawdą. Wmawiasz sobie, że nie przetrwasz kolejnego dnia, który będzie gorszy. Wszystko się wali. Nie potrafisz zapomnieć. Nie chcesz czuć tej pustki w sobie, która cię z dnia na dzień zabija. Nie możesz znieść myśli, że tej osoby już nie ma. Zrobiłbyś wszystko, żeby ona wróciła, ale tak się nie da. Jedyne co trzyma cię przy zdrowych zmysłach to myśl, że wokół ciebie są osoby, które cię kochają. Dla, których chce ci się jeszcze żyć.- zrobiłam pauzę tylko po to, żeby otrzeć łzy.- Kiedyś jak byłam mała, rozmawiałam z dziadkiem. Mówił, że nie mamy się smucić, bo inaczej on nie zazna spokoju. Kłóciłam się z nim o to, ale w końcu obiecałam mu, że nie będę płakać. Zawiodłam go, ale gdzieś wgłębi czuje, że jest ze mnie, z nas dumny i że chciałby, żeby wszyscy ściągnęli te straszne ciemne ubrania i założyli coś kolorowego.- uśmiechnęłam się i usłyszałam, zobaczyłam jak niektórzy się uśmiechają. To mi wystarczyło. Nie miałam już nic więcej do dodania, więc po prostu zeszłam z podwyższenia i wróciłam na swoje miejsce.

William od razu przygarnął mnie do siebie i złożył pocałunek na czubku mojej głowy. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi.

Po pogrzebie wszyscy przyjechaliśmy do naszego domu. Mama od razu zabrała się za krojenie placka i robienie kawy. Razem z mamą Black i Williamem pomagaliśmy jej ze wszystkim. Ja z moich chłopakiem zanosiliśmy wszystko do gości.

- To już zaniosę.- odezwała się moja mama i razem z mamą bruneta wyszły z kuchni. Zostaliśmy sami.

- Jestem z ciebie dumny. - powiedział chłopak i do mnie podszedł. Przytuliłam się do niego i zaczęłam wdychać jego zapach. - Może pojedziemy do domu? Nie będziemy tutaj siedzieć. - zaproponował.

- Zgoda. Pójdę tylko powiedzieć to rodzicom.

Jak powiedziałam tak zrobiłam. Rodzice marudzili, że mamy zostać, ale powiedziałam, że źle się czuję i odpuścili. Gdy wróciłam do Williama czekał na mnie ubrany i z moją kurtką w ręce. Był początek marca, praktycznie to 7 marca, ale pogoda była jeszcze zła.

Ubrałam się i razem z brązowookim wyszliśmy z domu. Obydwoje podeszliśmy do samochodu.

- To co będziemy robić przez resztę dnia? - zapytał po kilku minutach ciszy. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami. - Może zamówimy coś do jedzenia i obejrzymy jakiś film?- odwrócił na chwilę wzrok od drogi, żeby na mnie spojrzeć.

- Bez różnicy. - zaczęłam wpatrywać się w krajobraz za oknem.

- Wszystko okey? - położył mi rękę na udzie. Przeniosłam na niego swoje spojrzenie.

Pamiętasz? 2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz