[5] Wielkie porażki i małe zwycięstwa.

403 40 2
                                    


Cztery przedstawicielki płci pięknej dosłownie gnały po pałacowych korytarzach. Na czele grupy znajdowała się Tamora, która już wtedy wiedziała, że stało się coś złego. Jej matka i teściowa nie były skłonne do wyjaśnienia szczegółów sytuacji, nie umniejszyło to jednak niepokoju królowej. Wpadła ona do sali tronowej, gdzie dostrzegła swojego szwagra, który właśnie narzucał swą pelerynę na ramiona, roztrzęsionej, Pepper Potts.

- Co ty tu robisz?!- zaniepokojona władczyni podbiegła do rudowłosej, która była zbyt roztrzęsiona ażeby wykrztusić choćby słowo.

Z jej ust wyszła jedynie cala gama szlochów.

- Tobie nic nie jest?- zdenerwowana Tamora, zadała to pytanie Thorowi.

Gromowładny był w jakimś szoku, wciąż nie wiadomo czym spowodowanym. Pokręcił jedynie głową, a odezwał się dopiero po dłuższej chwili.

- Tony nie żyje.- powiedział, a krew w żyłach jego szwagierki zmroziła się.

- Co..?- wydusiła kobieta, jednak nie dopytywała dalej, gdy Pepper ponownie zaniosła się płaczem.

Brunetka przytuliła swoją przyjaciółkę, a ta ani na moment nie przestawała płakać.

- Musiałem ją tu zabrać.- wyjaśnił Thor- Członkowie Black Order zabiliby i ją.-

- Dobrze zrobiłeś...- zielonooka kiwnęła głową z uznaniem, jednak nawet nie spojrzała na rozmówcę.

Dopiero wtedy dotarł do niej tragizm całej sytuacji. Thanos nie zamierzał poprzestać na zamordowaniu asgardzkiego króla. Rzeź zapoczątkowana śmiercią Lokiego najwyraźniej dopiero się zaczęła.

- Chodź.- Tamora pomogła Pepper stanąć na nogi- Zabiorę cię do komnaty.-

Królowa opuściła pomieszczenie, a jej córka zajęła się wyjaśnieniem stryjowi sytuacji jaka miała miejsce w królestwie. Halla spojrzała na Anid i Friggę, po zakończeniu swojej wypowiedzi. Wtedy ta druga wyszła z nietypową propozycją.

- A gdyby... Tamora wyszła za Thora?-

*****

- Zostaniesz tu tak długo jak będzie trzeba.- powiedziała brunetka, sadzając swoją przyjaciółkę, na łóżku w jednej z komnat gościnnych.

Pepper skuliła się i schowała twarz w dłoniach i ponownie zaniosła się głośnym szlochem.
Władczyni kucnęła przed nią i wzięła jej ręce w swoje.

- Zrobię dla ciebie tyle ile będę w stanie ale musisz mi powiedzieć czego teraz potrzebujesz. Chcesz zostać sama?- spytała, na co jej rozmówczyni pokręciła głową.

- Ostatnie czego chcę to pozostanie sama.- stwierdziła Potts- Jestem żałosna, prawda?-

- Nie jesteś. Dopiero co straciłaś kogoś bliskiego...- wypowiedź zielonookiej została ukrócona do połowy, gdy jej towarzyszka wybuchła.

- Ty też!- zawołała- Ile minęło od odejścia Lokiego?! Trzy tygodnie?!-

- Miesiąc.- westchnęła Tamora- Zaledwie miesiąc... I ja i ty potrzebujemy więcej czasu. Pozwól sobie na tak długą żałobę jak ci będzie potrzebna.-

- Mimo wszystko miałaś wiele szczęścia, ze twój mąż poznał wszystkie wasze dzieci. Tony nigdy nie będzie miał takiej szansy...- słowa przyjaciółki, wywołały duży szok u czarnowłosej.

Spojrzała na nią z nadzieją, że jej domysły nie okażą się prawdą.

- Jesteś... w ciąży?- spytała zielonooka, a po chwili milczenia jej przyjaciółka pokiwała głową, po czym zwiesiła ją nisko.

- Boże...- wydukała władczyni, podnosząc się z kucków i przytulając rudowłosą.

- Mamo..?- w drzwiach komnaty stanęła cała czwórka królewskich dzieci- Co się stało cioci?-

- Chłopaki chodźcie stąd...- Halla skierowała te słowa do braci- Dajcie im porozmawiać.-

Księżniczka oddaliła się, trzymając braci pod ręce, a na jej miejscu pojawił się bóg piorunów. Wtedy jego szwagierka zdecydowała się z nim porozmawiać.

- Pepper...- wpierw Tamora zwróciła się do swojej przyjaciółki- Zostawię cię na chwilę, muszę pomówić z Thorem. Obiecaj mi, że nic głupiego nie wpadnie ci przez ten czas do głowy.-

- Obiecuję.- wychlipała Potts.

Zielonooka nie ufała jej zapewnieniom, jednak musiała na moment się oddalić. Z westchnięciem wyszła wraz z gromowładnym z komnaty gościnnej i dwójka zaczęła iść wzdłuż korytarza. Gdy odeszli na dalszą odległość pozwolili sobie na przyjacielski uścisk. Królowa nie widziała szwagra od dnia Ragnaroku.

- Dobrze cię widzieć.- stwierdziła kobieta.

- Ciebie też. Jak się trzymasz?- padło pytanie.

- Nie najlepiej.- przyznała szczerze- Asgard jest w ruinie, dzieci prawie co noc płaczą za Lokim, a do tego jeszcze sprawa z Pepper i Tony'm oraz rodem Sigyn...-

- Wiem. Halla mi wszystko wyjaśniła. Egir ma rację. Nie było tu nigdy tylko i wyłącznie królowej. Dlatego moja i twoja matka wpadły na pomysł ale wiem, że on niezbyt ci się spodoba...- bóg piorunów zamilkł, widząc wyraz twarzy rozmówczyni.

Wiedział, że już się domyśliła co zaproponowały Frigga i Anid.

- Jeśli chodzi im o to żebyśmy się pobrali to od razu ci powiem, że odpowiedź brzmi „nie". Po pierwsze nie, bo dopiero co oboje straciliśmy partnerów. Ty rozstałeś się z Jane, a ja... ja zostałam wdową. Po drugie, i ważniejsze, oboje wiemy jak bardzo Loki czułby się zdradzony gdyby do tego małżeństwa doszło.- stwierdziła władczyni.

- Też tego nie chcę ale co zrobimy, gdy żadna inna opcja nie pozostanie?- zapytał blondyn- Może to jedyna szansa na powstrzymanie wojny domowej?-

- Nie i koniec.- rzekła Tamora, stanowczo- Nie będą mi inni mówić co mam robić. Jeśli do tej pory nie było żadnej samodzielnej królowej w Asgardzie to ja będę tą pierwszą.-

- Cokolwiek zdecydujesz zapiszesz się na kartach historii.- powiedział Thor- Tylko pamiętaj, że najlepiej nie pamięta się o małych zwycięstwach, a o wielkich porażkach.-

|Mine kingdom come| [marvel ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz