Dni do bitwy minęły w mgnieniu oka. O świcie, gdy nastało przesilenie jesienne, w Asgardzie pojawili się Jotunowie. Zostali oddelegowani na pole bitwy podczas, gdy królowa rozstawiła wszyskich pozostałych wojowników we właściwych miejscach. Uzbrojeni łucznicy czekali na sygnał od niej aby skorzystać z broni. Umówionym znakiem do strzału miał być ogień, dlatego też zielonooka zakamuflowała, pożyczone od Pepper, zapalniczkę i zapałki oraz kawałek drewna w kieszeni kamizelki.Tamora musiała załatwić ostatnie rzeczy przed bitwą dlatego pierwsze swe kroki po ustawieniu wojowników skierowała do komnaty Pepper, gdzie wraz z rudowłosa siedziały też królewskie dzieci.
- Tam...- przyjaciółka władczyni spojrzała na nią z niepokojem- Wrócisz prawda?- spytała szeptem.
Zielonookiej na usta cisnęły się słowa " Niczego nie mogę obiecać" lub " Dołożę wszelkich starań żeby wrócić" ale to byłoby zbyt pesymistyczne. Kobieta musiała utrzymać nadzieje bliskich na wysokim poziomie.
- Trochę wiary Pepper, trochę wiary pewnie, że wrócę.- gdy brunetka do powiedziała jej dzieci przytuliły się do niej. Wszystkie na raz jednocześnie co trochę utrudniło jej zadanie odwzajemnienia uścisku.
- Za mało mam rąk.- przyznała czarnowłosa z rozbawieniem po czym spojrzała z pobłażliwością na najstarszego syna.
- Patrzcie no...- parsknęła śmiechem- Król Jotunów lubi się przytulać do mamusiu.-
- Robisz mi obciach.- rzekł Ragi i także się roześmiał.
Po wymienieniu się uściskali także i z Pepper, Tamora przeszła do komnaty Anid i Gunnara. Matka władczyni od razu do niej podeszła i objęła jej twarz dłońmi.
- Uważaj na siebie.- powiedziała Anid, zarzucając córce ręce na ramiona.
- Ty też.- brunetka odwzajemniła uścisk po czym spojrzała na partnera matki.
- Gunnar...- rzekła, odsuwając się od rodzicielki.
- Gunnar...- powtórzyła- Wiem, że biologicznie nic nas nie łączy ale jesteś jedynym człowiek we wszystkich dziewięciu krainach, którego z dumą nazywałbym ojcem.-
Wojownik spojrzał na nią z zaskoczeniem jednak po chwili jego wyraz twarzy stał się cieplejszy i mężczyzna się uśmiechnął.
- A ja z dumą mogę o tobie mówić jak o córce.- stwierdził i uściskał Tamorę.
Trójka dorosłych jeszcze przez chwile zajęta była rozmową zanim królowa przeszła do lochów, gdzie czekała na nią Hela i Fenrir.
- Mam coś dla ciebie.- zielonooka wyjęła z kieszeni kamizelki pojemnik z pokrojoną na kawałki tuszką kurczaka po czym położyła go przed wilkiem. Zwierze ochoczo zabrało się za jedzenie.
- Rozpieszczasz go.- stwierdziła Hela- Przypominam ci, że to nie jest piesek.-
- Wiem ale coś mu się od życie należy. Poza tym... uważaj na siebie, dziś się wszystko rozstrzygnie.- rzekła zielonooka enigmatycznie i ruszyła do ostatniego celu swojej "podróży", a mianowicie do komnaty Friggi. Teściowa brunetki otworzyła jej drzwi, uśmiechając się szeroko.
- Tak słoneczko?- spytała.
- Zrobisz mi warkocza?- odparła Tamora pytaniem na pytanie.
*****
Armia Asgardu wraz z Jotunami, Helą, Fenrirem, Pyro i Aniką ustawiła się na polu bitwy w całości o godzinie ósmej rano. Na czele stała królowa, a po jej prawej Anid. Natomiast Gunnar i reszta wojowników wyprowadzili więźniów z lochów. Cały ród Egira, za wyjątkiem jego młodszego syna, który został wybrany na dowódcę jednego z oddziałów, został skuty pojedynczym łańcuchem za nadgarstki.
Sigyn z przerażeniem spojrzała na wilka oraz siedzącą na nim boginie śmierci. Odruchowo aby oddalić się od potencjalnego zagrożenia ruszyła w przeciwnym kierunku ale nie dała rady się zbytnio odsunąć z powodu więzów. Upadła prosto na tyłek ciągnąc za sobą starszego brata. Tamora nie dała rady się powstrzymać i parsknęła śmiechem, tak mocno, że hełm po zmarłym mężu, który miała na głowie prawie zleciał z jej głowy. Chyba nie był tak dobrze dopasowany jak myślała. Blondwłosa bogini posłała jej mordercze spojrzenie i niemrawo podniosła się z ziemi.
- Suka.- mruknął nagle Havnir, a władczyni przeniosła wzrok na niego. Nie czuła wobec niego strachu, a odrazę i pogardę ponad wszelaką skalę.
- Bywałam nazywa gorzej.- kobieta uśmiechnęła się lekko.
- Ciekawe jak?- prychnął starszy z synów Egira i zaśmiał się szyderczo podobnie jak jego siostra i ojciec.
- Twoją.- stwierdziła Tamora z pełną powagą co wywołało napad wściekłości u Havnira. Mężczyzna ruszył na królową ale został przytrzymany przez Gunnara i pacnął twarzą w błoto. Gdy się podniósł jego lico było brązowo-czerwone. Władczyni domyśliła się, że miał uszkodzony nos.
- Coś ci się złamało...- rzekł Gunnar, stawiając więźnia z powrotem do rzędu- Szkoda, że nie fiu...-
- Gunnar!- syknęła Anid, a ,stojącą na czele Jotunów, Mai parsknęła śmiechem.
- Dobrze prawi, polać mu.- rzekła gigantka.
- Cisza!- zawołała Tamora wskazując na podłoże, na którym wszystkie kamyczki zaczęły się trząść- Idą!-
Wszyscy się uzbroili, a liczna armia Egira wkroczyła na teren pola bitwy. Ich dowódca jednak nakazał się zatrzymać kilkanaście metrów przed wojskiem królowej, gdy dostrzegł Fenrira.
- Możemy uniknąć walki.-stwierdziła Tamora, widząc jaka jest sytuacja- Więźniowie zostaną eskortowani do waszych lochów, a wy zachowacie życie. Wybór należy do was.-
Wrodzy wojownicy chwile się naradzali jednak ostatecznie górę wzięło przerażenie i kiwnęli głowami prawie równocześnie. Wszyscy, zgodnie, co do ostatniego, a było ich kilka tysięcy.
- D... dobrze.- wydukał ich dowódca.
- Co?!- wybuchła Sigyn- Chcecie nas tak po prostu zdradzić?!-
- Nie mamy już teraz wyboru, Lady.- rzekł wojownik- Zbyt długo zdradzaliśmy króla i królową Asgardu by to się na nas nie odbiło. Nie poświęcimy życia w imię chorej idei twego ojca. Ja nie podniosę miecza.-
- Ty przeklęty..!- blondynka szarpnęła się w stronę rozmówcy, gdy wtem łańcuch trzymający jej dłonie opadł. Nie dlatego, że Gunnar go puścił, czy został w jakiś sposób przerwany.
Tylko dlatego, że obie ręce Sigyn zaczęły znikać, sypiąc się jak proch na podłoże.
- O nie...- pomyślała Tamora- Nie tylko nie to.-
- Tato?- blondwłosa spojrzała bezradnie na swojego ojca- Co się dzieje?-
Egir nie zdążył odpowiedzieć, bo jego córka zamieniła się w kupkę prochu, szybciej niż zdążył otworzyć usta.
Wszyscy zamarli. Jedynie królowa odważyła się podnieść wzrok i z przerażeniem dostrzegła Thanosa, który właśnie, wraz ze swoją świtą, zmierzał w kierunku pola bitwy.
CZYTASZ
|Mine kingdom come| [marvel ff]
FanficSequel do " Mine god of mischief". Polecam się zapoznać żeby uniknąć nieporozumień. ------------------------------------------------ Asgard, jedna z mitycznych dziewięciu krain, po Ragnaroku praktycznie stała się ruiną. Utraciła jednak nie tylko świ...