Na widok króla i królowej Asgardu, Hela wybuchła śmiechem rodem z najgorszych koszmarów.- Jej!- powiedziała tym, swoim, szaleńczym tonem- Mój braciszek łaskawie postanowił mnie odwiedzić.-
- Przymknij się.- mruknął Loki, ledwo słyszalnie.
- Jak twoja głowa?- spytała brunetka wskazując na opatrunek, który bogini śmierci miała owinięty wokół czoła.
- Na miejscu...- zachichotała adresatka wypowiedzi- W przeciwieństwie do głowy Thanosa!-
- Hela...- powiedziała zielonooka- Skoro już tak dobrze się czujesz, możesz odejść. Tak jak ci obiecałam.-
- Piętno.- rzekła, lakonicznie, bogini śmierci po czym wyciągnęła przed siebie swą bladą i chudą dłoń, której zwieńczeniem były paznokcie ciemne jak nocne niebo.
Tamora sięgnęła w jej stronę jednak stojący obok Loki chwycił żonę w pasie i odsunął od Heli.
- Wszystko będzie dobrze.- powiedziała brunetka, z pewnością w głosie- Zaufaj mi, proszę.-
- Tobie ufam. Jej za nic.- odpowiedział mężczyzna podczas gdy bogini śmierci wybuchła gromkim śmiechem.
- Wybacz królowo ale najwyraźniej twojemu małżonkowi jest obojętne czy będziesz przeze mnie napiętnowana czy nie.- stwierdziła, uśmiechając się szyderczo w stronę Lokiego.
Tylko jakimś bliżej nieokreślonym cudem, bóg kłamstw nic na to nie odrzekł. Wpatrywał się jednak w Helę z mieszaniną nieufności i gniewu, gdy ta chwyciła dłoń Tamory po czym zaczęła sunąć swymi bladymi palcami wzdłuż blizny tworzącej runiczny kształt słowa „przysięga". Jednak gdy zabrała ręce nie pozostał po nim żaden ślad.
- Dobrze mi się z tobą pracowało, siostrzyczko.- bogini śmierci parsknęła śmiechem i nim ktokolwiek zdążył cokolwiek powiedzieć rozpłynęła się w powietrzu, pozostawiając po sobie chmurę czarnego dymu, która po chwili przestała istnieć.
Wzburzony Loki wyszedł z sali medyków, a jego żona podążyła za nim.
- Jesteś zły?- zapytała, gdy wciąż pozostawał odwrócony do niej plecami. Mężczyzna westchnął głęboko i odwrócił się.
- Postąpiłaś nieodpowiedzialnie zawierając sojusz z Helą. To się mogło skończyć dramatycznie dla wszystkich.- rzekł oskarżycielsko.
- Losy Asgardu wisiały na włosku i tylko ona wzbudzała tak wielką trwogę by wrogowie nawet nie ważyli się zaatakować. Poza tym... gdyby nie jej plan w życiu nie pokonałabym Thanosa.- po tych słowach kobiety, jej mąż usiadł na okiennym parapecie.
Przez moment przypomniały mu się wszystkie chwile, które na nim spędził, a trochę ich mimo wszystko było. Chociażby ta, gdy jego żona pierwszy raz „zawitała" do pałacu, a on w tamtym miejscu oczekiwał na jakiekolwiek informacje o jej stanie zdrowia.
Albo wtedy, gdy jego matka przekazała mu wiadomość o tym, że stracili z Tamorą dziecko.
Kto by pomyślał, że durny parapet koło sali medyków sprawi, że Kłamcę najdzie na refleksje?Loki nie wiedział co ma myśleć o decyzjach jakie podjęła jego żona. Nie działała pod wpływem impulsu, oj nie. Miała w sobie tyle pomyślunku, determinacji i odwagi by zaryzykować i , oprócz Heli, zjednoczyć sobie Jotunów.
Nie był na nią zły, a gdyby było inaczej świadczyło by to o jakimś absurdalnym toku myślenia. Zrobiła to co uważała za konieczne i nie miał w tej kwestii nic do powiedzenia, bo go tutaj najzwyczajniej nie było.
Z tego chwilowego zamyślenia wyrwał go głos brunetki.
- Nie byłoby cię tutaj gdyby nie Hela.- westchnęła królowa- To ona powiadomiła Death o tym co robi Thanos.-
- Wiem.- przyznał, choć przyszło mu to z trudem.
- Ironia co?- dodał po chwili, uśmiechając się łagodnie do żony- Zawdzięczam życie bogini śmierci.-
- Jestem jej wdzięczna za to, że cię odzyskałam.- przyznała Tamora, podczas gdy Kłamca wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
- Co jest?- zielonooka położyła partnerowi rękę na ramieniu.
Loki jeszcze przez dłuższą chwile myślał czy powinien powiedzieć jej co wydarzyło się podczas jego pobytu w krainie dusz. To było dla niego naprawdę mroczne doświadczenie i nie chciał zrzucać tego na barki towarzyszącej mu kobiety.
- Chodzi... o to co działo się po tamtej drugiej stronie?- spytała i mężczyzna mimowolnie kiwnął głową.
- Potrzebujesz o tym porozmawiać?- padło kolejne pytanie i kolejne kiwnięcie głową. Królewska para przeszła do swojej komnaty, gdzie Loki usiadł na łóżku. Jego partnerka dołączyła do niego dopiero w momencie kiedy przekonała się, że drzwi do pomieszczenia są porządnie zaryglowane.
- Widziałem ją.- powiedział Kłamca, a Tamora spojrzała na niego z zaintrygowaniem i troską jednocześnie.
- Ją? Ją to znaczy kogo?- spytała, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Naszą córkę.- stwierdził po chwili, zniżając głos niemalże do szeptu.
Po policzku spłynęła mu jedna łza, którą szybko starł.
- Czyli...- rzekł czarnowłosa sama do siebie, w myślach- Czyli nasze zmarłe dziecko to miała być dziewczynka.-
Na głos królowa nie wypowiedziała żadnych słów. Nie wiedziała czy jakiekolwiek z nich byłyby właściwe w tej sytuacji. Jedyne co czuła, że jest odpowiednie to przytulenie swojego męża i tak też zrobiła.
- Ważne, że ona nie jest tam sama. Jej babcia nad nią czuwa.- stwierdziła Tamora, mając na myśli nikogo innego jak Tabithę Manning, a następnie zaczęła głaskać Lokiego po włosach.
- To nie o to chodzi...- przyznał brunet, wciąż szepcząc- Jej dusza miała postać kilkuletniego dziecka. Gdy schodziłem na ziemie zaczęła za mną płakać. Wolała „Tatusiu, proszę nie zostawiaj mnie tutaj!"...-
Zielonooką zamurowało. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy.
- Przecież nie mogłeś jej ze sobą zabrać...- wydusiła, mocniej zaciskając swoje ramiona wokół boga kłamstw.
- Wiem, że nie mogłem.- westchnął- I wiem, że powinienem się skupić na tym, iż żyję. Iż wy żyjecie. Ale... chyba nie spodziewałem się, że jeszcze coś mną tak wstrząśnie. Nie wiem czy kiedykolwiek o tym zapomnę, najdroższa. Ten płacz będzie mi marą senną, jestem o tym święcie przekonany.-
- Oby nie.- rzekła- Ale cokolwiek się nie wydarzy, pamiętaj, że zawsze tu jestem, gdybyś mnie potrzebował.-
- Loki! Tamora!- rozległo się wołanie Friggi- Chodźcie natychmiast!-
Królewska para pospieszyła w kierunku kobiety. Ta stała przed komnatą, w której dotychczas Odyn regenerował swe siły.
- Obudził się.- powiedziała uszczęśliwiona Frigga, a jej syn i synowa weszli do wnętrza pomieszczenia.
Leżący w swoim łożu Wszechojciec wytrzeszczył oczy w zdumieniu i spojrzał na swojego syna. Było to oczywiste, że nie spodziewał się zastać go żywego.
- Chcę wiedzieć co zrobiłeś? Albo zrobiłaś? Albo zrobiliście?- zapytał, a czarnowłosy uniósł ręce w obronnym geście.
- Tym razem to nie ja tylko Tamora.- stwierdził Loki, a jego partnerka spojrzała na niego z udawanym oburzeniem.
- Nie Odynie, nie chcesz wiedzieć.- podsumowała asgardzka władczyni.
CZYTASZ
|Mine kingdom come| [marvel ff]
FanficSequel do " Mine god of mischief". Polecam się zapoznać żeby uniknąć nieporozumień. ------------------------------------------------ Asgard, jedna z mitycznych dziewięciu krain, po Ragnaroku praktycznie stała się ruiną. Utraciła jednak nie tylko świ...