Rozdział 4

65 5 2
                                    

* perspektywa Sowiego Kocięcia *

     Minął kolejny księżyc, więc kociaki nie mogły się doczekać chwili, w której zostaną uczniami, a brakowało do tego już tylko kilku dni. W tym czasie wychodzenie z obozu stało się dla piątki przyjaciół codziennością. Nie mogli się oczywiście oddalać ani polować, ponieważ Brązowa Pręga nie spuszczała ich z oczu, ale żadne z nich się tym za bardzo nie przejmowało. Ich myśli zajmowało tylko to jedno wydarzenie, po którym będą mogli chodzić po całym terenie ich klanu.
Młoda kotka chodziła w kółko w żłobku czekając na pobudkę karmicielki oraz reszty kociaków. Niecierpliwiła się, ale rozumiała również, że jeszcze śpią, ponieważ słońce dopiero wschodziło i panował półmrok. Pomimo tego Sowie Kocię nie mogła już spać więc postanowiła pochodzić po obozie. Zajrzała już do legowiska uczniów, które było zupełnie puste od dłuższego czasu. Poszła następnie do medyczki, która jeszcze spała. Idąc w stronę legowiska wojowników, zobaczyła Słoneczny Blask kierującą się w stronę wyjścia z obozu. Mała kotka od razu do niej podbiegła.

-Cześć! - przywitała się ucieszona z tego, że może porozmawiać ze swoją mamą. - Gdzie idziesz?

-Na polowanie. - odparła tylko szylkretowa kocica. Z tonu jej głosu można było wywnioskować, że nie ma ochoty na rozmowy, a ta wymiana zdań jest dla niej uciążliwa. Brązowo-ruda kotka jednak tego nie zauważyła, więc mówiła dalej.

-Ale gdzie? - dopytywała dalej.

-Pewnie niedaleko od Drogi Grzmotu.-odpowiedziała i przewróciła oczami.
Miała nadzieję na to, że mała kotka wreszcie się od niej odczepi. Jednak się tak nie stało. Zdawała pytania dopóki Słoneczny Blask nie zwróciła uwagi na to, że na polanie zaczyna się zbierać reszta wojowników, a ona miała iść na polowanie. Sowie Kocię od razu odeszła do żłobka i spoglądając przez ramię zobaczyła wychodzącą przez tunel w kolcoliście.
Weszła przez szparę w jeżynach, położyła się obok rodzeństwa i czekając na ich pobudkę zaczęła rozmyślać nad zachowaniem Słonecznego Blasku. Po chwili przypomniała sobie, że w legowisku od dwóch - trzech księżycy są nowe koty. Nakrapiane Serce, biała kotka z rudą końcówką ogona i kilkoma małymi plamkami na grzbiecie urodziła dwójkę kotek - Świetliste Kocię - białą kotkę z rudą plamą wokół jednego oka, na ogonie i na łapach, oraz Ciemne Kocię - czarną kotkę z rudymi plamami dokładnie w tych samych mjejscach co siostra. Ich ojcem był czarny, pręgowany wojownik, Krucze Futro.

Rozmyślania Sowiego Kocięcia przerwały niespokojne ruchy oznaczające pobudkę jej rodzeństwa. Przez to, że jest już pora nowych liści nie śpią już tak blisko siebie, ale nadal mogą poczuć jak któreś z nich się porusza. Mleczne Kocię i jego matka leżą około metra od grupki kociaków. Nakrapiane Serce jest w drugim kącie żłobka. Sowie Kocię znowu poczuła ruch. To Burzowe Kocię się podnosił i przeciągał. Po chwili każdy łącznie z Mlecznym Kocięciem, Świetlistym Kocięciem i Ciemnym Kocięciem siedzieli i próbowali obudzić karmicielki. Jak Brązowa Pręga i Nakrapiane Serce wstały powoli cała grupka skierowała się w stronę przejścia w jeżynach a karmicielki bez słowa podążyły za nimi. Ucieszone kociaki ledwo wybiegły na główną polanę obozu, a już zaczęły się popychać i bić łapami ze schowanymi pazurami. Dwie starsze kotki spoglądały na kociaki i rozmawiały.

*perspektywa Słonecznego Blasku *

Szylkretowa kotka podeszła do Drogi Grzmotu i się rozejrzała. Dzień wcześniej uzgodniła z Lodową Gwiazdą, że skoro i tak idzie tam polować, to zastąpi patrol, ponieważ nie mieli problemów z Klanem Cienia. Jednak wojowniczka wyczuła zapach innego kota.

-Wychodź! Wiem, że tam jesteś. - powiedziała patrząc w zarośla. Czyli jednak przywódczyni jej nie ufa. Z wysokiej trawy wyszedł drobny kocur z Klanu Pioruna - Kryształowe Futro. Był zwinny, ale nie silny czy sprytny. Słoneczny Blask spojrzała na Drogę Grzmotu i zobaczyła w oddali potwora. Wtedy wpadła na pomysł pozbycia się małego wojownika w sposób nie wzbudzający podejrzeń.
-Zapolujemy na terenie Klanu Cienia. -zaproponowała.

-Ale tak nie można! - odpowiedział Kryształowe Futro.

-To mnie złap! - Krzyknęła do niego kotka i skoczyła na Drogę Grzmotu. Drobny kocur zrobił to samo bez rozglądania się, więc skoczył prosto pod łapy Potwora. Słoneczny Blask uśmiechnęła się i podeszła do umierającego kota.

-Żegnaj. - powiedziała nadal się uśmiechając, w czasie gdy pysk kocura zmieniał wyraz z bulu na przerażenie.

Kotka już miała wymyśloną wiarygodną historię na wytłumaczenie śmierci. Miała się dzisiaj spotkać z przywódcą Klanu Cienia, żeby omówić szczegóły ataku, ale nie mogła tego zrobić teraz, bo medyczka jej klanu zauważy zaschniętą krew. Dlatego też kotka biegła teraz jak najszybciej do obozu z przerażonym i smutnym wyrazem pyska. Wreszcie dotarła do tunelu w kolcoliście.

-Kryształowe Futro nie żyje! Został potrącony przez Potwora! - krzyknęła.

Wojownicy 🌑Zaćmienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz