Rozdział 14

43 1 0
                                    

     Tak jak wcześniej zapowiedziała Sowia Łapa, trochę po wysokim słońcu zaczęło padać. Deszcz lunął z nieba tak szybko i mocno, że większość kotów w pośpiechu wbiegała do obozu, lub szukała kryjówek w lesie. Ostatecznie, brązowa kotka wróciła na polanę cała przemoczona, ale ciągle trzymająca kłębek mchu w pysku, tak, żeby nie zmókł za bardo. Jej rodzeństwo siedziało w legowisku, o wiele bardziej suche, ponieważ uczyli się polować w najbliższej okolicy obozu. 

     Na początku nie widziała Mlecznej Łapy, ale później dostrzegła biało-czarną sierść w najdalszym końcu legowiska uczniów. Sowia Łapa odniosła mech do starszyzny. Od rana chodziła w tą i z powrotem nosząc materiał na posłania dla najstarszych członków Klanu Pioruna. 

-Dziękujemy.- usłyszała uczennica od białej kocicy, kiedy zaczęła wymieniać jej mech. 

-Nie ma za co. To przecież zadanie uczniów. - odpowiedziała krótko. 

-Ale ty to robisz od rana, a nadal nie marudzisz. Słyszałam, że sama się zgłosiłaś.

-A czemu nie. Ktoś musi to zrobić, tak samo jak ktoś musi polować, do czego chętna jest większość uczniów. Z tego co widziałam, sterta zwierzyny szybko się napełniła. Gotowe.- powiedziała kończąc wymieniać mech.- Pójdę już, dobrze?- Śnieżny Ogon pokiwała głową twierdząco.

-Jeszcze raz dziękuję.

     Kiedy nareszcie wyniosła z polany stare posłania, postanowiła sprawdzić, jak czuje się Żarząca Łapa. Pomimo tego, że nie była najstarsza, czuła się odpowiedzialna za resztę rodzeństwa. Tym bardziej od kiedy Słoneczny Blask zdradziła ich rodzinny klan.

-Żarząca Łapo? Jesteś tu? - powiedziała przechodząc między paprociami otaczającymi polanę medyczki.

-Sowia Łapa? - uczennica usłyszała głos Liściastej Chmury. - Żarząca Łapa śpi. Czemu ty tak chodzisz na deszczu? Jesteś cała przemoczona! - medyczka podniosła głos widząc, jak długie futro Sowiej Łapy jest mokre na tyle, że spływa po nim woda. 

-Nic mi nie jest. Pomimo deszczu jest ciepło! - mówiąc te słowa, bursztynowooka starała się nie roześmiać, z powodu wyrazu pyska medyczki. - Skoro Żarząca Łapa śpi, to ja już pójdę. 

-Jeśli chodzi o jego stan, to jest już lepiej, ale blizna zostanie na zawsze. Będzie też ślepy na jedno oko. 

-To straszne, ale najważniejsze, że wydobrzeje. -powiedziała przechodząc przez paprocie.

     Kiedy znalazła się na głównej polanie obozu, poczuła, że deszcz przestaje padać. Spojrzała na niebo. Pomiędzy rozrzedzającymi się ciemnymi chmurami młoda kotka dostrzegła pomarańczowe promienie słońca. Odszukała wzrokiem swojego mentora. Idąc do niego poczuła, że jej łapy są oblepione błotem, mięśnie bolą ją od chodzenia po całym terenie Klanu Pioruna, a powieki opadają ze zmęczenia. 

~Dam radę, dałam cały dzień, to kilka kroków mnie nie zabije~ pomyślała i podbiegła do Ostowego Ogona. 

-Eee... Czy mogę wziąć coś ze sterty?- zapytała się cicho, a jej mentor spojrzał na nią. Kotka zorientowała się, że przerwała rozmowę starszego od niej wojownika.-Przepraszam...

-Odpowiadając na twoje pytanie : tak, możesz iść zjeść. Nie wiem, czemu się pytasz. Wykonałaś dzisiaj kawał dobrej roboty. Jednakże przerywanie rozmowy jest dość niewychowane. - skarcił ją wojownik. 

    Sowia Łapa jeszcze raz przeprosiła i podeszła do złożonej na stosie zwierzyny. Wybrała jakąś małą mysz i usiadła w kępie pokrzyw. Z powodu głodu, zwierzątko zniknęło bardzo szybko. Kotka mogłaby wziąć jeszcze coś, ale nie miała takiego zamiaru. Musi przecież starczyć dla innych. Po skromnym posiłku uczennica zaczęła się myć. Zauważyła, że jej futro jest pozlepiane i przyczepiły się do niego dwa rzepy. 

-No nie!-szepnęła do siebie. Podeszła do rodzeństwa. - Pomożecie?

    Liliowa Łapa słysząc prośbę siostry podeszła do niej i chwyciła zębami roślinę. Następnie oderwała ją, razem z kłębkiem sierści Sowiej Łapy. To samo zrobiła z drugim rzepem. 

-Już!

-Dziękuję.-powiedziała brązowa kotka i usiadła obok rodzeństwa. - Co dzisiaj robiliście? 

-Ciszej!-wyszeptał Burzowa Łapa, siedzący do teraz bez słowa. Sowia Łapa spojrzała na niego i zauważyła, że ten pochyla się nad biało czarnym kocurkiem, którego boki unosiły się nierównomiernie. 

-Na Klan Gwiazdy, co mu się dzieje?!

-Właśnie nie wiemy, ma tak, od kiedy we trójkę wróciliśmy z polowania...

-I nie poszliście z nim do Liściastej Chmury?!

-Lało jak z cebra!

-Ale nie pada. A w dodatku, udało mi się wymienić wszystkie posłania starszyzny, właśnie kiedy tak padało!- zwykle cicha Sowia Łapa podniosła głos, czym zdziwiła rodzeństwo. -Pomóżcie mi go zanieść do medyczki.-warknęła. Może i nie przepadała za Mleczną Łapą, ale musiała coś zrobić.

    Z pomocą Burzowej Łapy zaniosła trzęsącego się kocurka na polanę skrytą pomiędzy paprociami. 

-Liściasta Chmuro, potrzebujemy twojej pomocy!-zawołała Liliowa Łapa. Ruda kotka szybko wyszła ze swojego legowiska.

-Co się stało?- na to pytanie szary uczeń wskazał ogonem na swojego przyjaciela. 

-Zachowuje się tak, od kiedy wróciliśmy do obozu. Poszedł od razu spać, ale widać, że sen jest płytki.-zaczął tłumaczyć Burzowa Łapa. 

    Medyczka obwąchała Mleczną Łapę. Skrzywiła się lekko, a następnie weszła do swojego legowiska. Kiedy uczniowie zaczęli się stresować nieobecnością starszej kotki, ta wróciła na polanę razem z jakimiś liśćmi. 

-Musiał się dziś czymś zatruć. -wytłumaczyła, otwierając pyszczek ucznia i wkładając tam rozdrobnione zioła. Uczeń zakasłał po chwili i zwymiotował.

-Wiecie, czym mógł się zatruć? -zapytała ruda kocica.

-Dzisiaj rano wybrałam ze sterty zwierzyny kawałki mięsa, które były zepsute... Musiałam coś przeoczyć...-powiedziała Sowia Łapa po chwili ciszy. 

-Dobrze, że znamy przyczynę. Możecie już iść. Ściemnia się, a wy musicie być jutro wypoczęci.

    Po usłyszeniu słów medyczki trzy koty udały się do swojego legowiska. Jednak Sowia Łapa czuła, że nie zaśnie, więc tylko odczekała, aż Liliowa Łapa i Burzowa Łapa zasną. Kiedy usłyszała spokojne oddechy rodzeństwa wyszła z legowiska i przeszła do wyjścia z obozu. Usiadła tam obok Kwiecistego Upadku.

-Mogę tu z tobą siedzieć?

-Jeśli nie jesteś zmęczona, to tak.


Ile mnie nie było? Od końcówki października chyba. Tęskniliście? Muszę przyznać, że prowadzenie trzech ,,książek'' na raz jest trudne. Ale nie chcę z żadnej rezygnować. Do następnego rozdziału!

~Szafirowe Oko

Wojownicy 🌑Zaćmienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz