Rozdział 7

47 3 0
                                    

*perspektywa Sowiego Kocięcia*

Kociaki wbiegły zdyszane do żłobka. Udało im się przebiec przez polanę. Brązowa Pręga otoczyła ogonem Mleczne Kocię i starała sama się uspokoić, a Nakrapiane Serce wylizywała śerść Świetlistemu Kocięciu i gładziła ogonem grzbiet Ciemnego Kocięcia.
Rodzeństwo spojrzało na siebie nawzajem i zamarło. Nie było z nimi Żarzącego Kocięcia. Wyjrzeli przez tunel w jeżynach.

-O nie... - wyrwało się Liliowemu Kocięciu. Szaro-rudy kocurek leżał na ziemi pomiędzy walczącymi kotami.

-Idziemy po niego. - zadecydował Burzowe Kocię. - Przeniesiemy go na polanę medyka i tam zostaniemy. - kotki pokiwały zgodnie głowami. Prawie wogle się nie kłócili, tym bardziej, że teraz chodziło o życie jednego z nich.

-Klanie Gwiazdy, pomóż nam. - wyszeptała beżowa kotka. Sowie Kocię stała cicho obok, i obserwowała wydarzenia na polanie.

-Teraz! - powiedział pręgowany kocurek i wybiegł przez tunel. To samo zrobiły jego siostry.

Im bliżej szarego kota byli, tym bardziej stawali się przerażeni. Żarzące Kocię miał ranę na mjejscu oka, a ziemia wokół jego pyska zaczynała się robić czerwona. Miał też ranę na uchu, jednak nie była ona duża. Jego oddech był szybki i płytki.

Burzowe Kocię dobiegł pierwszy i od razu chwycił brata za skórę na karku. Sowie Kocię zaczęła pchać szaro-rudego kocura w stronę tunelu z paproci. Liliowe Kocię rozglądała się i dawała rady, czasem też pomagała pchać.

Zobaczyli kolejne, opadające na ziemię martwe ciało, tym razem Popielatej Stopy, starszej Klanu Pioruna. Rodzeństwo wzdrygnęło się. Z opowieści Kwiecistego Upadku dowiedzieli się, że w bitwach zwykle starszyzna nie bierze udziału i że najczęściej jest mało trupów. Jednak teraz patrzyli na ponad pięć ciał z dwóch różnych klanów i walczące wszystkie koty, niezależnie od wieku.

Nareszcie udało im się przeciągnąć Żarzące Kocię przez tunel w paprociach. Położyli go na jednym z uszykowanych legowisk i postanowili przyjrzeć się bliżej szaro-rudemu kocurkowi. Jego ucho było w jednym miejscu poszarpane, ale na szczęście krew już zasychała. Rana na pysku o wiele bardziej zmartwiła kociaki. Była dość duża i z tego co zobaczyła Sowie Kocię, dość głęboka. Ciągle też leciała z niej krew, przez co paprocie i mech przy szarym pysku już po chwili zrobiły się czerwone. Burzowe Kocię zaczął się rozglądać w poszukiwaniu medyczki. Brązowa kotka też się dołączyła i w kilka chwil zobaczyli Liściastą Chmurę, kilka długości lisa od paproci. W tym czasie Liliowe Kocię próbowała obudzić brata.
-Pójdę po Liściastą Chmurę. - ogłosiła Sowie Kocię.

-Czekaj...! - zaczął Burzowe Kocię, ale brązowa kotka już go nie słuchała, tylko skupiła się na omijaniu walczących. Medyczka właśnie powaliła na ziemię młodego kocura z Klanu Cienia, a ten uciekł, jak tylko poluźniła uścisk.

-Liściasta Chmuro, chodź szybko! - wydyszała smutno Sowie Kocię i gdy tylko zobaczyła, jak ruda kotka skinęła głową, pobiegła jak najszybciej do legowiska medyczki.

Tak jak wcześniej, Liliowe Kocię kucała przy szaro-rudym kocurze, ale teraz tylko trącała go nosem w kark, z nadzieją że ten się obudzi. Burzowe Kocię stał za nią z zamkniętymi oczami i po cichu próbował pocieszyć siostrę. W powietrzu unosił się zapach strachu. Sowie Kocię z przerażeniem zauważyła, że krew nadal spływała po pysku Żarzącego Kocięcia.

Medyczka od razu zabrała się do pracy. Wbiegła do szczeliny w skale i wyszła z pajęczynami i wiązanką ziół. W tej chwili też nad obozem Klanu Pioruna rozległ się krzyk Sokolej Gwiazdy.

-Klanie Cienia, odwrót! - wydał polecenie i już po chwili na polanie zostali tylko wojownicy Klanu Pioruna. Wszyscy momentalnie upadli na ziemię, zmęczeni walką. Klan Pioruna odniósł większe straty od Klanu Cienia, ponieważ łącznie były cztery trupy i wielu rannych. Niestety, Sowie Kocię nie umiała im pomóc.
-Będę najlepszą wojowniczką, jaką miał Klan Pioruna i wtedy nikt nie ucierpi. - pomyślała.

Wojownicy 🌑Zaćmienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz