Rozdział 11

36 2 0
                                    

*perspektywa Słonecznego Blasku *

Szylkretowa kotka szła powoli przez las, kiedy usłyszała skandujące koty.
~To pewnie przez mianowanie kociaków...~ pomyślała i wzdrygnęła się lekko. Wojownicy Klanu Pioruna wołali naprawdę głośno. W pewnej chwili Słoneczny Blask wyczuła zapach krwi, a gdy wyszła zza drzew jej oczom ukazała się linia namalowana głównie kocią posoką. Kotka wyczuła również oznaczenia zapachowe Klanu Cienia, co ponownie upewniło ją o przegranej jej byłego klanu.

Słoneczny Blask przeskoczyła czerwoną granicę i przebiegła kilka długości lisa do Drogi Grzmotu. Po drugiej stronie czekał już na nią patrol złożony z Żabiej Stopy, Wschodzącego Słońca i jego uczennicy - Gepardziej Łapy, która kulała lekko przez ranę na barku. Żabia Stopa miała naderwane ucho i ugryzienie na szyi. Tylko Słoneczny Blask wyglądała w miarę normalnie - tylko jakiś wojownik Klanu Cienia zrobił jej ranę na uchu, żeby wydawało się, że walczy po stronie Klanu Pioruna, jednak tak naprawdę nie była atakowana ani przez koty rodzinnego klanu, ani przez koty klanu, który zaatakował.

-Witaj, Słoneczny Blasku. - przywitał się Wschodzące Słońce, a ona skinęła głową w stronę wszystkich trzech kotów. - Idziemy?

-Myślę, że to będzie dobry pomysł. Jak twoja łapa? - pytanie skierowane do Gepardziej Łapy zdziwiło młodą kotkę. Nie spodziewała się, że kotka, którą widziała dwa razy na zgromadzeniu i poprzedniego dnia przed atakiem zainteresuje się nią.

-J-jest okej... - odpowiedziała brązowo-szara kotka z małymi, czarnymi plamkami na grzbiecie. - Drobne Ucho powiedziała, że bark jest dość mocno obity, i to utrudnia mi chodzenie, ale to powinno minąć za kilka dni, a rana nie jest głęboka i szybko się goi.

Po tych słowach ruszyli do obozu. Chociaż szli dość w dość szybkim tempie, młodziutka kotka nie narzekała ani na bolący bark, ani na szybkie tempo. Do obozu dotarli po kilku dłuższych chwilach, ale po drodze zatrzymali się, żeby zapolować. Na miejscu kotkę nie powitały wrogie spojrzenia, których się spodziewała, a przecież w jakiś sposób przyczyniła się do śmierci trzech wojowników. 

-Witaj, Sokola Gwiazdo. - zwróciła się do przywódcy, kiedy tylko go zobaczyła.

-Witaj. Wyglądasz na jakąś niepewną. Może boisz się, że złamiemy naszą część umowy i Cię nie przyjmiemy? - słysząc te słowa, szylkretowa kotka ponownie nałożyła na swój pysk maskę opanowania i pewności siebie. - Nie musisz się martwić, jeśli chodzi o umowę. Dzięki tobie powiększyliśmy obszar naszego terytorium, a ponieważ Cię wykryli, możesz do nas dołączyć. 

     Kiedy tylko brązowy kocur to powiedział, zaczął iść w stronę Skalnego Wzniesienia, a Słoneczny Blask szła długość ogona za nim.

-Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe, by samodzielnie polować zbiorą się na zebranie klanu! - wojownicy, uczniowie i starszyzna powoli wychodzili ze swoich legowisk. Drobne Ucho przysiadła na skraju polany i przyglądała się wydarzeniom.- Powitamy dzisiaj nową wojowniczkę, która opuściła Klan Pioruna, by do nas dołączyć. To ona też przyczyniła się do powiększenia terytorium Klanu Cienia. - po obozie zaczęło się roznosić skandowanie imienia szylkretowej kotki; na początku ciche, wzbudzane przez dwójkę uczniów, potem coraz głośniejsze, kiedy starsze koty po kolei się przyłączały. A Słoneczny Blask stała przed zimną skałą, z dymnym wyrazem pyska. 

*perspektywa Sowiej Łapy *

Brązowa kotka siedziała przy legowisku uczniów. Zaraz mieli iść po mech i paprocie na legowiska. Niestety nie wszyscy mogli. Jeśli kotka dobrze usłyszała, to Żarząca Łapa jeszcze przez kilka dni miał zostać u Liściastej Chmury, bo pomimo tego, że jego rana dobrze się goi, to jest za głęboka, żeby mógł rozpocząć trening bojowy. Sowia Łapa obserwowała Burzową Łapę, który rozmawiał z Mleczną Łapą, jakby ten nie uciekł za zasłonę z jeżyn jak ostatni tchórz. Kotka wiedziała jednocześnie, że to Brązowa Pręga zaciągnęła czarno-białego kocurka do żłobka, ale czuła się dziwnie, ponieważ ktoś, kto się nią opiekował, w obliczu zagrożenia uciekł.
~Moja matka przecież wcale nie jest lepsza; zdradziła swój rodzinny klan tylko przez to, że nasz ojciec umarł ~ te myśli towarzyszyły kotce od chwili mianowania i siedziałyby w jej głowie dłużej, gdyby nie usłyszała swojego imienia.

-Sowia Łapo, na Klan Gwiazdy posłuchaj, co się do ciebie mówi! - okazało się, że to jej siostra od kilku minut ją woła. - Nasi mentorzy chcą nas widzieć. - powiedziała już łagodniej Liliowa Łapa.

-Już idę...-odpowiedziała brązowa kotka, po czym wstała i przeciągnęła się. Okazało się, że Burzowa Łapa i mentorzy już są na miejscu

-Dobrze, skoro cała trójka już jest, to możemy iść. - powiedział Ostowy Ogon i skierował sie w stronę wyjścia z obozu. - Oprócz znalezienia mchu sprawdzimy granicę z Klanem Cienia.

-Zrozumieliśmy -odpowiedzieli chórem terminatorzy i ruszyli za szaro-czarnym kocurem, Przyćmionym Futrem i Promiennym Ogonem.

Grupa kotów szła przez las i każdy trzymał w swoim pysku mech, lecz w pewnej chwili się zatrzymali. Sowia Łapa próbowała się zorientować gdzie są, ale pozostało jej tylko zgadywanie, że są na drodze prowadzącej na granicę terytorium Klanu Pioruna i Klanu Cienia.

-Burzowa Łapo, co czujesz? - Promienny Ogon zapytała swojego ucznia, który upuścił mech i otworzył pysk, żeby lepiej rozróżnić zapachy lasu.

- Emm... Królika... I... Chyba wróble...

-A ty, Liliowa Łapo? - zapytała Przyćmione Futro.

-Poza zwierzyną?

-Tak. - odpowiedziała szara kotka.

-Metaliczny zapach... - wyszeptała beżowa uczennica. - To... Kocia krew! Ale chyba jest daleko, albo ranny kot przechodził tutaj niedawno. - powiedziała Liliowa Łapa.

-Podejdźmy bliżej. - zaproponował Ostowy Ogon. Tak też zrobili, jednak to, co zobaczyli przeszło ich oczekiwania. Sowiej Łapie aż zakręciło się w głowie od zapachu krwi, a Liliowa Łapa wyglądała, jakby miała zwrócić mysz, którą wcześniej zjadła.

Jak tylko to zobaczyli, to odwrócili się i ruszyli z powrotem do obozu, gdzie Ostowy Ogon zdał raport Lodowej Gwieździe.

~Jak mogli... Własnym wojownikom zadać tyle ran, żeby starczyło na oznaczenia graniczne... Pewnie po to, by nas wystraszyć... Ha! I tak odzyskamy ten kawałek terytorium! Musimy... ~

Nie było mnie tak długo, ponieważ zabrakło mi weny, do tego szkoła, nowe przedmioty i ogólnie więcej nauki... Ale mam już pomysł na następny rozdział, więc możliwe, że pojawi się niedługo. Piszcie komentarze, tym bardziej, jeśli chodzi o jakieś błędy. Do następnego rozdziału!

Wojownicy 🌑Zaćmienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz