Rozdział 12

31 2 0
                                    

Mała, szylkretowa kotka, będąca jeszcze w żłobku, podeszła powoli do swojej matki - Stokrotkowej Stopy. Obok karmicielki leżało też drugie kociątko. To też była kotka, ale cała biała.

Oprócz trzech kotek w żłobku nie było nikogo, kto mógłby zobaczyć, jak wychudzona jest mniejsza kotka. Możnaby to tłumaczyć tym, że jest pora opadających liści, ale las nadal obfitował w zwierzynę.

Kiedy szylkretowa kotka podeszła do Stokrotkowej Stopy, została prawie natychmiast odepchnięta ogonem jasnorudej karmicielki. Nie była zdziwiona; w przeciwieństwie do siostry, ona dostawała bardzo mało jedzenia. Inni wojownicy nie wiedzieli, jak traktowane są dwa kociaki, ponieważ karmicielka nie wypuszczała ich ze żłobka, a ich ojciec, który mógłby je odwiedzić umarł przez zakażenie w ranie po walce z lisem. Karmicielka też nikogo nie wypuszczała do żłobka, a jeśli przyszła medyczka, to tłumaczyła wygląd szylkretowej kotki tym, że nie chce jeść. Zachowywała się inaczej tylko przez pierwszy księżyc życia sióstr w żłobku, bo były tam wtedy dwa kociaki.

Szylkretowa kotka często była też raniona przez swoją siostrę - Księżycowe Kocię. Rany nie były głębokie i szybko się goiły, ale słaba i głodna kotka nie miała jak się bronić, a tym bardziej zaatakować.

Po nieudanej próbie zdobycia jedzenia położyła się w dość ciepłym kącie pod jeżynami i próbowała zasnąć. Kiedy po krótkiej chwili otworzyła oczy, wszystko przez moment było zamazane, a gdy się wyostrzyło, wszędzie było biało od śniegu.

Dwie kotki właśnie miały być mianowane na uczennice Klanu Pioruna. Księżycowe Kocię miała piękne, gęste i lśniące futro, a jej siostra, dużo mniejsza, miała potargane i matowe szylkretowe futro, i chociaż starała się je poprawić, to nic jej nie wychodziło. Więc stanęła obok białej kotki i czekała na wywołanie przez przywódcę.

Sceneria ponownie się zmieniła, tym razem szylkretowa uczennica siedziała w miejscu osłoniętym od padającego śniegu i jadła mysz, którą udało jej się zabrać ze sterty. Była terminatorką od trzech dni, ale przez śnieg było mało zwierzyny, więc nie miała opcji, żeby się najeść. Mimo to, cieszyła się z takiego drobnego posiłku i tego, jakie uczucie przynosiło jeszcze lekko ciepłe mięso w jej pysku.

W pewnej chwili podszedł do niej starszy uczeń. Z tego, co wiedziała kotka, był starszy z rodzeństwa; miał brązową sierść na większości ciała, jedynie na ogonie i łapach była ona złota, a jego oczy były ciemnoniebieskie. Zaczęli rozmawiać; na początku trochę niepewnie, ale z czasem znaleźli wspólny język.

Ponownie wszystko się rozmyło. Tym razem był to dzień, w którym bracia byli mieli być mianowani na wojowników. Szylkretowa kotka wiedziała, że dalej będą mogli rozmawiać, ale i tak była smutna. Pocieszało ją to, że niedługo ma być pora nowych liści, co oznaczało, że nie będzie tak marzła ze swoim krótkim i słabym futrem. Kiedy przywódca skończył mówić, razem z resztą kotów nawoływała nowe imię przyjaciela, a potem samodzielnie mu pogratulowała.

Po kolejnej zmianie scenerii nie było nawet resztek śniegu, a powietrze stopniowo się ogrzewało. Już za jeden księżyc siostry miały zostać mianowane na wojowniczki. Szylkretowa kotka nadal nie dogadywała się z Księżycową Łapą, ale za to utrzymywała kontakt z brązowym wojownikiem. Jej futro było już w lepszym stanie, tak samo zresztą jak reszta jej organizmu; dzięki treningowi była dużo silniejsza i zwinniejsza.

Po kolejnym zamazaniu siostry były już wojowniczkami. Księżycowa Bryza - bo tak nazywała się teraz biała kotka -miała nawet ucznia - Ćmią Łapę. Szylkretowa kotka nie miała ucznia, ale była to jej decyzja; nie chciała być zastępczynią, ani ni nie czuła się na to gotowa.

Zastępca przywódczyni oraz brat brązowego kocura wybrał właśnie patrol i na nieszczęście szylkretowej kotki składał się on z niej, Księżycowej Bryzy i Ćmiej Łapy. Mieli sprawdzić Wężowe Skały. W pewnej chwili biała kotka odłączyła się od patrolu by zapolować. Wtedy szylkretowa kotka poczuła się... dziwnie. Coś w środku jej mówiło, że teraz jest jej szansa, żeby odpłacić się Księżycowej Bryzie za wszystko, co zrobiła jej od czasów żłobka. Szylkretowa kotka poddała się temu cichemu głosikowi w jej głowie i zrobiła to. Powiedziała uczniowi, żeby podszedł bliżej szczeliny w skale i po chwili kociak leżał martwy na skale z raną po ugryzieniu żmiji. Kotka zawołała, żeby ktoś jej pomógł i po chwili Księżycowa Bryza była obok niej. Razem zaniosły ciało ucznia do obozu; biała kotka wyglądała na zrozpaczoną. W tamtej chwili szylkretowa wojowniczka po raz pierwszy założyła maskę. Usawała smutek, kiedy tak naprawdę cieszyła się ze stanu siostry.

Jeszcze tego samego wieczoru dała Księżycowej Bryzie mysz z jagodami cisu w środku. Biała kotka umarła we śnie, na skutek działania tak zwanych jagód śmierci. A szylkretowa kotka tylko uśmiechała się w duchu. Nie żałowała swoich decyzji. Już się nie wahała, wiedziała, że nic nie zmieni.

Ostatnim wspomnieniem było jej ostatnie spotkanie z niebieskookim kocurem.

Słoneczny Blask obudziła się cała spięta ze łzami w oczach.
~Znowu ten sam koszmar, to samo wspomnienie... ~
Był środek nocy i większość wojowników spała; na nogach była tylko dwójka wartowników i jedna kotka, ktora przyglądała jej się uważnie.

-Musiałaś mieć koszmar... - powiedziała czarna kotka z fiołkowymi oczami, leżąca obok Słonecznego Blasku. - Oddychaj... Już dobrze... O właśnie w ten sposób... - zaczęła lizać uspokajająco szylkretową kotkę po uszach.

-Dziękuję, Fiołkowa Pieśni. - powiedziała Słoneczny Blask kiedy już się uspokoiła.

-Nie ma za co, teraz jesteś częścią Klanu Cienia. - uśmiechnęła się i ponownie zwinęła się w kłębek. - Dobranoc.

-Dobranoc... - szylkretowa kotka odwzajemniła uśmiech i również się położyła.

~Teraz to jest moja rodzina. Fiołkowa Pieśń czy Wschodzące Słońce... Oni się mną zajęli, kiedy Klan Pioruna mnie ignorował... ~takie myśli towarzyszyły jej gdy zasypiała i sen o przeszłości tej nocy już nie powrócił.



Kolejny rozdział!

Powiedziałam, że będzie szybciej i jest.

Trochę w tym rozdziale o przeszłości Słonecznego Blasku.

Mam nadzieję, że rozdział się podobał i dziękuję za te wszystkie odczyty.

Do następnego rozdziału!

Wojownicy 🌑Zaćmienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz