Rozdział 7

330 20 4
                                    

Po pewnym czasie, cała czwórka dotarła do bram szkoły. Na strażnicy znajdował się Mitch, który widząc zbliżającą się grupę, otworzył im bramę. W tym samym czasie, na dziedzińcu szkoły znajdowali się pozostali dawni uczniowie, w tym Marlon i Brody.

Brody: Nie słuchasz mnie! Marlon, posłuchaj – mówię ci, że to miejsce było splądrowane!

Marlon: W porządku! Zajmiemy się tym.

Gdy Clem, AJ, Louis i Violet weszli do środka, przyciągnęli uwagę reszty grupy.

Ruby: Długo was nie było.

Louis: „Biada tym, którym brakuje cierpliwości."

Chłopak podszedł do jednego ze stolików, kładąc na nim jedną z toreb, zaś Clem położyła drugą z nich obok.

Willy: Aasim! Mitch! Chodźcie zobaczyć! Jedzenie!

Mitch: Tego jest naprawdę sporo!

Louis: Spostrzegawczy jak zawsze.

Aasim: Nie mogę uwierzyć! Patrzcie na to!

Willy: Jesteś naszą wybawicielką, Clem.

Mitch: Naprawdę... jest tego dużo.

Clementine: Louis i Violet pomogli.

Aasim: Żadne z nich nigdy nie przyniosło tylu rzeczy.

Louis: Ty też nie.

Brody: Gdzie to wszystko znaleźliście?

Louis: Na starej stacji kolejowej. Clem wiedziała, gdzie to jest.

Brody: Na stacji? To poza strefą bezpieczeństwa.

Violet: Mielibyśmy jeszcze więcej, ale trafiliśmy na psychola, który rozwalił nasze pułapki.

Brody: Na psychola? Jakiego psychola?

Louis: Clem widziała, jak palił te wstrętne skręty z Biblii.

Clementine: Miał oczy w różnym kolorze.

Brody: Szedł za wami?

Clementine: Nie. Pozwoliłam, by wziął trochę jedzenia, a potem zniknął wśród hordy szwendaczy.

Brody: Po prostu pozwoliłaś mu wziąć nasze jedzenie?! Że co kurwa?! Teraz on wie, że tu jesteśmy i przyjdzie po więcej! Coś ty sobie do cholery myślała?! To jest pojebane... jak mogłaś być tak głupia?!

Clementine: Gdybym tego nie zrobiła, zastrzeliłby nas! Podjęłam właściwą decyzję.

Brody: Gówno prawda! A co jeśli jest ich więcej!? Nie masz pojęcia na co stać ludzi na zewnątrz!

Clementine: Zastanów się.

Brody: Ja nie mogę... Ja nie... po prostu... nie znowu... kurwa!

Marlon: Co się tu dzieję?

Brody: Zabrała ich poza bezpieczną strefę! Widzieli kogoś! Wiesz co to znaczy!

Marlon: DOSYĆ! To oznacza tylko tyle, że był tam głodny koleś, szukający jedzenia. To zdarzało się już wcześniej. Przesadzasz.

Brody: Nie mówisz poważnie!

Marlon chwycił Brody za nadgarstek.

Marlon: Po prostu chodźmy gdzieś i porozmawiajmy o tym.

Inna historia Clementine i Louisa: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz