Rozdział 3

426 23 18
                                    

Clementine podniosła się, biegnąc za towarzyszami. Po chwili, zobaczyła Violet, która z tasakiem w ręku, uderzyła w głowę najbliższego truposza, podobnie jak zrobili to Louis i Marlon kilka metrów dalej.

Alvin Junior: Clem! Potwory!

Po chwili, najbliższą okolicę otoczyło kilku szwendaczy. Clem zacisnęła w dłoni swój nóż, podchodząc do najbliższych z nich, tuż między potężnymi drzewami.

Ten, który był najbliżej, oberwał od dziewczyny kopniakiem w kolano. Gdy upadł, Clem wbiła w środek jego czaszki swój nóż, by chwilę później tak samo postąpić z następnym szwendaczem.

Louis: Whoa! Całkiem nieźle, Clementine! Ale mogłabyś w tym używać trochę więcej finezji! Patrz i się ucz!

Louis skupił wzrok na najbliższym szwendaczu.

Louis: Hej! Tutaj!

Szwendacz skupiony na Louisie, zaczął iść w jego stronę. Chłopak sięgnął do kieszeni płaszcza po nóż, po czym jednym ruchem, przeciął nim linę, otaczającą najbliższe drzewo. Po krótkiej chwili, na szwendacza spadł ogromny kamień, całkowicie go miażdżąc.

Louis: Oto jak się pozbyć szwendacza!

Clementine podbiegła bliżej, zwracając uwagę na to, że każde pobliskie masywne drzewo, obwiązane było grubym sznurem, na którego końcu, wysoko nad ziemią, przywiązany był spory kamień, bądź kłoda. Miejsce gdzie mniej więcej dany obiekt powinien spaść, było zaznaczone czerwonym, bądź też białym wymalowanym kołem.

Louis: Jest tu całe mnóstwo pułapek w pobliżu na tych głupoli! Są oznaczone, więc zachowaj czujność!

Louis pobiegł dalej. Clementine zaś została z kilkoma szwendaczami. Tak, jak dawno temu została nauczona, najpierw powaliła je kopniakiem w kolano, a następnie silnym uderzeniem w głowę. Gdy Clementine już miała możliwość, pobiegła dalej, natrafiając na Marlona, który zwrócił uwagę na trzy płonące pochodnie, kilkanaście metrów od nich.

Marlon: Wygląda na to, że udało im się wrócić. Chodź, spotkamy się z nimi w połowie drogi!

Marlon pobiegł, a za nim Clem. Drogę zagrodziły jej kolejne szwendacze. Mając w pobliżu pułapki o których mówił jej Louis, za jego radą, Clem przecięła sznur przy pobliskim drzewie, widząc, że szwendacz znajduje się w środku wymalowanego koła. Gdy tylko przecięła sznur, na szwendacza spadła ogromna kłoda, która przytwierdziła go do ziemi, miażdżąc go całkowicie.

Marlon: Hej! Tutaj!

Po chwili, następnego ze szwendaczy dobiła Violet z pomocą tasaka. Gdy szwendacze już nie zagradzały drogi, Clementine przebiegła przez niewielki pomost, by dołączyć do Marlona, do którego podbiegła trójka nieznanych Clem nastolatków – dwóch chłopaków, w tym jeden Indus o ciemnej karnacji, brązowych oczach i krótkich, ciemnych włosach oraz niebieskooka, piegowata dziewczyna, której rude włosy zaczesane do tyłu, sięgały jej jedynie do ramion.

Zarówno dziewczyna jak i drugi z chłopaków – blady, brązowowłosy, z grzywką zaczesaną na bok, przykrywającą pół jego czoła, ubrany w niebieską kurtkę i pomarańczową bluzkę miało w jednym ręku pochodnie, zaś w drugiej, przytrzymywały ciała martwych królików, leżące na ich ramionach. Jedynie młody Indus ubrany w czarno szarą, kraciastą bluzę, w ręku trzymał jedynie łuk.

Violet: Niezły czas. Nie bylibyśmy w stanie dłużej zajmować się tymi szwendaczami.

Dziewczyna odpowiedziała jako jedyna.

Inna historia Clementine i Louisa: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz