Rozdział 37

866 17 41
                                    

5 miesięcy później...

Nie wiadomo kiedy minęło pół roku od pokonania Delty. Grupa wciąż żyła w spokoju w dawnej szkole Ericsona, podczas gdy Clem całkowicie przyzwyczaiła się do protezy.

Bez trudu umiała z jej pomocą chodzić, a gdy się odważyła, to nawet biegać. Wróciła do życia poza murami szkoły, gdy przyszła pora na polowania, lub obchód.

W ciągu tych miesięcy, Kenny i Luke zdołali zrobić dla Clementine nie jedną, nie dwie, ale trzy zapasowe protezy, które Clementine często lubiła wymieniać, by ostatecznie wybrać dla siebie najwygodniejszą z nich.

James został przyjęty do społeczności, przez wsparcie Clementine, AJ'a, Louisa i Violet, pomimo tego, że Kenny, Luke i pozostali członkowie grupy byli do tego nastawieni sceptycznie wiedząc, co się wydarzyło w jaskini.
Chłopak mógł zamieszkać w dawnym pokoju Tenna, a najlepszy kontakt złapał z Violet i Willim, godząc się też całkowicie z Clem i AJ'em.

Niedawno zaczęła się wiosna, a szczęśliwie tegoroczna zima nie zebrała sporych żniw, nie będąc tak ostra jak przez ostatnie lata.

Rano, Clementine obudziła się w pokoju. Leżała na łóżku, podczas gdy słońce zaczynało wpadać przez deski przybite do okna. Gdy otworzyła oczy, podniosła głowę i rozejrzała się. Obróciwszy głowę, dostrzegła, że obok niej leży śpiący Louis.

Chłopak miał głowę zwróconą w kierunku ściany, w stronę przeciwną niż głowa Clem. Clementine obróciła się w jego stronę ostrożnie, by go nie obudzić. Ostrożnie się podniosła, by móc spojrzeć na jego spokojną, pogrążoną we śnie twarz.

Uśmiechnęła się sama do siebie widząc jaki chłopak był spokojny, gdy spał. Nastolatka ostrożnie położyła głowę na jego ramieniu, by za chwilę znów zasnąć.

Niedługo później, poczuła, że ktoś dotyka jej twarzy. Gdy ostrożnie otworzyła oczy, dostrzegła, że Louis odwrócił się w jej stronę i delikatnie zabierał kosmyki jej włosów opadające na twarz dziewczyny, chowając je za jej uchem.

Louis: Hej.

Clementine: Hej.

Louis: Spokojnie spałaś, nie chciałem cię budzić.

Clementine: To samo mogłam powiedzieć tobie. Wstałabym wcześniej, ale za długo ci się przyglądałam.

Louis: Ach tak?

Clementine: Mhm. Wyglądałeś bardzo spokojnie.

Louis: Może dlatego, że była obok mnie dziewczyna przy której potrafię się uspokoić.

Clementine: To komplement?

Louis zbliżył się do Clem, dając jej całusa w czubek nosa.

Louis: No pewnie.

Clementine podniosła głowę, rozglądając się po pokoju. Podniosła się z łóżka, podchodząc do krzesła na którym wisiała jej jeansowa kurtka i szara bluza z kapturem.

Louis: Już się zbierasz?

Clementine: Oboje powinniśmy.

Louis: Jeszcze jest wcześnie.

Clementine podniosła najpierw bluzę, zakładając ją na siebie, a następnie jeansową kurtkę. Louis także podniósł się z łóżka, podchodząc do Clem. Objął ją w talii, gdy Clem objęła jego szyję dłońmi.

Louis: Może jeszcze chwilę zostaniesz? Chciałbym się tobą nacieszyć, nim wrócimy do rzeczywistości.

Clementine: Wiesz, że musimy się już zbierać. Jedzenie samo się nie zrobi, ani obchód, ani warty przy bramie--

Inna historia Clementine i Louisa: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz