Niedługo potem, Clementine razem z AJ'em, Louisem i Willym, korzystając z mapy, jaką miała, szukali miejsca, gdzie mogła zostać zacumowana łódź Lilly. Szli przez las rozglądając się nie tylko za łodzią, ale także za szwendaczami.
Clementine: Kiedy tylko znajdziemy łódź, będzie trzeba się rozejrzeć za jakimś wejściem do środka.
Willy: Ta, jeśli Tenn tym razem niczego nie zjebie.
Alvin Junior: To nie była wina Tenna!
Willy: Tak, była! Mitch zginął, bo Tenn—
Alvin Junior: Powiedz jeszcze jedno słowo na temat Tenna, a pożałujesz.
Louis: Chłopaki! To tutaj.
Wszyscy kucnęli, idąc powoli w stronę mniej gęstej części lasu, nieopodal rzeki. Na rzece rzeczywiście znajdował się niewielki statek. AJ wziął do rąk swoją lornetkę, obserwując statek.
Clementine: Widzisz cokolwiek?
Alvin Junior: Plażę, ummm... łódź i... ummm... drewnianą uliczkę na wodzie.
Clementine: To się nazywa molo.
Alvin Junior: Molo.
Clementine wzięła od AJ'a lornetkę.
Clementine: Okej, rozdzielmy się i skupmy się na tych okolicach. Trzymajcie głowy nisko.
Willy i AJ poszli w przeciwne strony, zaś Louis został, tam gdzie był, obserwując łódź.
Clementine: Widziałeś to wcześniej?
Louis: Na pewno nie. Jestem pewien, że zapamiętałbym stary statek rzeczny. Jak tak patrzę, wygląda mi na to, że molo to jedyna droga do środka.
Clementine: Cóż, sprawdźmy co jeszcze tam jest.
Dziewczyna zbliżyła do siebie lornetkę, patrząc przez nią.
Clementine: Jest ich kilku na statku. Kilku pozostałych na molo. Może jest ich więcej w środku. Czekaj! Widzę Violet!
Louis: O kurde... to naprawdę to. Znaleźliśmy ich.
Clementine: Widzę wejście.
Louis: Ta, inne powinno być po drugiej stronie statku.
Clementine: Na tych zamkniętych drzwiach jest mały otwór. AJ i ja wiemy, jak się tym zająć. Nie widzę żadnego miejsca, gdzie mogliby trzymać więźniów.
Louis: Czy łodzie nie mają jakiegoś aresztu? Więzienia na łodzi?
Clementine: Być może, ale gdzie?
Louis: Nie mam pojęcia.
Clementine: Na molo stoi wiele osłon. Jeśli będziemy dostatecznie ostrożni, może uda nam się wejść niepostrzeżenie. Nie ma dobrych osłon w drodze na łódź. Będziemy potrzebować czegoś, co zajmie ich uwagę.
- Szwendacze!
Clementine ponownie spojrzała w stronę wejścia na łódź. W pobliżu znajdowało się kilka szwendaczy, które dwójka ludzi z Delty wystrzeliwała.
Louis: Teraz czego nam trzeba? Tuzina szwendaczy? Jak trudne to może być?
Clementine: Może nie tak trudne, jak ci się wydaje.
Dziewczyna nadal schylając się, podeszła do Willy'ego obserwującego teren naprzodzie łodzi. Nieopodal niego, na ziemi dostrzegła podkowę.
Clementine: Musiała spaść z jednego z koni, gdy bandyci tędy przejeżdżali.
CZYTASZ
Inna historia Clementine i Louisa: The Walking Dead Fanfiction
FanfictionDruga część drugiej dylogii o młodej dziewczynie, Clementine, która od dzieciństwa żyje w świecie opanowanym przez apokalipsę, wywołaną wirusem zamieniającym ludzi w nieumarłe potwory. Po stracie rodziców i opiekuna, Lee, jedyną rodziną, jaka jej p...