Wtorkowego ranka Lily obudziła się o 7:00, przeciągnęła się i usiadła na łóżku. Planowała pojechać na sesję, a w przerwie, za pomocą proszku fiuu, przedostać się do szkoły i przez dwie godziny rozmowiać z Halem. Potem oczywiście wrócić i zająć się zdjęciami do magazynu Vouge. Trzy dni mieli zajmować się nią najlepsi projektanci, wizażyści, fotografowie, po prostu cała obstawa. Wstała, założyła kapcie i udała się do szafy. Postawiła na wygodne ciepłe dresy, w końcu początek grudnia do czegoś zobowiązywał. Nałożyła na siebie jeszcze grubą szarą bluzę i udała się coś przekąsić. Już miała wychodzić gdy nagle odwróciła się, usiadła przy biurku, wyjęła skrawek pergaminu i nabazgrała.Laski, wyjechałam na sesję, wracam w czwartek wieczorem, przysyłajcie sowy i obserwujcie Seva. Buziaki <3
Zgarnęła torbę, do której spakowała dwie rolki pergaminu, pióro, wypracowanie z eliksirów i książkę, którą jakiś anonim jej przysłaj, razem z notką o polecanej stronie. To było troszkę dziwne, ale pewnie pani Pince przysłała jej książkę i w pośpiechu zapomniała się podpisać. 7:24, wybiegła z dormitorium i skierowała się do głównego korytarza. Wyszła na dwór.
Uhuuhuu, ale zimno - zamruczała dziewczyna zgrzytając zębami z zimna. Może ten dres wcale nie jest taki ciepły na jakiego wygląda.
Lily postanowiła przejść się do cieplarni, aby trochę złagodzić objawy zimna. Otworzyła cicho drzwi, jakby obawiała się przyłapania. Równo o 7:30 wyjdzie i uda się z powrotem przed główne wejście. Chciała szybciutko wejść do środka i przycupnąć na jednym ze schodków, ale te postanowienie zrujnował pewien chłopak, odcinający świeże pędy rozkownika pospolitego. Wiedziała, że sok z młodych pędów rozkownika usuwa poparzenia. Wiedziała, że tajemniczym chłopakiem jest Sev. Patrząc na niego odczuwała poczucie długiej znajomości. Czuła jakby znała go już co najmniej od urodzenia. Skradała się do niego i w jednej chwili rzuciła się mu na plecy. Był zaskoczony, więc nie zareagował dość szybko, a w tej chwili nieuwagi Lily zaniosła się perlistym i szczerym śmiechem. Severus odwrócił się, i z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w dziewczynę. Lily, zagłębiając się w jego oczy przez chwilę dostrzegła iskierkę radości i rozbawienia, ale w następnej sekundzie w granitowych oczach chłopaka znowu zobaczyła chłód i skrytość. Severus mocno odepchnął dziewczynę i bez słowa znowu zaczął odcinać młode pędy rośliny. Lily odezwała się.
Dlaczego mnie popchnąłeś, z resztą nie ważne, chce żebyś wiedział, że wiem dlaczego zemdlałeś, tylko nie wiem po co robiłeś Eliksir Kosogłos. I tak mi nie odpowiesz. To ja lecę - Była na skraju paniki. Łzy same cisnęły się jej do oczu. Nie miała pojęcia dlaczego taki ktoś ją obchodzi, dlaczego jego obojętność go rani. Podniosła się z ziemi i szklistymi oczami popatrzyła na Severusa. Ten jednak uparcie nie spojrzał na nią. Mimo że, w jego umyśle toczyła się walka. Walka między wspomnieniami z przeszłości, a teraźniejszością.
Witą, pani Evąs, jestę Dolshâm, pański ochronirz ę opiekęnm. Zapraszim do limuzini - mężczyzna z silnym francuskim akcentem wskazał jej drzwi do samochodu. Dziewczyna wsiadła i grzecznie podziękowała za pomoc. W drodze zasnęła.
Lilaa! - krzyczał ktoś na zewnątrz. Lily wstała, spojrzała przez okno i zobaczyła projektanta. Charlés, jej projektant, wysoki brunet. Otworzyła drzwi i wyleciała z auta, rzucając się w ramiona przyjaciela...
Szmaragdowa bielizna ściśle obowiązywała modelkę, która wdzięcznie pozowała na plaży.
Panno Evans, proszę teraz usiąść.. o tak... Dobrze.. będzie dużo do wyboru... - krzyczał fotograf.
O 12:00 zarządzono przerwę. Dziewczyna udała się do hotelu, z kieszeni wygrzebała srebrno zielony proszek. Weszła do kominka i głośno wyraźnie powiedziała, Hogwart, gabinet Hala Friedricha. Poczuła szarpnięcie i z hukiem wylądowała przy biurku Hala.
CZYTASZ
Snily | Butelka
Fanfiction„Oszalałeś!! - krzyczała Lily przez łzy, ale uciszył ją pocałunek...."