Lily nie mogła zasnąć, mimo że położyła się już o siódmej wieczorem. Severus wmusił w nią eliksir słodkiego snu i rzucił jak zwykle złośliwym komentarzem. Dzięki miksturze szybko oddała się w objęcia Morfeusza.
Gwałtownie otworzyła oczy, gdy usłyszała brzęk otwieranych drzwi, które natychmiast zamknęły się z hukiem. Szybko wstała z łóżka i zaczęła pakowanie. Do skórzanej torby, którą dostała od Seva wpakowała dwie fiolki eliksiru Reya oraz dwie Curie, pelerynę ochronną i resztę swoich rzeczy. Założyła najciemniejsze ubrania jakie miała i związała włosy w najciaśniejszy kok jaki mogła zrobić i stanęła gotowa do wyjścia. Równo cztery minuty później do drzwi zapukał Sev.
Wyszli otoczeni ciemnością. Powoli poruszali się po korytarzach, mijając straszne i pełne brutalności obrazy, czarnomagiczne artefakty i teksty pieśni chwalebnych, na cześć Lorda Voldemorta - to chore - pomyślała na głos Lily i przylgnęła bliżej chłopaka. Zaklęcie kameleona skutecznie odciągało od nich uwagę śmierciożerców patrolujących dwór. Zbliżali się do wyjścia. Stres i wątpliwości rosły w miarę zmniejszania się dystansu.
Poczuli jak zaklęcie znika i są całkowicie widzialni przez innych. Natychmiast rzuciło się na nich stado sług Czarnego Pana. Puścili się biegiem przez ogród spowity mleczną mgłą, która skutecznie utrudniała widoczność. Zwinnie unikali rzucanych w nich klątw, a dzięki eliksirowi Reya z daleka widzieli nowych wrogów biegnących w ich kierunku. Peleryna ochronna zatrzymywała część uroków. Zostało im już tylko sto metrów. Niestety mikstura wyostrzająca zmysły przestała już działać i mimo że chcieli zarzyć druga porcję, nie mieli czasu i nie mieli jak tego zrobić w biegu. Lily usłyszała za sobą ciężkie kroki. Już miała się obrucić, gdy tajemniczy śmierciożerca rzucił w nią klątwą - Sectumsempra - krzyknął. Zbyt powolna reakcja sprawiła, że Lily już leżałaby, a cięte rany sprawiłyby, że umarłaby z wykrwawienia. Tak by się stało, gdyby nie to, że Severus zasłonił ją własnym ciałem - Drętwota - rzuciła zaklęciem w nieprzyjaciela, korzystając z różdżki Seva. Spojrzała na srebrny i zakrwawiony zegarek zapięty na nadgarstku chłopaka. Ze łzami w oczach odczytała godzinę, 5:02, świstoklik aktywny. Szybko wyciągnęła z kieszeni Snape'a kość do gry i złapała za rękę cierpiącego. W oddali zobaczyła już tylko kilkadziesiąt czarnych postaci w amoku rzucających klątwami z daleka. Udało im się uciec z życiem...
CZYTASZ
Snily | Butelka
Fanfiction„Oszalałeś!! - krzyczała Lily przez łzy, ale uciszył ją pocałunek...."