Nie zatrzymując się ani minuty, biegła ile sił w nogach, zgrabnie omijała wszystkie fałszywe stopnie. Znalazła się przed Wielką Salą, oczywiście jak zawsze, budziła podziw u prawie wszystkich obecnych. Jednak o godzinie 7:49 mało było obecnych, wygodnie rozsiadła się na ławce przy stole Slytherinu i wyjęła zwitek pergaminu oraz pióro.Odcinam się od medii na najbliższy rok!!! Mając was w poważaniu (aż do 22 grudnia następnego roku) Lily Evans
James, niestety sesja odwołana, jeśli chcesz mam dziś wolną piątą lekcję, będę na błoniach. Buziaczki! Lila!
Te dwa listy natychmiast powędrowały w łapki Prometeusza, który pośpiesznie wyleciał przez uchylone okno. Wybiła godzina 8:00 i na stołach zaczęły pojawiać się śniadaniowe potrawy. Posmarowała tosta malinowym dżemem i wepchnęła go do ust, nalała sobie kubek kawy i dosypała łyżeczkę cukru.
Nie żryj tyle Evans, bo będziesz gruba, uważaj bo już nie dużo ci brakuje - szorstki ton i usta wykrzywione w szyderczy uśmiech. Oczywiście to musiał być Sev. Przysiadł się na przeciwko dziewczyny i sięgnął po opakowanie czekoladowych chrupek.
Może mógłbyś mi mówić po imieniu? Mam dzisiaj wyśmienity humor, a jeszcze lepiej wyglądam - powiedziała z entuzjazmem co chwila popijając ciepłą kawę - mhm, chcesz łyka? - spytała, gdy wzrok ślizgona zatrzymał się na jej wargach.
Oczywiście, że nie. Tak poza tym to nawet nie umiesz poprawnie pić Evans - parsknął chłopak. Dziewczyna automatycznie obtarła kawowego wąsa i kontynuowała monolog.
Mówię serio, czuję się wyśmienicie, mam zamiar dzisiaj.... - nie dokończyła bo Severus wtrącił jej się w zdanie.
Czyżbyś, czuła się wyśmienicie po tym co zrobiłaś dziś rano? - kpiarsko uniósł brew, uwielbiał, naprawdę kochał wprowadzać ludzi w zakłopotanie. A już szczególnie tą dziewczynę. Mógłby patrzeć jak się rumieni całymi godzinami...
Może? A zresztą, chodzi mi o to, że dzisiaj mamy wspólne eliksiry! Poproszę profesora Slughorna, aby pozwolił nam pracować w parze. To będzie cudowna lekcja. Tak w ogóle to dzięki za książkę - podała do ręki chłopaka gruby tom „Imperius i ból" - Aaa, i jeszcze jedno. Jutro wieczorem, w pokoju wspólnym Slytherinu, są moje urodziny. Organizuje je chyba Arnold Zabini. Wpadniesz prawda? - nie usłyszała odpowiedzi bo już pędziła w stronę kominka. Wyjęła z malutkiej kieszonki zielonkawy proszek, głośno i wyraźnie powiedziała, Hogwart, gabinet Hala Friedricha! Po paru sekundach wpadła wprost na swojego przyjaciela.
Kto to!? Jestem uzbrojony! - krzyknął mężczyzna zaraz po usłyszeniu huku, który wywołała Lily.
Hal! To ja! - dziewczyna zaniosła się doniosłym śmiechem i klapnęła na kanapę.
Lily!! Jak dawno cię nie widziałem! Co słychać u ciebie? Bo ja na przykład wczoraj byłem na kawce z Sybillą, trochę dziwna osóbka, ale jaka interesująca! No ale jak tam u ciebie kochana? - spytał Hal krzątając się w kuchni i różdżką sypiąc kawę do kubków. Lily zastanowiła się chwilę, po czym powiedziała.
No wiesz, tylko weź to na poważnie, więc ja nie wiem co czuć do Seva. Jest taki inteligentny, skryty, zdobycie go to byłoby wyzwanie dla mnie. Ale to nie jest takie proste. Nie ułatwia mi jego stosunek do mnie... - tutaj przerwał jej Hal, siadając obok i podając dziewczynie kawę.
No kto jak kto, ale myślałem, że ty ogarniesz o co mu chodzi przez cały czas - parsknął mężczyzna.
Co? - Lily zrobiła dziwny wyraz twarzy, jakby właśnie usłyszała „Jak chcesz to pożyczę ci gacie Merlina, mam dwie pary".
CZYTASZ
Snily | Butelka
Fanfiction„Oszalałeś!! - krzyczała Lily przez łzy, ale uciszył ją pocałunek...."