Lily natychmiast odkleiła się od partnera, jak on mógł, jak on mógł powiedzieć jej tyle złego. Po tym co razem przeszli. Po tej randce. Jeśli uważa ją za dziwkę, to po jaką cholerę zapraszał ją na randkę!?- Jeśli taki jest nasz stosunek, to uważam, że powinniśmy zakończyć naszą znajomość, zanim zaczniesz nazywać mnie jeszcze gorzej. Panie Snape, udam się do pańskiej sypialni i rozpocznę przeprowadzkę. Mimo naszych zawikłanych relacji, mam nadzieję, że to nie wpłynie na naszą przyszłość związaną z eliksirami - powstrzymywała się, aby nie uronić żadnej łzy. Utrzymała formalny ton, a jej głos ani razu nie zadrżał.
Otworzyła drzwi i spokojnie wyjęła wszystkie rzeczy z szafy, z pod łóżka, pozbierała wszystko z podłogi.... Gdy już wszystkie jej własności leżały grzecznie w dwóch walizkach, dziewczyna wyszła z komnaty i udała się do swojego starego dormitorium. Nie będzie płakać, jedyne nad czym mogłaby płakać, to jak nad tym, jak dużo czasu zmarnowała w towarzystwie tego dupka. Teraz jest tylko kolegą ze szkoły. Czuła smutek, ale nie rozpacz. Otarła samotną łzę spływającą po zaczerwienionym policzku.
Porozkładała wszystko do szaf i pułek. Weszła pod prysznic, zmywając z siebie emocje dzisiejszego dnia. Już nie czuła smutku, czuła obojętność. Nałożyła na włosy wzmacniającą odżywkę. Delikatnie wmasowała ją w skórę głowy, po czym upieła mokrą czuprynę w wysokiego koka. Wyciągnęła rękę po truskawkowe mleczko do ciała i powolnymi ruchami wmasowała je w skórę. Opuściła kabinę i zakręciła włosy na ręczniku, w przysłowiowy turban. Stanęła przed lustrem, odbicie nie wyglądało dobrze.
- Nie! Lily Evans! Moja panno! Nie będziesz wyglądać jak wrak człowieka, nie będziesz płakać, nie zniszczysz sobie życia przez nieodwzajemnioną miłość! Nie do cholery! Nie zgadzam się! - krzyczała w szkło, dumnie się wyprostowała i nałożyła pidżamę.
Zajęła się sprzątaniem pokoju i równo po czterech godzinach klapła wycieńczona na łóżko. Spojrzała na zegarek. 3:44. Naciągnęła kołdrę pod nos i z radością oddała się w ramiona Morfeusza.
Obudził ją hałas mugolskiego przedmiotu zagłady, budzika. Energicznie podniosła się z łóżka i wyłączyła urządzenie. Poczuła przyjemny puszek, wsuwając na swoje stopy ogromne kapciochy. Szybkim marszem przekroczyła próg łazienki i po dwudziestu minutach wyszła z pomieszczenia w szlafroku i wilgotnych włosach. Zaklęciem sprawiła, że na jej rudej grzywie nie została ani jedna kropelka wody. Wdziała na siebie przygotowany look i stanęła przed lustrem. Uśmiechnęła się zwycięsko i przyjrzała się swojemu odbiciu. Różowy, krótki sweterek i czarna, ołówkowa spódnica prezentowały się świetnie. Nałożyła na swoje stopy czarne szpilki i zapieła rzemyki, oplatające jej kostki. Machnięciem różdżki uplotła włosy w warkocza i nałożyła złoty komplet biżuterii z Apart. Usiadłszy na biurku, wyjęła z szuflady prezent od Severusa. Teraz już wiedziała, że na zdjęciu jest ona i ślizgon. Odłożyła podarunek i zajęła się przygotowaniami do lekcji. Uważnie spojrzała na plan lekcji.
Piątek:
1 - zielarstwo
2 - eliksiry
3 - eliksiry
OBIAD
4 - OPCM
5 - zaklęcia
6 - ONMSZapakowała odpowiednie książki, rolki pergaminu, pióro, atrament i wyszła z komnaty. Zamknęła drzwi na klucz i wrzucając go do torebki z uśmiechem na ustach zbiegła po schodach do Wielkiej Sali.
Nałożyła sobie sałatkę i do kubka z kawą wsypała łyżeczkę cukru. Gdy już się posiliła skierowała się w stronę biblioteki.
- Dzień dobry Pani Pince! To ja Lily - zza regału wychyliła się mała głowa z siwą czupryną na czubku.
- Ach, to ty moja droga! No tak, któż inny przychodziłby tak wcześnie do biblioteki. Znam tylko dwie takie osoby - zaśmiała się bibliotekarka i z powrotem zanurzyła się w wiekowych tomach. Lily pognała w stronę ksiąg i zniknęła za regałami.
CZYTASZ
Snily | Butelka
Fanfiction„Oszalałeś!! - krzyczała Lily przez łzy, ale uciszył ją pocałunek...."