15

613 26 23
                                    


Przed jej twarzą stał pochylony w kierunku jej ust..jego czarne oczy zmuszały do wpatrywania się w nie i zagłębiania się coraz głębiej i dalej. Wydatny nos skupiał uwagę każdego kto na niego spojrzał, wąskie wargi, które przed sekundą muskały usta Lily, czarne dłuższe włosy opadającej na ramiona. Nigdy nie była tak blisko Severusa. Ta chwila była dla niej błogosławieństwem, dziewczyna przytuliła chłopaka i szpenęła do ucha śligona - nie pij dzisiaj, chcę mieć cię trzeźwego - lekko przygryzła jego ucho. Zanim powiedziała tak, już następna dziewczyna smakowała kandydatów. I następna, i kolejna....

- Jak cudownie, że każda dziewczyna znalazła tak łatwo swoją bratnią, i jakże smakowitą, duszę! Skupcie się i posłuchajcie... Dzisiaj, osoba, którą wybrałyście, będzie z wami magicznie związana do godziny 3:20, dokładnie o tej godzinie, aby nie paść ofiarą żartu i po prostu uwolnić się od więzi, należy dogłębnie pocałować partnera. Aha i jeszcze to - dopowiedział Zabini po chwili zastanowienia, machnął dwa razy różdżką, a wszystkie magiczne gałązki pozostałych ślizgonów wyrwały się właścicielom i wylądowały w wiklinowym koszu - przecież nie mogłem pozwolić, abyście w sposób magiczny pozbyli się więzi, dobrze, a teraz. Za moment rozpoczną się tańce, bar z alkoholem znajduję się tam - prowadzący wskazał wielki prostokątny blat stojący przy schodach do dormitoriów - przekąski obok, muzyką operuję Malfoy, do mnie kierujecie swoje pytania. Zaczynamy!!!

Lily wraz z Severusem przysiedli, aby chwilę ochłonąć. Chłopak podniósł rękę i zbliżył ją do rudych włosów. Zanurzył w nich swoje skrajnie blade palce, złapał cienki kosmyk i zakręcił go w dłoni. Usiadł za dziewczyną i z powrotem wziął do ręki lisi kosmyczek, jego palce co chwila przeplatały pasma włosów dziewczyny. Mimo hałasu, którym byli otoczeni, siedzieli w ciszy, nie była to krępująca cisza. Cisza, której każdy pragnął. Lily cichutko się zaśmiała i drgnęła, gdy ręka ślizgona musnęła jej płatek ucha. Odwróciła się lekko i na chwilę i spojrzała w ostatnio tak często widziane oczy. Obserwowała go, aż i on również nie spojrzał w jej zielone tęczówki.

- Skończyłem - oznajmił, gdy trzymał w ręce całkiem ładny warkocz.

- Pewnie ci się przyda - uśmiechnęła się Lily i podała mu brązową gumkę do włosów.

Severus związał warkocz i obrócił do siebie dziewczynę. Siedzieli na zielonym dywanie w ciemnym kącie. Milczeli, on wpatrywał się w nią, zaczął od, tak bardzo rzucających się w oczy, włosów, jeszcze przed chwilą, dotykał ich, tak delikatnie, aby żadnego przypadkiem nie wyrwać. Jej blada cera tak bardzo współgrała z lisim kolorem, żywo zielone tęczówki, tylko on pamiętał w nich każda plamkę przejaśnienia, czy malutką plamkę przy źrenicy. Długie rzęsy, hipnotyzowały każdego. Piegi, takie słodkie, tak bardzo jej pasowały, zgrabny nosek, który tak często wdychał zapach polnych kwiatów. Pełne usta, tak często wygięte w szczerym uśmiechu.....

Ona wpatrywała się w jego kruczoczarne włosy z gracją opadające ramiona, niezdrowo biała cera, malutka blizna nad powieką, tęczówki, tak mało różne od źrenic, takie głębokie, wydatny nos, tylko dodawał mu „tego czegoś", wąskie usta, chłodne i zimne, wargi prawie cały czas pozostawały w poziomej lini. Był taki inny, ta inność ciągnęła ją do Severusa....

- Zatańczymy? - zapytał chłopak, gdy usłyszał jak muzyka zwolniła.

- Pewnie! - dziewczyna wstała i pociągnęła na parkiet nieśmiałego ślizgona.

Niepewnie zbliżył się do rudej i położył rękę na jej talii, gdy otrzymał lekkie skinięcie głowy, ona natomiast położyła swoją rękę na jego ramieniu. Wolne ręce splotli ze sobą i zaczęli rytmicznie kręcić się po sali. Severus wiedział, że taniec to jego mocna strona. Matka dobrze go tego nauczyła... pamiętał jak mówiła, żeby prowadzić pewnie partnerkę, ukazując jej pewność siebie. Mimo to eksponować kobietę w każdy sposób, żeby ukazać, że jest pożądana przez niego oraz jest powodem do dumy. Postępował zgodnie ze wszystkimi zasadami. Nie zauważyli jak parkiet zrobił się pusty, wszyscy wpatrywali się ze zdumieniem na jubilatkę i „tego mruka", tańczyli niebiańsko. Lily oparła głowę na jego piersi, była pewna siebie, on niekoniecznie, była dość znana i szanowana, z nim było na odwrót, była śliczna, on obiektywnie nie mógł pochwalić się niczym szczególnym. Jak to mówią, przeciwieństwa się przyciągają....

Snily | ButelkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz