Mały disclaimer - zero spojlerów. Nie psujcie innym filmu. Sama byłam, wciąż wyję, ale to nie oznacza, że będę wszem i wobec opowiadać o tym, co się zdarzyło w Endgame. Dziękuję.
----------------------------------------------
Natasha obudziła się jeszcze przed wschodem słońca. Zdarzało jej się to dość często ostatnio. Mimo że miała względny spokój, a jej praca sprowadziła się po prostu do... pracy, a nie pomocy przy radowaniu wszechświata, to jej organizm wciąż nie mógł się przestawić na normalny tryb. Wstała więc i założyła szlafrok. Ostatnio często lubiła spędzać poranki na balkonie. Rozkoszować się ciszą, obserwować wschód słońca. Nabyła takiej... radości. Cieszyła się każdym dniem spokoju.
Wyszła ze swojego pokoju i ruszyła do kuchni po kawę. Baza była cicha, wszyscy jeszcze spali. Słyszała gdzieś z oddali chrapanie Bruce'a. Uśmiechnęła się pod nosem.
Z kubkiem kawy wyszła na balkon. Usiadła na swoim ulubionym krześle, podwinęła nogi pod siebie i nasłuchiwała. Przymknęła oczy i czekała na pierwsze oznaki budzącego się powoli życia. I już po chwili usłyszała pierwsze śpiewy ptaków. Wsłuchiwała się w tę melodię, czując niesamowity spokój. Oczy otworzyła dopiero wtedy, gdy poczuła pierwsze promienie słońca na twarzy. Chwilę później usłyszała dźwięk przesuwanych drzwi balkonowych. Spojrzała na przybysza i czekała, aż ten pierwszy się odezwie.
- Długo tu tak siedzisz? - James usiadł na krześle obok i sięgnął po jej kubek.
Pociągnął duży łyk i odstawił naczynie na stolik między nimi. Natasha odwróciła wzrok i wróciła do obserwowania świata.
- Niezbyt – nie do końca skłamała. Czas na tym balkonie płynął inaczej. Jej się wydawało, że siedzi tam maksymalnie 20 minut, gdy w rzeczywistości upłynęła ponad godzina.
- Czemu nie śpisz? - zapytała go po chwili milczenia.
- Chciałem trochę potrenować. Może dołączysz? Mały sparing? - jego propozycja nieco ją zdziwiła.
James zawsze chodził własnymi ścieżkami. Zauważyła jednak, że ostatnio zaczął coraz częściej socjalizować się z innymi mieszkańcami bazy. Nie miała nic przeciwko temu. Ha, cieszyła się nawet, gdy obserwowała radość Steve'a, gdy Barnes dołączał do niego przy takich prozaicznych czynnościach jak pieczenie ciastek z dziećmi Clinta.
- Ubiorę się tylko - powiedziała i wróciła do środka, zostawiając niedopity kubek kawy na stoliku. Skoro Bucky postanowił sobie przywłaszczyć jej napój, to niech teraz posprząta po sobie.
10 minut później stała naprzeciwko niego na sali treningowej.
- Mam flashbacki z Wietnamu – Natasha nie mogła się nie zaśmiać, gdy usłyszała tekst, który stał się bardzo popularny w Internecie.
James miał o tyle lepiej od Steve'a, że jednak brał udział w życiu i miał styczność z technologią przez te wszystkie lata. Teraz mógł jednak w końcu korzystać z niej w sposób, który jemu odpowiadał. I najwyraźniej nadrabiał braki.
- To dziwne, bo moje są prosto z serca Rosji - odpowiedziała mu.
Ale miał rację. Spotkali się kiedyś, dość dawno temu, gdy trenował ją w Red Roomie. Postanowiła jednak nie rozpamiętywać tego i ruszyła do ataku, zanim mężczyzna zrobił to pierwszy. Wyprowadziła cios w jego szczękę i trafiła. Jednak kolejne jej ciosy skutecznie blokował. Był dużo silniejszy od niej, ona miała przewagę w swojej szybkości. Zresztą doskonale znali swój sposób walki. Robili to już wielokrotnie dawno temu w Rosji. Natasha jednak przez te wszystkie lata wyrobiła się i nieco zmieniła swój styl. Dlatego już po chwili mogła rozkoszować się wygraną, gdy przygrwoździła Jamesa do podłogi.
YOU ARE READING
Winter Widow Oneshots
RomanceMiłośnicy Winter Widow łączmy się? Nie umiem w opisy, sorka. Miniatura stworzona przez @sunnyalexx. Dziękuję, kochana. ♥