Zapalnik

452 56 120
                                    

- James? Mógłbyś przyjechać do mnie? - usłyszał w słuchawce zapłakany głos swojej przyjaciółki.

To było dziwne. Natasha Romanoff nigdy nie płakała. Steve wspomniał, że widział ją w takim stanie tylko raz, gdy widziała ciało Fury'ego po jego rzekomej śmierci. Miał więc świadomość, że sprawa jest poważna.

- Jasne, zaraz będę - powiedział i rozłączył się.

Nie myśląc wiele, zebrał się od razu. Przeczucie mu mówiło, że lepiej wziąć ze sobą broń. Chociaż nic nie wskazywało na to, że jest to potrzebne.

Natasha mieszkała za miastem, na skraju lasu. Kilka razy ze Stevem odwiedzili ją i James musiał przyznać, że to miejsce było wręcz magiczne. Zaparkował swój motocykl na podjeździe, a kilka chwil później pukał już do drzwi. Kobieta otworzyła mu je i zamknęła je od razu. Wiele osób twierdziło, że Natasha ma lekką paranoję, ale Bucky znał ją trochę i doskonale wiedział, że nigdy się tak nie zachowywała.

- Co się dzieje, Nat? Coś poważne... - odwrócił się i zamarł. Przez chwilę nie był w stanie nic z siebie wyksztusić.

- Cholera... - wyszeptał. Podszedł do niej i odgarnął jej włosy z twarzy – On ci to zrobił?

Twarz Natashy była zmasakrowana. Lewy łuk brwiowy miała rozcięty, tak samo jak wargę. Z obu ran sączyła się krew. Prawe oko miała porządnie podbite. Siniak był świeży, ale obejmował również część policzka. Na linii włosów miała ranę, która wyglądała na efekt potężnego uderzenia w coś twardego i płaskiego. A to było i tak tylko to, co zauważył na pierwszy rzut oka, patrząc na jej twarz. Był niemalże pewny, że na jej ciele znajdowały się kolejne siniaki i rany, ukryte pod ubraniem.

Kobieta tylko pokiwała głową i zagryzła wargę. James widział, że ledwo powstrzymuje się od płaczu. Była w tragicznym stanie zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Przyciągnął ją do siebie i przytulił. Poczuł, jak Natasha lekko się wzdryga, zupełnie jakby się czegoś obawiała.

- Gdzie on jest? – zapytał ją.

- Wyszedł. Nie wiem, kiedy wróci – Natasha pociągnęła nosem, a w kącikach oczu zabłyszczały łzy.

Mężczyzna musiał się mocno wstrzymywać, żeby nie rzucić się do szukania sprawcy całego zamieszania. Wiedział, że w pierwszym momencie musiał zająć się Natashą. Potem będzie miał czas na rozprawienie się z tą podróbką mężczyzny.

Po chwili puścił ją i ruszył do kuchni. Słyszał, że kobieta odetchnęła z ulgą, gdy pozwolił jej się odsunąć, ale postanowił to zignorować. Poszukał w kuchennych szafkach melisy i zaparzył kubek naparu. Podał go przyjaciółce i zaprowadził ją do niewielkiego salonu. Tam usadził ją na kanapie i czekał na jakieś wyjaśnienia.

Dał jej trochę czasu. W międzyczasie rozejrzał się odrobinę po pomieszczeniu. Trochę się tutaj zmieniło od czasu jego ostatniej wizyty. Natasha może i była chodzącą maszyną do zabijania, ale nie pozbyła się tego pierwiastka kobiecości. Umiała urządzić swój dom tak, żeby był przytulny i jednocześnie estetyczny. Przybyło kilka obrazów na ścianach, na kanapie pojawiły się nowe poduszki w finezyjne wzory. Udało jej się nawet wstawić niewielki kominek. Wyobraził sobie ją, siedzącą w długie, zimowe wieczory na dywanie, z książką i kieliszkiem wina. Na kominku stały zdjęcia, oprawione w ramki. Zauważył, że to, na którym była Natasha, on i Steve miało stłuczoną szybkę i pękniętą drewnianą ramkę. Rozejrzał się po pokoju i zlokalizował miejsce, w którym przedmiot najwyraźniej wbił się w ścianę.

- Furiat – mruknął pod nosem tak, by kobieta go nie usłyszała.

Pokręcił głową i usiadł obok Natashy na kanapie.

Winter Widow OneshotsWhere stories live. Discover now