Winter Soldier

604 50 51
                                    

Wiadomość o tym, że Natasha została złapana, spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Barnes nie mógł uwierzyć w to, co słyszy od Fury'ego.

- To miała być tylko „rutynowa misja". Co się stało? – nie mógł powstrzymać się od pytań. Romanoff była piekielnie dobrą agentką. Nigdy nie zawodziła.

- Na miejscu zjawiła się Hydra. Prawdopodobnie nie dała sobie rady sama – Fury potarł ręką czoło – Takie rzeczy się zdarzają. Wiedziała, na co się pisze.

- „Wiedziała na co się pisze"? Czyli co? Nie zamierzasz nikogo wysłać, by ją odbić? – sytuacja stawała się coraz bardziej absurdalna. James poczuł, jak zbiera się w nim złość.

- Bucky, uspokój się – pierwszy raz odezwał się Steve – Nick na pewno coś wymyśli. Nie wiemy nic. Ani gdzie ją przetrzymują, ani ile osób jej pilnuje.

Więc nawet Rogers nie miał zamiaru nic z tym zrobić? Pokręcił głową z niedowierzaniem. Otworzył usta, by powiedzieć coś przyjacielowi, ale odpuścił i wyszedł z pomieszczenia. Nie mógł w to uwierzyć.

Natasha była jego przyjaciółką. Zaryzykowałby nawet stwierdzenie, że lepszą niż Steve. Oczywiście, mógł polegać na Kapitanie Ameryce. Ten zawsze robił wszystko, by mu pomóc. Zaryzykował wszystko, by go ochronić. Postawił na szali przyjaźń ze Starkiem tylko dlatego, że Bucky potrzebował pomocy. Wierzył w to, że jest niewinny. Wiedział to i doceniał. Więc dlaczego nie był w stanie zrobić tego samego dla Romanoff? Dlaczego Rogers był w stanie zaryzykować wszystko, by go znaleźć i mu pomóc, a nie był w stanie zrobić tego samego dla Natashy? Nie wiedział.

Wyszedł na balkon i drżącymi rękoma odpalił papierosa. Pamiętał dokładnie moment, w którym zaczął palić. Było to mniej więcej rok temu. Steve i Tony urządzili „imprezę powitalną" dla niego. W końcu mieli czas, by świętować pozbycie się z niego osobowości Zimowego Żołnierza. Wszyscy cieszyli się, pili i tańczyli. Jedynie Romanoff cały wieczór spędziła na balkonie, popijając samotnie wódkę i paląc jednego papierosa za drugim. Nie wiedział, o co jej chodzi, dlatego w końcu do niej wyszedł. Pamiętał dokładnie jej spojrzenie. Wpatrywała się w niego długo, bez słowa, paląc kolejnego papierosa. Odezwała się dopiero, gdy zgasiła peta w popielniczce.

- Steve Ci nie powiedział, prawda? – zapytała go, nalewając sobie kolejną porcję wódki.

Nie lubił, gdy kobiety paliły czy piły. Uważał to za „niekobiece", ale do niej jakoś dziwnie to pasowało. Nawet nie chodziło o to, że była Rosjanką. Po prostu... nie widział w tym nic niekobiecego. Wręcz przeciwnie. Być może miało to związek z tym, że posługiwała się bronią lepiej niż większość mężczyzn. Być może postrzegał ją trochę inaczej niż resztę kobiet.

- Czego? – spojrzał na nią pytająco, a ona westchnęła głęboko.

- Być może to nie jest najlepszy czas na takie rozmowy, ale... Lepiej teraz niż później – powiedziała, przyglądając mu się uważnie. Wypiła swoją porcję wódki i podsunęła mu papierosy. Spojrzał na nią i wyjął z paczki jednego. Uśmiechnął się pod nosem. Nie spodziewał się, że będzie paliła cienkie.

- Sportowe – zażartowała, rzucając mu zapalniczkę.

Czekał na to, co ma mu do powiedzenia. Najwyraźniej nie było to proste, dlatego nie pospieszał jej. Odpalił papierosa i zaciągnął się. Dym gryzł go w przełyk, ale na szczęście mężczyzna nie zakrztusił się. Byłby wstyd.

- Zacznie wracać Ci pamięć – powiedziała cicho – Nie tylko wspomnienia sprzed wydarzeń w pociągu, ale także Zimowego Żołnierza. Będziesz pamiętać każdą swoją ofiarę, okoliczności, w których ginęły. Będziesz jednocześnie dwiema osobami. Nikt nie wie, jak na Ciebie to wpłynie. Jest szereg skutków ubocznych, które mogą wystąpić. Począwszy od migren, przez rozdwojenie jaźni, na totalnym szaleństwie kończąc. Poza tym... nie ma pewności, czy usunęli Ci całą osobowość Zimowego.

Winter Widow OneshotsWhere stories live. Discover now