Rozmowa 2

122 1 0
                                    

Poranek nastał dla Hermiony zbyt szybko, przebudził się przed 5 dyrektor szkoły miał przybyć koło południa. Nie wiedząc czy może wstać, wzięła ze stolika różdżkę i przywołała kilka opasłych ksiąg. Była tak zaczytana że nie zauważyła ciemnej postaci wchodzącej do Skrzydła Szpitalnego, tą osobą nie był nikt inny jak nietoperz z lochów Severus Snape. Dopiero chrząkniecie spowodowało że panna Granger skierowała na profesora swój wzrok, nie czekając na pozwolenie odezwała się:

HG- Dzień dobry profesorze. Miło Pana widzieć po wojnie całego. 

SS- Dzień dobry panno Granger. Dziękuję Pani za to że rzeczywiście jestem cały.  

Hermiona pomyślała, że to dziwne aby on dziękował komukolwiek, a zwłaszcza jej Pannie-Ja-Wiem-Wszystko. Zastanowiła się czy aby nikt go nie podmienił lub nie trafił klątwa więc będąc czujną  skierowała na niego swój magiczny patyk i zapytała:

HG- Jakie były zaklęcia ochronne na pański składzik gdy byłam w drugiej klasie?

Wiedziała że tylko oni dwoje powinni o tym wiedzieć, uspokoiła się gdy pewnie odpowiedział:

SS- Dunamis,Repello Muggeltum, Flagrante  jestem pod wrażeniem, nie tylko pani jest czujną ale także zdolna, nikt by tego nie złamał i nie stworzył eliksiru wielosokowego na drugim roku.

HG- Z skąd pań wie, zresztą to jasne zrobił pań dla mnie antidotum, a teraz do rzeczy co Pana profesora sprowadza?

SS- Ach tak, przyniosłem eliksiry lecznicze dla Poppy, a także to że zostałem zmuszony aby Ci pomóc, choć nie wiem czy jest w czym, wygląda pani przyzwoicie. 

HG- Czyli nikt Panu nie powiedział?

SS-Czego nie powiedział jeśli można wiedzieć Panno-Ja-Wiem-Wszystko

HG- Teoretycznie powinnam być w śpiączce albo wogule nie żyć ponieważ przez jedną z klątw mam tylko pół serca nie wiadomo dlaczego czuję się tak dobrze.

SS- Rzeczywiście ciekawy przypadek, beznadziejny w swojej zawiłości. Cóż sprawdzę to, a ty sprawdzisz coś dla mnie może tak być panno Granger?

HG- Oczywiście co mam znaleźć?

SS- Teoretyczne usunięcie człowieczeństwa, może pani będzie miała więcej szczęścia niż ja i coś znajdzie. A teraz panno Granger żegnam.

HG- Z góry dziękuję i dowiedzenia profesorze Snape.

Gdy Snape opuścił szpital przed dziewczyną zmaterializował się skrzat domowy z obiadem, nie wiedziała kiedy minął czas śniadania i te godziny podczas rozmowy z profesorem zatraciła się trochę. Skrzat przedstawił się jako ,, Goździk" i prosił aby w razie potrzeby go wzywać, skończyła posiłek a skrzacik zniknął z brudnymi naczyniami. Teraz wystarczyło czekać na Dumbledora który zjawił się po krótkiej chwili, obecnie można było zobaczyć że wyszczuplał, niebieskie oczy były zamglone a broda potargana, uśmiech na twarzy był sztuczny. Wziął cichy wdech ,ale od razu było słychać smutek i ból a w głosie który usłyszała była tylko pustka:

Dumbeldore- Dzień dobry dziecko jak się czujesz panno Granger?

HG-Dzień dobry profesorze ,czuje się dobrze i trochę dziwnie.? Jeśli dyrektor wie co mam na myśli?

Dumbeldore-Tak to pewnie trudne zwłaszcza będąc sam na sam ze swoimi myślami. Już jutro wrócisz do swoich komnat, jeśli pozwolisz będę potrzebował pomocy z twojej strony.

HG- Pomogę w czym będę mogła. Profesorze mam pytanie, czemu nie było żadnego z moich przyjaciół? Proszę o szczerą odpowiedź.

Profesor opuścił głowę, wziął wdech i rzekł skamieniałym głosem:

Dumbeldore- Oni uznali że już nie żyjesz, Harry był kilka dni ale bolał go twój widok. Wyjechał pokłócony z Wesleyami gdyż Ron i Ginewra postawili na tobie krzyżyk a Harry nadal wierzy. Dziś wysłałem sowę o dobrej wiadomości pewnie pań Potter przybędzie jutro bądź później zależy jak daleko jest. 

HG- Dziękuję dyrektorze to dużo znaczy.

Dumbeldore- Nie ma za co dziecko, odpoczywaj jutro porozmawiamy o twoim zadaniu, udanego wieczoru moja droga.

HG-Dziękuję i dobranoc.

Po zjedzeniu kolacji przeczytałam książkę, po dobrej wiadomości o Harrym udalam się w objęcia Morfeusza .

Pół drogi, pół człowieka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz