Upłynęło 5dni nastał wrzesień przez ten czas Harry uczył się zaklęcia i ruchów różdżki aby pomóc Snape'owi. Dokładnie o 22 w czasie pełni zebrali się w trójkę na polanie w Zakazanym lesie. Harry był podenerwowany ale zachował pewność w głosie, ja stałam i patrzyłam na to co za chwilę się stanie, a profesor Snape zdejmował buty i koszule co było obowiązkowe dla tego rodzaju czarów.
Gdy księżyc był już w odpowiednim miejscu i oświetlały klatkę piersiową profesora Harry wyciągnął różdżkę i zaczął powtarzać inkantacje:
HP- Duszone człowieczeństwo uwalniam Cię, związane z nie przyjemnościami uwalniam Cię, zablokowane poprzez mrok czyszczę Cię uwalniam Cię."
Fioletowy promień dotknął profesora, poniósł ku górze i rozświetlił jego osobę na granatowo, potem na żółto i na zielono, Harry jeszcze dwa razy powtórzył czar i jak tylko oplotło nas białe światło wiedzieliśmy że się udało. Gdy Snape się podniósł byliśmy dosyć zdziwieni. Po rytuale wyglądał inaczej, skóra się wygładziła i miała zdrowszy kolor. Włosy nie wyglądały już na tłuste, a co najdziwniejsze na twarzy profesora był widoczny uśmiech i nie ten ironiczny, ale najprawdziwszy delikatny uśmiech. Byliśmy tak skonfundowani że dla pewności cofnęliśmy się dwa kroki w tył i dopiero wtedy okrążyliśmy Mistrza Eliksirów i przyjrzeliśmy się.
Pierwszy odezwał się głos profesora:
SS-Na co tak zabawnie patrzcie?
Zapytał wesoło, ja w zamyśleniu odpowiedziałam:
HG-Akurat takiego efektu końcowego się nie spodziewałam.
HP- No ja też, czy to tak powinno być?
SS- Ale o co chodzi?
Zapytał już wkurzony Snape, więc odpowiedziałam:
HG- Najlepiej jak Pan sam się przekona, wrócimy do szkoły to Pan się musi przejrzeć w lustrze.
Tak jak powiedziałam, tak zrobiliśmy, weszliśmy do kwater Mistrza, a ja wyciszyłam całe pomieszczenie, żeby nie było słychać ewentualnych krzyków. Tak jak przewidziałem, gdy Snape wpadł do łazienki, chwilę później było słychać krzyk, a po chwili ku mojemu zdziwieniu tybunalny śmiech- radości? To dopiero było wrażenie nie z tej ziemi, po kilku minutach gdy wraz z Harrym omawialiśmy efekty zaklęcia, z łazienki wyszedł Mistrz Eliksirów. Po dłuższej ciszy podziękował nam, przeprosił i co nie tyczy się nigdy gryfonów pozwolił nam mówić do siebie po imieniu. A my dalej staliśmy z rozdziawionymi ustami i się na niego patrzyliśmy.
W końcu po 15 minutach nam przeszło, toteż usiedliśmy w trójkę na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać na mój temat. Omawialiśmy trwałość zaklęć, czas przygotowania eliksiru oraz co było mi na rękę Severus zaproponował, że to właśnie on z Harrym przygotują wywar, a ja mam się oszczędzać. Po opuszczeniu jego gabinetu udaliśmy się do naszego pokoju wspólnego, gdzie czekała na nas bardzo, ale to bardzo niemiła niespodzianka.
A mianowicie w salonie wspólnym Gryfindoru na fotelach przy kominku siedziało rodzeństwo Wesley. Wiedziałam że następne dni nie będą wcale tak spokojne jak przypuszczałam.
CZYTASZ
Pół drogi, pół człowieka.
FanfictionDwie dusze spotykają się na tej samej drodze. Kobieta Hermiona Granger osamotniona i zrezygnowana mająca pół serca oraz Seversu Snape czujacy się jak pół człowieka nie chcący już żyć . Czy wiadomość którą usłyszą zmieni ich życie, czy odnajdą siebie...