Pomimo zabezpieczeń i klątw obejmujących posesję Snape'a, podczas wtorkowego poranka rozszedł się drzwięk teleportacji. Zaalarmowani mieszkańcy wybiegli przed dom z różdżkami w dłoniach, skierowane były one na Dumbeldora, za którym chowała się Ginewra Wesley.
Skonfundowani, spojrzeli na siebie następnie na niezapowiedzianych gości i zapytali chórem:
SS/HP: Czego tu chcecie?
Pierwszy odezwał się dyrektor:
AD: Jestem tu, aby poinformować was że trzymacie pannę Granger bezprawnie i wniosku z tym chcę ją zabrać i poślubić Charliemu,gdyż Ron przepadł. Natomiast jeśli chodzi o Ginewrę jest tu ze mną aby powiadomić pana Pottera o jej kontrakcie małżeńskim właśnie z nim. I oczekuję się od niego oświadczyn i ślubu do końca Roku. Jeśli żadne nie zgadza się na ślub,oboje wylądują w Azkabanie za naruszenie kontraktu.
Wtedy odezwał się zdenerwowany Severus:
SS: Kto Ci dał stary pierniku prawo do rozporządzania życiem panny Granger i pana Pottera?! Czy mózg wyżarły Ci słodycze, czy dostałeś jakąś klątwą?! Raz są dorośli,mogą decydować o sobie! Dwa dopóki Granger nie jest zdrowa, nie będzie niczyją żoną! A po trzy spierdzielaj z mojej posesji,bo dokończę to co miało być na wierzy astronomicznej!
Wtedy odezwała się Ginewra:
GW: Dyrektor miał prawo, jest jedynym opiekunem Granger i Pottera. A Harry miał być od początku mój, tylko Granger mi go odebrała, a razem z nim prestiż i zaszczyty. Nie obchodzi mnie czy będziecie w tej rodzinie szczęśliwi czy nie, nasze czyli Rona i moje poświęcenie tak ma być wynagrodzone.
Czerwony ze złości Harry krzyknął;
HP: Chrzań się Wesley, Chrzań się Dumbeldore!!!! Prędzej sami zgłosimy się do azkabanu niż któreś wejdzie do rodziny Wesley!!! OOO i nie myślcie że położycie ręce na naszych pieniądzach, my oboje zapisaliśmy już testamenty i pomimo wtyków Dyrektora są do nieruszenia! Wypad stąd zanim użyję różdżki, a uwierzcie mi umiem wiele więcej niż uczą w szkole, i nawet ty Dumbi nie dasz mi teraz rady.
Oszołomieni nieproszeni goście opuścili, nieprzyjaznych czarodziei, którzy utworzyli teraz zapory takie, że nawet mysz nie wejdzie. Sięgnęli nawet po czarną magię aby być w końcu bezpiecznymi, bez dalszych takich gości.
Później uzgodnili, że trzeba udać się do banku i unieważnić wszystkie papiery ukierunkowane na Dumbeldora, oraz dokończyć eliksir który w końcu przestygł i teraz mieli zmierzyć się z najgorszą częścią, czyli otrzymać ala budyń z eliksirów. Gdy byli w banku i ministerstwie, Rozalka doglądała panny Granger i zarządzała innymi skrzatami i ich obowiązkami. Zauważyła że w łazience brak ubrań i koniecznych dodatków dla panienki więc Rozalia opuściła na chwilę pokój aby przynieść ręczniki, została zatrzymana przez innego skrzata.
W tym czasie w jednym z pokoi, budziła się brunetka,która pomimo mikstur Snape'a czuła się źle. Próbowała krzyknąć aby ktoś przyszedł by jej pomóc, jednak gardło również było słabe, w końcu resztkami sił uniosła magiczny patyk i patrzyła jak biała mgiełka leci do jej brata krwi do Harrego.
W końcu jednocześnie zjawiła się Rozalia, a przez drzwi przebiegł Harry i Severus zdenerwowany na skrzatkę. Jednak teraz był bardziej zaaferowany stanem zdrowia Hermiony niż płaczącą skrzatką. Po podaniu posiłku pannie Granger,sprawdził parametry i zadowolony opuścił dwójkę przybranego rodzeństwa aby przynieść odpowiednie eliksiry oraz dokumenty które miały dużo zaważyć na przyszłości całej trójki.
CZYTASZ
Pół drogi, pół człowieka.
FanfictionDwie dusze spotykają się na tej samej drodze. Kobieta Hermiona Granger osamotniona i zrezygnowana mająca pół serca oraz Seversu Snape czujacy się jak pół człowieka nie chcący już żyć . Czy wiadomość którą usłyszą zmieni ich życie, czy odnajdą siebie...