Taehyung kroczył pewnym krokiem po korytarzu szkolnym. Wracał właśnie od dziekana, który wystawił mu jedną z najlepszych ocen w grupie z przebytych praktyk. Pogratulował Taehyungowi dobrych opinii od rodziców Jimina i samego Parka, który nie mógł powstrzymać się przed napisaniem Taehyungowi w recenzji jego wizyty w Daegu tego, że go kocha i dodaniem trzech serduszek na końcu pisemka.
Taehyung był taki szczęśliwy, bo zostały mu jedynie dwa lata nauki i nie mógł być z siebie jeszcze bardziej dumny, niż wtedy. Był styczeń, a Taehyung wyszedł z dziekanatu, miętoląc papierek od przełożonego. Zakrył swoją twarz grubym szalikiem i uśmiechnął się w stronę dzieci, bawiących się w parku. Tak bardzo lubił wyobrażać sobie na ich miejscu małą Yerim, bo kochał ją calutkim serduszkiem i tęsknił za każdym razem, gdy opuszczał Daegu.
Była szesnasta i chłopak naprawdę czuł się zmęczony. Marzył o łóżku i długim śnie, co umożliwił mu wyjazd Minseoka do swojego domu w Guri, gdzie spędził ostatnie święta. Miał pokój tylko i wyłącznie dla siebie, dlatego uśmiechnął się sam do siebie, mimo iż naprawdę powoli tęsknił za starszym, który chętnie pomiziałby go po włosach. Po drodze wstąpił jeszcze do sklepu, gdzie kupił kilka paczek przekąsek i napoi, by jutro zrobić sobie samotny maraton romansów, przy których mógłby wypłakać się. Odwołano mu wszystkie jutrzejsze zajęcia, dlatego był zadowolony z dnia wolnego, podczas gdy mógł odpocząć po męczących dniach na uczelni.
Nie widział się z Jeonggukiem od feralnego sylwestra, po którym tak się upili, że pieprzyli się w toalecie w klubie brata Hoseoka, a potem wrócili do mieszkania Taehyunga i "kochali się" do rana, w akompaniamencie fajerwerków i głośnych śmiechów. I mimo iż Jeongguk opuścił go zaraz po przebudzeniu i pędził na swój trening, nie był mu za to zły, bo wiedział, że spełnia dzięki temu swoje marzenia. A Taehyung chciał, by Jeongguk czuł się przy nim wolny i niezależny i pozwolił mu opuścić go, bez słowa pożegnania, bez podziękowań i pozwolił czuć się, jak najgorsza dziwka.
Być może przesadzał. Miał przynajmniej taką nadzieję.
Ale czuł ukłucie w sercu na każdą myśl o Jeongguku, który nie kontaktował się z nim od tygodnia, mimo iż obaj wiedzieli o tym, że po urodzinach Yoongiego, Jeon wyjeżdża do wojska. Obaj idealnie zdawali sobie sprawę z tego, jak długo będą rozdzieleni, a i tak oddalali się od siebie jeszcze bardziej.
I mimo iż Jeongguk każdego wieczora i każdego ranka o godzinie 6:15 pisał do Taehyunga wyrecytowanego sms'a o treści "Pamiętaj o tabletce, bąblu", Kim nie czuł przy tym tego bezpieczeństwa, jak wtedy, gdy dowiedział się o śmierci Luhana, a Jeongguk przyjeżdżał do jego akademika każdego poranka i był przy jego zażywaniu tabletki. Czuł się pusty i wyzbyty z uczuć, ale ciągle tłumaczył to wszystko tym, że chciałby, by Jeongguk spełnił wszystkie swoje marzenia.
Bo on nie był już jego marzeniem i musiał to zaakceptować.
-'ღ'-
CZYTASZ
you never walk alone. ggutae
Fanfictaehyung, który pozostawiając swoje fantazje erotyczne na kartkach starej książki od filozofii, nie spodziewał się, że odnajdzie je szkolny koszykarz z nazwiskiem „jeon" na koszulce. - top!jeongguk, fluffy angst, mpreg! others; yoonmin, namjin, chan...