-14

595 60 23
                                    

Następnego dnia, postanowiłem nie iść do szkoły. Mimo, że czułem się już dobrze, wiedziałem, że w szkole zrobią mi problemy z wczorajszej sytuacji.

Do południa leżałem w łóżku i zastanawiałem się, co powiedzą mi jutro, gdy zjawię się w szkole.

- Brook! - zawołała moja mama.

Wstałem z łóżka i ubrałem dresowe spodnie, aby nie być w samych bokserkach.

- Brook, chodź tu! - zawołała ponownie.

Przewróciłem oczami i wyszedłem z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.

Przeszedłem korytarz i zszedłem ze schodów. W salonie nikogo nie było.

- Pewnie będzie w kuchni - pomyślałem.

Zrobiłem parę kroków i znalazłem się w kuchni. Przy stole siedzieli moi rodzice i pan Weiss - mój wychowawca.

Stałem bez ruchu. Nie potrafiłem wydusić z sobie żadnego słowa. Byłem przerażony. Wiedziałem, że będą problemu z mojego stanu na egzaminie, ale nie pomyślałbym, że wychowawca złoży wizytę moim rodzicom.

Moja mama wydawała się być wściekła, ale nie do końca. Gdy spojrzała na mnie miała lekki uśmiech na twarzy. Co oznacza, że prawdopodobne nie jest zła.

Mojego ojca śmieszyła cała sytuacja, ale próbował zachować powagę.

- D-dzień dobry - zająkałem się.

Pan Weiss kiwnął głową, na znak przywitania.

Po chwili zdałem sobie sprawę, że jestem bez koszulki i zrobiło mi się głupio. Jednak chyba nikt nie zwrócił na to uwagi.

- Siadaj - powiedział mój ojciec.

Zająłem miejsce obok mojego ojca, na przeciw wychowawcy.

- Chyba wiesz, po co tu jestem Brooklyn'ie - powiedział.

- Nie bardzo - oznajmiłem.

Dobrze wiedziałem, ale nie mogę przecież się przyznać, że wiem. Wtedy wydałoby się, że to co powiedział rodzicom, jest prawdą. Podejrzewałem, że poinformował ich o moim wczorajszym kacu.

- Jak już mówiłem - zaczął - Pański syn przyszedł wczoraj na egzamin pod wpływem alkoholu.

- Już mówiłem, że nic nie piłem - powiedziałem ostro.

Wychowawca nie zwracał uwagi na to, co mówię, tylko kontynuował.

- Było od niego strasznie czuć wódką - dokończył.

Mój ojciec zaczął się śmiać.

- W takim razie - powiedział mój tata - Chłopak chciał się rozluźnić, w końcu egzaminy są strasznie stresujące.

Moja mama posłała mu groźne spojrzenie, a ja, mimo że byłem przerażony, zaśmiałem się.

- Jak mówiłem, zjadłem cukierki z alkoholem - powiedziałem.

- Widzi pan? Wszystko wyjaśnione - powiedział szorstko mój tata.

- Niestety, nie do końca - powiedział z pogardą - Jestem zmuszony, aby go ukarać.

- Za co?! - wstałem z krzesła - Nigdy pan nie zjadł takich cukierków?! Dlaczego pan w ogóle przyszedł do mojego domu?! Takie sprawy załatwia się w szkole!

Zdenerwowałem się. To nie było sprawiedliwe. Ludzie, którzy przychodzą na zajęcia pod wpływem narkotyków nie mają żadnych problemów! A ja za jeden głupi wybryk mam zostać ukarany.

Nieodebrane | JACKLYN ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz