-34

384 55 28
                                    

Nadszedł dzień wesela. Zgodnie z wcześniej umówioną Zoe, miałem być u niej o dziesiątej rano, tak więc wstając rano od razu poszedłem pod poranny prysznic. Zjadłem śniadanie, po czym ubrałem czarny garnitur z różową muchą. Wybrała ją dziewczyna, tak aby pasowała do jej nowej sukienki.

Jeżeli chodzi o Jack'a, to od dobrego miesiąca nie utrzymujemy kontaktu. Strasznie mi go brakuje, ale gdy tylko próbuję nawiązać jakąkolwiek rozmowę, on zupełnie mnie ignoruje. Sam jestem sobie winny. Brunet ma rację. Jesteśmy tylko PRZYJACIÓŁMI, więc nie mam prawa się wściekać, gdy widzę go z kimś innym. Cholernie żałuję, że podjąłem taką decyzję, ale teraz już za późno. Duff ma kogoś innego. Zorientowałem się, gdy na lekcji wyciągnął telefon i napisał do kogoś wiadomość „ Widzimy się wieczorem skarbie ". Wtedy moje serce znów pękło. Kocham go najbardziej na świecie, ale on najwyraźniej mnie już nie. To bolało. Bolało za bardzo.

Gdybym tylko nie powiedział, żebyśmy zostali przyjaciółmi byłoby wszystko dobrze.

- Hej Brooky - powiedziała usatysfakcjonowana Zoe, gdy tylko otworzyła mi drzwi.

- Hej Kotek - powiedziałem całując ją w policzek.

Na jej prośbę udajemy parę, ale tylko i wyłącznie przed jej rodziną. Blondynka opowiadała mi o swoich problemach w domu, więc jedyną mądrą opcją było udawanie pary na czas wesela jej siostry.

Zoe wyglądała przepięknie. Miała na sobie jak wiadomo, różową sukienkę sięgającą zaledwie do kolan, przez co jej nogi były ładnie wyeksponowane. Na nogach miała wysokie, czarne szpilki, a do tego czarną, malutką torebkę, która na moje oko wyglądała na bardzo drogą. Włosy miała związane w jakiegoś warkocza, z którego powstał wysoko upięty kok. Efekt całej fryzury tworzyły wypuszczone kosmyki włosów. Jednym słowem, wyglądała jak milion dolarów.

- Wejdź - oznajmiła i wpuściła mnie do środka.

Wszedłem do jej domu. Był ogromny. Wnętrze było bardzo nowoczesne. Panowała tu biel i czerń. Na samym wejściu był ogromny kominek, a tuż przy nim wejście do salonu, który był jeszcze piękniejszy.

Jednak nie zdążyłem się za bardzo rozejrzeć, ponieważ od razu poszliśmy do jej pokoju.

- Dzień dobry - powiedziałem mijając w holu jej rodziców.

- Cześć - odpowiedzieli równocześnie.

Uśmiechnąłem się, a oni zmierzyli mnie wzrokiem.

- Brooklyn Gibson prawda? - upewnił się jej ojciec - Jestem Mike, a to moja żona Jessica - wskazał na kobietę.

- Tak - potwierdziłem - Miło mi państwa poznać.

- Wzajemnie - uśmiechnęła się Jessica puszczając mi oczko.

Mike i Jessica po chwili rozmowy minęli nas i poszli w swoim kierunku, a ja wraz z Zoe weszliśmy do jej sypialni.

- Pięknie wyglądasz - powiedziałem siadając na łóżku.

- Ojej - zarumieniła się - Dziękuję.

Po tych słowach dziewczyna złożyła długiego całusa na moim lewym policzku, przez co poczułem się nieswojo. Tak naprawdę wiem, że dziewczyna nic do mnie nie czuje i tylko udajemy, ale nie potrzebnie robimy to, gdy jesteśmy sam na sam.

Okej, przed wejściem powiedziałem do niej „kotek", ale to tylko dlatego, bo myślałem, że jej rodzice będą w pobliżu i mogliby słyszeć naszą rozmowę.

Nieodebrane | JACKLYN ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz