-32

361 55 24
                                    

Patrzył na mnie jak na wroga, a ja odwzajemniłem te spojrzenie. Przez chwilę zdawało mi się, że chłopak chce wykrzyknąć, że jestem debilem, ale to nie ja obściskiwałem się z Michelle.

Wiem, że miał ją poderwać, ale nie miał się z nią lizać! Przecież było widać, że ma ochotę ją przelecieć. To było straszne, bo jednak ciągle powtarza, że mnie kocha, a teraz takie coś.

Michie odwróciła się. Była wściekła, a zarazem zaskoczona, gdy zobaczyła, że to ja ją oblałem.

Dziewczyna zaczęła na mnie krzyczeć i zwyzywała mnie od najgorszych, ale ja nie zwracałem na to uwagi. Nie spuszczałem wzroku z Jack'a, a on najwyraźniej też nie miał takiego zamiaru. W końcu nie wytrzymałem.

- Zemsta suko - zwróciłem się do Michelle, nadal patrząc na Jack'a.

- Idiota! - krzyknął Jack, a dziewczyna próbowała wytrzeć włosy rękawem.

Chyba myśli, że to coś da.

Zdenerwowany rzuciłem wiadrem w Duff'a i szybkim krokiem odszedłem, wypuszczając łzy.

- Cwel! - krzyknąłem waląc pięścią w drzewo, gdy już byłem z dala od nich.

Ręka od razu zaczęła mi puchnąć, a do tego strasznie bolała, ale w tym momencie nie przeszkadzało mi to.

W planie nie było nic żeby ją całował! A z ich słów można stwierdzić, że uprawiali seks. I domyślam się, że wielokrotnie, dlatego możliwe, że Jack z tego powodu ani raz nie narzekał, że musi do niej jechać.

Odwróciłem się, aby sprawdzić czy chłopak przypadkiem za mną nie poszedł. Nie chciałem go widzieć, ale w głębi serca miałem cichą nadzieję, że jednak ruszył za mną. Niestety, nadzieja matką głupich. Po brunecie nie było śladu.

Było mi cholernie źle z tym, że wymyśliłem ten cały plan zemsty na dziewczynie. Gdybym nie był tak głupi i odpuścił jej, nie byłoby żadnego problemu i Jack nie miałby na nią ochoty. Nie rozumiałem tylko jednej rzeczy. Dlaczego Jack przystawiał się do niej, skoro jest homo? A może wcale nie jest i po prostu chciał spróbować że mną dla odmiany. Z drugiej strony, zaś nie byłby że mną tak długo, skoro chciałby tylko spróbować czegoś "nowego". A może brunet jest bi seksualny? Może pociągają go zarówno chłopcy jak dziewczyny.

W głowie pojawiały mi się nowe teorie na ten temat, a do tego miałem coraz większe wątpliwości, czy aby na pewno mnie kocha.

Zacząłem nawet podejrzewać, że Michelle dokończyła swój plan i całkowicie odebrała mi bruneta. To cholernie bolało. Czułem ukłucie na sercu, mimo że już długo nie jesteśmy razem, nadal go kocham i zawsze był dla mnie najważniejszy. Zawsze byłem w stanie rzucić wszystko, tylko po to, aby mu dogodzić i zrobić o co mnie prosi. Przy nim czułem się kochany, a przede wszystkim bezpieczny. Teraz to wszystko minęło. Wybrał kogoś innego.

Co prawda zemsta była moim pomysłem, ale nie było w nim nic o tym, aby się na nią napalił!

Czułem się odrzucony, niepotrzebny i zdradzony. Nie chciałem przebywać dłużej w Bristolu. Ruszyłem w kierunku dworca, na którym niedługo miał pojawić się pociąg. Był to ostatni jaki dziś jedzie, więc Jack pojedzie tym samym pojazdem.

Wolnym krokiem zmierzałem w kierunku dworca, co chwilę odwracając, w celu zobaczenia czy Duff nie idzie za mną, ale on zupełnie jakby zapadł się pod ziemię.

Może poszedł inną drogą.

Po niecałej godzinie dotarłem na odpowiedni peron i wsiadłem do pociągu. Droga szybko mi zleciała, ale zastanawiało mnie to, dlaczego chłopaka nie ma. Przecież to ostatni, dzisiejszy pociąg. Nie dawało mi to spokoju. Czyżby brunet został na noc u mojej kuzynki? Tego byłoby za wiele. Gdyby tak rzeczywiście było Jack Duff, dotychczas najważniejsza osoba w moim życiu, byłby dla mnie nikim. Byłby zerem, który mnie kolejny raz skrzywidził i wtedy byłoby jasne, że wybrał ją.

Do domu dotarłem w szybkim tempie. Zatrzasnąłem za sobą drzwi wejściowe i poszedłem prosto do mojego pokoju, rzucając się na łóżko.

Jak on mógł?! Jak mógł być takim dupkiem, wiedząc, że szybiej czy później zobaczyłbym to! Nie miałem pojęcia, czy zrobił to specjalnie, czy może nie wiedział, że tam jestem.

Może chciał dać mi nauczkę za to, że chciałem, abyśmy zostali tylko przyjaciółmi przez jakiś czas?

Gdy już się ogarnąłem i prawie zapomniałem o tych słowach, on odwala taki cyrk i postanawia zabrać się za Michelle. Osobę, na którą razem planowaliśmy ten dzień, przez tyle miesięcy. Postanowił zepsuć miesiące przygotowania, tylko dlatego, że podniecił się na jej widok.

Po długim czasie, postanowiłem wziąść prysznic, po czym udałem się spać.

***

Biorąc poranny prysznic, gdy tylko spojrzałem w lustro widziałem człowieka, który jest tak beznadziejny, że nawet ukochany postanowił go zdradzić. Najpierw cierpiałem przez Beaumonta, a teraz przez Duff'a. Szczerze mówiąc wolałbym, aby Rye nadal się nademną znęcał, niż żeby Jack mnie zdradził, bo to bolało bardziej, niż siniaki pozostałe po pobiciach Rye'a.

Moja twarz była lekko popuchnięta, po nie przespanej nocy oraz od wylanych łez.

Umyłem twarz wodą, po czym poszedłem do szafy po świerze ubrania, wzięłem plecak i ruszyłem do szkoły. Nie miałem ochoty tam iść. Nie chciałem go oglądać, więc miałem cichą nadzieję, że nie zjawi się dziś na zajęciach.

***
Na moje nieszczęście, gdy tylko wszedłem do szkoły na korytarzu pojawił się nikt inny niż Jack Duff. Spojrzałem na niego, przez co nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwilę jak na wrogów, ale nie potrafiłem spojrzeć na niego inaczej. Zranił mnie kolejny raz.

W końcu odwróciłem wzrok, gdyż usłyszałem swoje imię.

- Brook! - krzyknął ktoś za moimi plecami.

Odwróciłem się na pięcie i spojrzałem na wysoką blondynkę. Miała piękne, długie włosy, które sięgały, aż do pasa. Była ubrana w czarną, obcisłą sukienkę, która idealnie przylegała do jej ciała, przez co można było zobaczyć w okazałości jej figurę.

- To chyba twoje - powiedziała, po czym z uśmiechem podała mi książkę.

Spojrzałem na podręcznik. Od razu poznałem tę okładkę. Była to książka z Historii, która najwidoczniej musiała mi wypaść z plecaka, chodź sam nie wiem jakim cudem.

- A tak - powiedziałem - dzięki.

- Nie ma sprawy - odpowiedziała Zoe.

Blondynkę znam z niektórych zajęć, z racji, iż czasem mamy połączone lekcje.

Uśmiechnąłem się do dziewczyny i chciałem już odejść, ale ona zaczęła znów mówić.

- Wiem, że nie interesują cię dziewczyny - zaczęła I zrobiła pauzę, a na przyglądałem jej się z ciekawością - Ale nie mam partnera na ślub siostry, może poszedłbyś że mną? - zapytała.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Po prostu stałem i patrzyłem na nią zaskoczony. Dlaczego akurat mnie zaprosiła, skoro w szkole jest wystarczająco "normalnych" chłopców.

Spojrzałem w kierunku Jack'a. Chłopak ciągle uważnie mi się przyglądał i zdawało mi się, że doskonale słyszy naszą rozmowę.

- Dlaczego akurat mnie prosisz? - zapytałem z uśmiechem, a ona odebrała to jako żart.

- Bo dobrze mi się z tobą rozmawia, a do tego w twoim towarzystwie czuję się dobrze.

Ponownie spojrzałem na Jack'a. Starał się ukryć zdenerwowanie. Postanowiłem zabawić się z nim, w jego żałosne gierki.

- Dobrze - skinąłem głową na znak, że się zgadzam - Pójdę z tobą.

***
Hejka! Przepraszam za tak długą przerwę, ale byłam na wakacjach, więc nie miałam za bardzo czasu, aby cokolwiek napisać ❤️

Mam nadzieję, że rozdział się podoba 😘

Nieodebrane | JACKLYN ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz