-26

369 56 34
                                    

- I jak ci idzie? - zapytała Michie obejmując mnie w pasie, przez co jajka, które trzymałem w ręce, wylądowały na podłodze.

Spojrzałem na nią zabójczym wzrokiem, a ona zaczęła się śmiać.

- Nie złość się - powiedziała - Bo wyglądasz zbyt słodko i jeszcze się zakocham.

Patrzyłem na nią próbując udać złość, ale nie udało mi się i po jej słowach wybuchłem śmiechem.

Wypowiedź Michie była dwuznaczna i jeżeli nie bylibyśmy rodziną, zacząłbym się obawiać, że dziewczyna coś do mnie czuje.

- To może ty zrobisz nam śniadanie? - zapytałem z nadzieją odchodząc od blatu.

- Nie, nie - zaprzeczyła szybko - Musisz się nauczyć, żeby swojemu chłopakowi robić śniadania do łóżka.

- Do łóżka to ja mogę go zaciągnąć.

- Wow Brooky! - powiedziała z niedowierzaniem - Nie wiedziałam, że na takim etapie jesteście!

Rzuciłem jej łobuzerski uśmiech, na co ona głośno westchnęła.

- Dobra - stwierdziła - Wolę nie wiedzieć, co tam wyprawiacie.

- Słusznie - powiedziałem i poklepałem ją po głowie jak posłusznego psa, a ona chwyciła ścierkę, leżącą na stole i walnęła mnie nią.

- Uważaj, bo zaraz będziesz płacić odszkodowanie - stwierdziłem.

- Niby za co? - zapytała z podłym uśmiechem.

- Bo zacznę symulować, że spowodowałaś mi uszczerbek na zdrowiu.

- Ty to masz uszczerbek na mózgu - powiedziała, na co uśmiechnąłem się.

Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć, więc bez słów podszedłem do lodówki po jajka. Michelle przyglądała mi się bardzo uważnie i można powiedzieć, że ilustrowała mnie wzrokiem.

- Może swoje jajka usmarzysz? - zapytała po chwili.

Odwróciłem się patrząc na nią jak na jakiegoś świra. Przewrociłem oczami i kontynuowałem zajęcie.

- Jack to chyba często ma okazję ich skosztować - prowokowała mnie.

Nie odezwałem się. Chciałem, aby myślała, że mnie jest łatwo mnie sprowokować, a tym bardziej spieszyć, bo właśnie na tym jej zależało.

- Ale zastawawia mnie czy kosztuje je razem z parówą - ciągnęła, a na mojej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech.

Miałem ochotę rzucić w nią najbliższą leżącą niedaleko mnie rękawicą kuchenna, ale nie chciałem dać po sobie poznać, że sytuacja zaczyna mnie krępować.

- On tobie też pozwala na takie pyszności? - zapytała, a ja byłem na skraju wytrzymania.

Nie lubię, gdy ktoś mówi takie rzeczy. Jedynie przy Jack'u nie czuję skrępowania, ale Michie to jednak moja kuzynka i nie ukrywam, że sytuacja była niezbyt na miejscu.

- Boże skończ! - krzyknąłem w końcu czerwony jak burak, a na mojej twarzy widniał lekki uśmiech

- Dlaczego? Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - stwierdziła radośnie.

W mojej kieszeni zawibrował telefon, co dziewczyna najwyraźniej usłyszała.

- Pewnie Jack chce śniadanie - powiedziała z satysfakcją, droczyła się ze mną.

- Masz rację - potwierdziłem - więc wybacz, ale idę do niego na poranny, ostry seks - Michelle wytrzeszczyła oczy, a ja dalej kontynuowałem- Tak ostry, że nie będzie potrafił siadać przez tydzień...

Nieodebrane | JACKLYN ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz