-6

744 73 16
                                    

- Kurwa, co jest?! - krzyknąłem pełen złości.

Para gwałtownie odwróciła się.

- Brook - Dziewczyna była wystraszona - To nie tak...

- Co nie tak?! Jak dla mnie to jest jednoznaczne!

- Naprawdę, to nie tak jak wygląda - powiedziała.

- A jak? - zapytałem ze złością.

Michael widząc całą awanturę uciekł, zostawiając dziewczynę samą.

- Chłopak ci uciekł - powiedziałem złośliwie.

Dziewczyna nie odpowiedziała. Była zalana łzami.

- Brook, proszę cię - wyksztusiła.

Wstała i zrobiła krok w moim kierunku wyciągając przy tym ręce, aby mnie przytulić, jednak odsunąłem się.

- Nie dotykaj mnie - oznajmiłem - Z nami koniec.

- Zrywasz ze mną?! - Zaczęła głośniej szlochać.

- A co ty myślisz?! Odkąd tu przyjechaliśmy miałaś na mnie wyjebane! Teraz już wiem dlaczego.

- Ja... - jej głos zadrżał i zaczęła się jąkać - Ja ci wszystko wyjaśnię - ciągnęła.

- Nie chce wyjaśnień - oznajmiłem i odszedłem.

Dziewczyna usiadła, zwijając się w kłębek. Patrzyła na mnie, jak na wroga.

Uznałem, że pójdę do chatki i położę się w moim łóżku, jednak najpierw chciałem podziękować Jackowi za to, że mi o tym powiedział. Gdyby nie on Amy nadal by mnie zdradzała.

- Dziękuję - powiedziałem patrząc na chłopaka.

- Za co? - zapytał - Rozwaliłem ci związek. Mogłem się nie odzywać.

- Chyba żartujesz - Popatrzyłem mu prosto w oczy - Gdyby nie ty, nadal by mnie oszukiwała.

- No tak, ale i tak się z tym źle czuję.

Duff najwyraźniej uważa, że to jego wina...

Naszą rozmowę przerwał głośny krzyk Pana Leigh - opiekuna obozu.

- O kurna - powiedział podekscytowany Jack - Chyba ktoś wpadł.

- Wpadł Leigh - oznajmiłem z uśmiechem - Plan wypalił.

Po niecałych trzydziestu minutach zwołano wszystkich obozowiczów na boisko.

- Ktoś w nocy, wykopał dziurę pod naszymi schodami - powiedziała pani Blanco - Niestety, pan Leigh wpadając do dołu złamał nogę - ciągnęła.

- Grubo - szepnął Jack,a ja popatrzyłem na niego z lekkim uśmiechem.

- Wiemy kto wykopał dziurę, mamy zamontowaną kamerę i dokładnie widać sprawców, więc albo sprawcy się przyznają, albo ukaramy wszystkich - dokończyła.

- Mamy przesrane - powiedziałem do Duff'a.

- Nie, nie mamy - oznajmił.

- Sprawcy mają się zgłosić do pory obiadowej, a jeżeli nikt się nie zjawi wyciągniemy konsekwencje.

***
Jack zapewniał mnie, że nie ma żadnych kamer, ja jednak ciągle obawiałem się, że opiekunowie faktycznie wiedzą, kto jest sprawcą.

- Brook, do cholery! - powiedział - Mówią tak tylko, żeby ktoś się przyznał!

Brunet pewnie ma rację, a ja nie potrzebie się stresuję.

W końcu nadeszła pora obiadowa. Bałem się. Cholernie.

Nieodebrane | JACKLYN ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz