- Brook, wstawaj! - Usłyszałem głośny krzyk dochodzący z salonu.
Niechętnie otwarłem najpierw prawe, potem lewe oko i spojrzałem na zegarek. Po ósmej. Wybiegłem z łóżka jak poparzony, po czym pobiegłem do łazienki. Lekko odświerzyłem się i wziąłem pierwsze leżące w półce jeansy i czarny t-shirt z logiem jakiegoś zespółu. Chwyciłem plecak i wpakowałem do niego cztery pierwsze zeszyty leżące na biurku, a po chwili byłem już w salonie i ubierałem buty, a moja mama przyglądała mi się z rozbawieniem.
W pośpiechu otworzyłem drzwi i wyszedłem zatrzaskując je za sobą, co było skutkiem wielkiego huku. Biegałem do szkoły ile sił w nogach. Na pierwszej lekcji miałem pisać sprawdzian, więc chciałem być w szkole jak najszybciej. Po paru minutowym biegu, dotarłem do szkoły. Sprawdziłem na planie gdzie powinnem mieć teraz lekcje i kontynuowując bieg w szybkim tempie znalazłem się w klasie. Byłem zdyszany, więc ciężko mi było cokolwiek powiedzieć.No Brook, przyda ci się siłownia.
- D-Dzień dobry - wydyszałem, a nauczycielka spojrzała na mnie z pogardą.
- Brooklyn'ie czy wiesz, która godzina? - zapytała pogardliwie.
Spojrzałem na zegarek. Była ósma dwadzieścia pięć.
- Przepraszam, ale...
- Siadaj na miejsce - wysyczała jak jadowity wąż.
Panna Tremblay jest z natury bardzo wredną osobą. Nie lubię tej kobiety. Kiedyś jak pisaliśmy sprawdzian znikąd zabrała mi kartkę mówiąc, że czas na pisanie się skończył. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że reszta klasy mogła pisać sprawdzian jeszcze przez dziesięć minut. Zrozumiałbym gdybym ściągał, ale tego nie zrobiłem, więc nie zrozumiałem zachowania kobiety. Koniec końców i tak dostałem oczekiwaną ocenę, ale to nie zmienia faktu, że Tremblay nie powinna tak zrobić.
Nauczycielka nie cieszy się dobrą opinią wśród uczniów, więc każdy powie, że ta kobieta to zło.
Nie dyskutując więcej zająłem swoje miejsce, a Tremblay podeszła do mnie i dała mi sprawdzian. Miałem tylko dwadzieścia minut na rozwiązanie piętnastu rozbudowanych zadań. Szybko podpisałem kartkę i zabrałem się za rozwiązywanie. Gdy spojrzałem na pierwsze zdanie, załamałem się.
Fizyka to nie moja bajka.
Metodą prób i błędów, po niecałych pięciu minutach jakoś rozwiązałem te zadanie. Wydawało mi się łatwe, więc pewnie będzie źle. Spojrzałem na zegarek. Zostało mi piętnaście minut i czternaście zadań. Zdawając sobie sprawę, że i tak nie zdążę, wypisałem w każdym zadaniu dane jakie mi podano. Za to też są punkty, więc może wypisując to, zaliczę ten sprawdzian.
Spojrzałem na kolejne zadanie. Zaczęłem coś rozwiązywać, ale bezskutecznie. Uciekający czas nie dawał mi się skupić. Spojrzałem na Jack'a, a on postanowił mi pomóc. Dźwigniął swoją kartkę, przez co dokładnie widziałem rozwiązania. Zostało mi pięć minut, więc szybko zacząłem spisywać od Duff'a.
Jak Tremblay rozczyta się z tego pisma to będę miał do niej szacunek.
Spisałem pięć zadań, a kobieta zaczęła już zbierać kartki. Nie mając już czasu na spisanie kolejnych zadań zrezygnowałem z dalszych prób.
- Pisz to kurde - szepnął Jack.
Zacząłem znów spisywać. Brunet wstał z miejsca i podszedł do nauczycielki, zaczął dyskutować z nią na jakiś temat, a po chwili kobieta podeszła do komputera i coś mu na nim pokazała.
Miałem parę dodatkowych minut, więc przybliżyłem się do jego kartki zostawionej na ławce i zacząłem znów pisać. Zdążyłem spisać kolejne dwa zadnia, a wtedy kobieta zorientowała się, że zapomniała zebrać nasze prace i w pośpiechu zaczęła je zbierać, mówiąc, że mamy odłożyć już długopisy. Gdy zebrała wszystkie kartki, kazała nam wyjść z klasy, co też zrobiliśmy.
CZYTASZ
Nieodebrane | JACKLYN ✅
RomansaNadeszły upragnione wakacje. Brook planował wyjechać z kumplami w góry, jednak coś, a raczej ktoś pokrzyżował jego plany. Amy - jego dziewczyna, prosi go, aby wraz z nią pojechał na obóz. Chłopak nie chce się zgodzić, gdyż nie podoba mu się wizja sp...