You've got really sweet hands.

2.5K 239 448
                                    

Chapter VII

Jungkook

Cichy szmer zakłócił cieszę, która ogarniała siłownię. Czułem, jak zimny pot spływa z mojego ciała, znacząc na nim niemiło pachnące ścieżki. Mięśnie miałem napięte, a każde powtórzenie wykonywałem większą trudnością. Ale w końcu jak sto pompek, to sto pompek.

Do moich uszu dotarł dźwięk kroków, który wypełnił salę. Był to raczej niemy i delikatny tupot, przez co niemal od razu dopasowałem go do jego właściciela.

— Jungkook? — zawołał, przez co po moim ciele przeszedł dreszcz. Dźwięk jego kroków dobiegał mnie z coraz mniejszej odległości. — Jungkook? — powtórzył, po czym jego kroki ustały. Zdałem sobie sprawę, że chłopak stoi tuż obok mnie, wpatrując się w moje ćwiczące ciało.

Świadomość, że jego obecność wywołała we mnie ekscytację sprawiała, że nie chciałem pokazać mu tej dobrej strony siebie, którą ostatnim czasem zdarzało mi się okazywać. Nie mogłem pozwolić mu na to, by dostrzegł, jak działa na mnie. Jak jego anielska buzia sprawia, że chciałbym ją wypieścić, pielęgnując każdy kawałek jego ciała.

— Pogadamy, jak skończę — fuknąłem, chcąc odciąć go od moich uczuć. Istotnie nadal nie przestawałem ćwiczyć, wykonując następne powtórzenia.

Usłyszałem, jak chłopak prycha z irytacją. Następnie jego plecak opadł na ziemię.

Właściwie nie wiedziałem, kiedy blondyn przylgnął do mnie. Stało się to tak nagle, że nie mogłem mu w tym przeszkodzić. Jego tors przylgnął do moich pleców, a nogi oplotły mnie ciasno w pasie. Ręce Parka wylądowały pod moimi pachami, a jego piąstki zacisnęły się na mojej bluzie tuż pod obojczykami. Kiedy jego rozgrzany policzek zetknął się ze skórą na moim karku, nie wytrzymałem, a łokcie ugięły się pode mną.

Chłopak wylądował na ziemi, a ja korzystając z okazji usiadłem na nim, na reszcie ciesząc się widokiem jego twarzy. Jego blond kosmyki rozproszyły się po podłodze, a w jego oczach tliło się przerażenie. Zdawałem sobie sprawę, że chłopak musi obecnie obwiniać się za to, co zrobił. Jego policzki świeciły różem, zaś zamglone oczy wpatrywały się we mnie, czekając na jakąkolwiek reakcje.

— I na co ci to było, koalo? — zapytałem, zawisając nad nim. W tej odległości czułem, jak szybko oddycha nastolatek, coraz nabierając nową dawkę tlenu.

Mój wzrok przeskanował dokładnie jego twarz, wędrując po niej kawałek, po kawałku. Jednak zawisł on na jaskrawo-różowych ustach blondyna, które świeciły się od śliny.

Ponownie na nim usiadłem, wiedząc, że jestem cięższy od drobnego chłopaka. Jedną rękę ułożyłem na jego klatce piersiowej, która niespokojnie unosiła się w górę i w dół, a drugą na policzku. Ponownie nachyliłem się nad chłopakiem, przyciskając swoje krocze do jego tułowia. Mój kciuk powędrował w stronę jego ust, do których go wepchnąłem, brudząc się w ślinie Jimina. Przeniosłem drugą rękę na jego policzek, również badając kciukiem strukturę jego nadzwyczaj miękkich ust, z których uciekały ciche pomruki. Nie zważając na konsekwencje, zjechałem dłońmi nieco niżej, zaplatając je pod karkiem blondyna. Trzymając go pod szyją, uniosłem go i wbiłem swoje usta w skórę na jego szyi. Przygryzłem ją, po chwili również ssąc, a z ust chłopaka uciekł stłumiony jęk.

— Pan Namjoon — pisnął, zaciskając dłonie na mojej bluzie, kiedy mocniej przygryzłem skórę, zostawiając na niej krwawy ślad. — Cię szukał — dokończył, kiedy oderwałem się od jego skóry.

Nadal trzymając go pod karkiem, złożyłem jeszcze jeden pocałunek nieco wyżej, przez co chłopak odgiął swoją szyję do tyłu, wypychając biodra w przód. Tym razem ja mruknąłem, składając kolejne pocałunki pod jego szczęką, na jej brzegu i w końcu na płatku ucha, który przygryzłem, powodując kolejny jęk chłopaka.

school, sex & love || kookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz