Chapter XX
Jimin
Wszystko układało się bardzo dobrze, co wydawało mi wręcz nieprawdopodobne. Miałem chłopaka — co dalej do mnie nie docierało, ale o dziwo i z przyjaciółmi wszystko dobrze się układało. Przed szkołą zaczynałem dzielić z Jungkookiem coraz więcej słodkich pocałunków, a po niej zaś spędzałem czas na kanapie w domu Jisunga, razem z resztą naszej paczki i zgrzewką piwa. Miałem wrażenie, że większość z nich zaakceptowała to, co działo się obecnie w moim życiu. Nawet Chan starał się posyłać mi przyjazne uśmiechy, gdy Jeon odprowadzał mnie do szatni przed popołudniowym treningiem, całując w czoło na pożegnanie.
Listopad rozpoczęliśmy z kolejnym wygranym meczem, dzięki czemu mieliśmy już zagwarantowane wyjście z grupy. Teraz walczyliśmy już jedynie o pierwsze miejsce, które teoretycznie powinno dać nam szanse na walkę ze słabszym konkurentem w szesnastkach. To miało się jednak rozstrzygnąć dopiero 15 listopada, gdy graliśmy ostatni mecz grupowy. Teraz szkoła przygotowywała się do rozpoczęcia sezonu koszykarzy, który przypadał na piątek, 10 listopada. Koszykarze przejęli wtedy od nas brzemię oczekiwań, stając się tymi, którzy jako drudzy musieli walczyć o wygraną. Wiedziałem, co musiał teraz czuć Jungkook, będąc przeganianym na każdym minionym treningu. Jednakże musiałem przyznać, że nie mogłem doczekać się tego, aż będę mógł zobaczyć chłopaka w akcji.
Jednak również i ja byłem ostatnimi dniami zalatany, gdyż początek listopada równał się z mnóstwem konkursów i olimpiad,na które jako jeden z najlepszych uczniów byłem namiętnie posyłany. I owszem, zależało mi na wszelakich ulgach, które dawały one na egzaminach końcowych, toteż przykładałem się do nich, nie pozwalając sobie na więcej czasu spędzanego z moim chłopakiem. Właśnie dlatego nasza relacja rozwijała się powoli, jakby wróciła do punktu wyjścia. Opierała się ostatnimi dniami głownie na niewinnym dotyku, dotąd nie prowadząc do momentów uniesień takich, jak tamtego dnia.
I cóż, po przypadkowym spotkaniu Jisunga i Jungkooka, młodszy faktycznie oznajmił tą wielką nowinę całej naszej paczce. Widziałem, że Chan się mną przejmował, jednak gdy starał pokazać mi, że chce cieszyć się moim szczęściem, żartując z tego, że ja, jego niewinny Jimin, zaliczyłem swój pierwszy raz przed nim, uśmiech wstępował na moją twarz. Co prawda duet wrześniowych bliźniąt nadal mi dogryzał, ale znając ich całe moje życie, zdążyłem się przyzwyczaić. Mimo tego, że po nagłym najściu przez Jungkooka w tamten poniedziałek spodziewałem się bardziej dużej awantury, wszystko o dziwo zakończyło się zawieszeniem broni obu stron. Jeon wszedł wtedy do środka, nie wiedząc kto czeka na niego w środku. I kiedy początkowo został zwyzywany przez Jisunga (i niech się cieszy, że był to tylko Jisung), mogłem przysiąc, że oddałbym wszystko, za uwiecznienie jego miny. Tego, że Jeon przeprosi młodego siatkarza, po raz kolejny obiecując, że tym razem będzie się mną opiekować, nie spodziewałem się nawet ja. A tym bardziej tego, że oboje zgodzą się utrzymać rozejm.
Mecz Jungkooka zaczynał zbliżać się coraz to większymi krokami, co wiązało się z tym, że nawet w szkole ciężko było nam się widywać. W czwartek szkoła została już przyszykowana na piątkowy mecz otwierający sezon, który i w tym przypadku odbywał się w naszej szkole. Podczas lunchu ruszyłem z tacą do swojego stolika, wiedząc, że koszykarze omawiali obecnie ostatnie najważniejsze szczegóły dotyczące ich jutrzejszego rywala. Kiedy nawiązałem kontakt z szatynem, który zaczął mi ochoczo machać, odpowiedziałem skinięciem głowy, po chwili siadając na swoim stałym miejscu — z Chanem po lewej i Kai'em po prawej.
— Cześć, idioci — mruknąłem, stawiając tacę na stole.
— Co tam słychać na lingwistyce? — zapytał Changkyun, na co wywróciłem oczami.
CZYTASZ
school, sex & love || kookmin
Fanfic⌜ɪᴛ ᴀʟʟ ʜᴀꜱ ꜱᴛᴀʀᴛᴇᴅ ᴡɪᴛʜ ᴀ ᴘʀᴏᴊᴇᴄᴛ⌟ ❝- Dobra, Jeon powiedz mi, gdzie leży Namibia? - wraz z westchnięciem nauczyciela, w klasie zapanowała cisza, w oczekiwaniu na odpowiedź wymienionego ucznia. Skierowałem wzrok w stronę szatyna, którego spojrzenie...