17

802 29 0
                                    

Amelia 

Rano obudziły mnie promienie słoneczne. Przetarłam leniwie swoją twarz. Obróciłam się na drugą stronę by przytulić Niall'a, lecz miejsce obok okazało się puste. Otworzyłam powoli oczy i się rozejrzałam. Tak jak myślałam mężczyzny nie było w pokoju. Wpadłam w panikę, że mógł mnie zostawić, ale chwileczkę... to jego dom. Usłyszawszy hałas z dołu, odetchnęłam z ulgą. Wzięłam pierwsza lepszą koszulkę Niall'a i zeszłam na dół. Z kuchni już było czuć zapachy. Stanęłam w futrynie drzwi i patrzyłam jak Niall tańczy i śpiewa przy kuchence. Zgadując po zapachu robi gofry. Podchodzę bliżej a nic nieświadomy Niall nadal robi to co robił. Podeszłam bliżej i złapałam go  w pasie. W ogóle się nie wystraszył.

- Dzień dobry kochanie. Jak się spało? - odwraca się do mnie i całuje w czoło. Przy jego stu dziewięćdziesięciu centymetrach wzrostu, to ja wyglądam jak karzeł mając sto sześćdziesiąt siedem. 

- Bardzo dobrze. - uśmiecham się. Próbuję na palcach pocałować go w usta, lecz mi się to nie udaje. Mało tego, prawie się przewracam. Lecz Niall łapie mnie szybko w pasie i posadza na wyspie kuchennej, dając przy tym mojego buziaka. 

-Mmm... - zamruczał. Odgarnął moje włosy z szyi i spojrzał na swoje wczorajsze dzieło.

- Teraz każdy będzie wiedział, że jesteś moja. - uśmiechnął się i pocałował mnie w zaznaczone przez niego miejsce. Objął mnie w talii, podniósł z wyspy kuchennej i posadził na stołku. Podał mi talerz z dwoma goframi, oczywiście dał bitą śmietanę, sos truskawkowy i owoce. Jak ja go uwielbiam. Uśmiechnęłam się do niego.

- Ty zawsze wiesz jak mnie rozpieścić.- zaśmiałam się. 

- W łóżku też umiem.- wyszeptał mi do ucha. Moje poliki pokryła lekka czerwień. Niall ugryzł mnie w policzek.

- Nie czerwień się tak, bo będę miał ochotę cię schrupać. - powiedział bez żadnej krępacji. Teraz to moja twarz zrobiła się cała czerwona. Skierowałam twarz w dół, zakrywając się włosami. Jak on może to mówić z taka swobodą. Niall wziął mój podbródek i podniósł tak, żebym na niego spojrzała. Spojrzałam w tego jego piękne niebieskie oczy.

- Nie ukrywaj się, pięknie wyglądasz gdy się rumienisz. -  Uśmiechnął się i dał mi buziaka. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy spożywać nasze śniadanie. Spędziłam pół dnia u Niall'a, lecz oczywiście to nie mogło trwać wiecznie. Musiałam iść do domu dziecka, w końcu tam pracuje. Niall podrzucił mnie pod dom, żebym mogła się przebrać i wziąć gitarę. Kiedy podjechaliśmy pod dom dziecka Niall spojrzał na mnie. 

- Mam nadzieję, że nie urwiesz kontaktu po naszej wspólnej nocy. - powiedział. Spojrzałam na niego. 

- Nie mam takiego zamiaru... 

- Nie planuj na dzisiaj nic. Zabieram cię na randkę, kochanie. A teraz uciekaj bo pani Ross czeka. - powiedział. Uśmiechnęłam się, pocałowałam go w policzek i wysiadłam z pojazdu. Weszłam do budynku, pani Ross od razu przywitała mnie swoim uśmiechem. 

- Amelia słonko dobrze cie widzieć, jak tam  zdrowie. - zapytała z troską. 

- Bardzo dobrze. - uśmiechnęłam się. 

- Bardzo się cieszę, dzieci już czekają w świetlicy. -  uśmiechnęła się do mnie. Od razu jak tylko weszłam do świetlicy, czyjeś małe rączki oplotły się wokół moich nóg. 

- Ameliaa! - krzyknął szczęśliwie Scott.

- Witaj maluszku.- ukucnęłam i przytuliłam go do siebie.

- Patrz nie mam ząbka. - pokazał dziurę miedzy zębami. Uśmiechałem się do niego i pogłaskałam go po głowie. 

- No dobrze. Chodź zagram wam piosenkę. - uśmiechnęłam się do dzieci, a one z radością okrzyknęli. 

Niall 

Spędziłem wspaniałą noc z kobietą, którą kocham a później jeszcze pół dnia. Chciałbym spędzić z nią cały dzień, ale musiała jechać do domu dziecka, w którym swoją drogą mieszka ten mały chłopiec, który był na zdjęciach. Muszę się dowiedzieć kto to. Podjechałem do domu i wziąłem zadzwoniłem do mojej mamy, zapytać się jej coś o ojcu. Wybrałem numer i czekam. 

- Halo? - usłyszałem jej słaby głos.

- Cześć mamo. - powiedziałem. 

- o Niall dawno nie dzwoniłeś. - powiedziała, zapewne z uśmiechem na twarzy. 

- Wiem przepraszam. Byłem zajęty. - uśmiechnąłem się, wspominając Amelie. 

- No to opowiadaj, jak tam?

- Bardzo dobrze, odnalazłem Amelie. - uśmiechnąłem się szeroko. 

- Ale ja nie w tej sprawie dzwonie. Chciałem cię o coś zapytać, a bardziej o mojego ojca. - dodałem szybko, jednak po drugiej stronie słuchawki nastała cisza.

- Pamiętasz dom dziecka pani Ross? Właśnie byłem tam i nie uwierzysz co znalazłem. Zdjęcie mojego ojca. - Usłyszałem przyspieszony oddech mojej matki.

- Mamo wszystko dobrze? - zapytałem z niepokojem. 

- Tak wszystko dobrze, tylko w głowie mi się zakręciło. - powiedziała.

- Prawda jest taka, że ja nie znam twojego ojca. - powiedziała smutno. 

- Ale te zdjęcia...- powiedziałem. 

- To nie jest on, na tym zdjęciu jest jeden z moich opiekunów, który zajmował się mną, teraz mieszka na drugim krańcu stanu... Tak naprawdę nie znam twojego ojca... Przykro mi. - powiedziała w pół płaczu. Nie wiedziałem co mam o tym myślę, moja własna matka okłamywała mnie całe życie. Opadłem delikatnie na sofę. W głowie zaczęły mi się zbierać wszystkie te opowieści, które mi opowiadała gdy byłem mały. Jak ona tak mogła ?

- Powiedz mi... powiedz kto nim jest? - zapytałem bez sił.

- To był mój kolega Brandon, przyjaźniliśmy się aż... Aż w końcu nas poniosło. - odpowiedziała szeptem. Zaśmiałem się głośno.

- Niall jest mi tak przykro. nie chciałam cię okłamywać. - mówiła w panice.

- Nie mam teraz na to siły. Pogadamy o tym jak przyjadę, nie mogę teraz. - powiedziałem zawiedziony. 

- Dobrze poczekam, lecz pamiętaj, że cię kocham synku. - nic nie odpowiadając rozłączyłem się. Musze teraz pomyśleć. Zostać sam. Wziąłem kurtkę, kluczyki i ruszyłem w stronę auta. Zamknąłem szybko dom, wsiadłem do auta i ruszyłem w pierwszą lepszą stronę. 






Znalazłem cię skarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz