15

932 35 6
                                    

Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Po tym jak odpowiedziałam Kate historię, otworzyliśmy butelkę wina, żeby zabić smutki lecz zamiast jednej poszły aż cztery. Więcej już tak nie pije. Wstałam z łóżka i skierowałam się prosto do łazienki, załatwiłam wszystkie czynności jakie powinnam. Przebrałam się i zeszłam na dół, gdzie Kate już krzątała się po kuchni.

- No wreszcie śpiąca królewna wstała, ile to można spać. - powiedziała, nakładając naleśniki na talerz.

- No przecież nie jest aż tak późno.. - usiadłam na krześle koło wyspy kuchennej.

- Dobra nie gadaj, tylko jedz. - nałożyła mi trzy naleśniki, dodała bitej śmietany i sos truskawkowy. Do tego jeszcze dała mi świeże truskawki. Coś mi tu nie pasuje, jest coś dla mnie za miła, posprzątała po wczoraj i jeszcze zrobiła mi naleśniki.

-Kate. - odezwałam się, biorąc pierwszego kęsa.

- Tak?- zapytała nalewając mi soku pomarańczowego.

- Co ty taka miła dla mnie ? - zapytałam konsumując swój posiłek.

- To już nie można być miłą dla swojej kochanej przyjaciółki- uśmiechnęła się do mnie szeroko. Przestałam jeść i spojrzałam na nią wzrokiem mówiącym "serio?". Jej uśmiech nagle zmniejszył się i na jej twarzy zaczęło pojawiać się zdenerwowanie.

- Kate?- zapytałam jeszcze raz. Ta zaczęła się bawić swoimi palcami i spuściła głowę. Podeszła do mnie i usiadła obok.

- Pamiętasz jak ci mówiłam, że kogoś poznałam. - pokiwałam głową.

- No to zaprosił mnie na randkę. - uśmiechnęłam się i zrobiłam kolejny kęs.

- Ale pójdzie ze mną, jeżeli... Jeżeli ty pójdziesz ze mną, bo jego kolega też sobie kogoś szuka i... Wpadłaś mu w oko. - uśmiechnęła się błagalnie.

- No chyba sobie żarty robisz. - rzuciłam widelec na talerz i spojrzałam na nią.

- Amelia ja cię proszę, aż błagam. - spojrzała na mnie w ten sposób, którego nienawidzę bo zawsze jej ulegam.

- Nie patrz tak na mnie. - szybko odwróciłam głowę.

- Amelia...- Kate wstała z krzesła i klęknęła przede mną, robiąc słodkie oczka i składając ręce do modlitwy.

- Uch no dobra. - uległam jej. Super. Kate nagle wstała, zaczęła mnie tulić i skakać ze szczęścia.

- Dzięki, dzięki, dzięki! - zaczęła krzyczeć i skakać, przez co wstałam z krzesła, aby z niego nie spaść.

- Dobra już, bo mnie udusisz. - odsunęłam się od niej z lekkim uśmiechem na twarzy. Usiadłyśmy z powrotem przy wyspie kuchennej i skończyłyśmy nasz posiłek.

- A powiedz mi chociaż, czy ten jego Kolega jest chociaż przystojny? - zapytałam kończąc swoją porcje naleśników.

- No jakiś urok tam w sobie ma. - powiedziała Kate, wkładając patelnie do zmywarki.

- To zapowiada się ciekawy wieczór. - powiedziałam wypijając sok do końca.

Przyszła już ta godzina, że czas zacząć się szykować. Ubrałam zwykłe dżinsy i koszule biała do tego dżinsowa kurtka. Jak dla mnie to super. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w koński ogon. Ubrałam kremowe szpilki, nie lubię ubierać tych butów ale już się poświecę. Wyszyłam z domu zamykając. Kate wyszła wcześniej, okazało się, że mamy ''randki'' w dwóch rożnych miejscach! Co najlepsze nawet ten cały LUKAS po mnie nie przyjedzie tylko sama muszę zapierdalać do centrum. Dobra złapie pierwszy lepszy autobus i sio. 

Siedzieliśmy przy stole i jedliśmy w ciszy. Ciągle czułam na sobie wzrok tego zboczeńca. Co to za pytanie, czy uprawiałam kiedyś dziki seks na stole?! Dyskretnie wyjęłam komórkę z torebki i napisałam szybkiego sms'a do Kate, żeby do mnie szybko zadzwoniła. Wrzuciłam urządzenie do torby i czekałam. Uśmiechnęłam się do Lucasa, który od razu ten uśmiech odwzajemnił. Po chwili zadzwonił mój telefon.

- Przepraszam cię.

- Odbierz, nie ma problemu. - powiedział. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, sięgnęłam po torebkę i odebrałam.

- Co się stało, że miałam zadzwonić? - zapytała od razu. Musiałam szybko coś wymyślić.

- Ale jak to się zamknął w łazience?

- Co? W jakiej ła... Aaa...

- Dobrze, zaraz tam będę. - powiedziałam szybko, po czym rozłączyłam się. Westchnęłam głęboko i spojrzałam na mężczyznę.

- Przepraszam cię, ale muszę jechać. - powiedziałam, wstając. Ten zmarszczył brwi i zrobił to samo co ja.

- Stało się poważnego? - zapytał szybko. Obserwował każdy mój ruch. Zapięłam szybko płaszcz, wzięłam torebkę na ramię i spojrzałam na niego.

- Tak, dziecko którym się opiekuję, zamknęło się w łazience. Naprawdę przepraszam, ale muszę biec.

- Dobrze, nie martw się. To poważna sprawa. Leć a ja za nas zapłacę. - powiedział. Przynajmniej za to spaghetti płacić nie muszę. Dałam mu buziaka w powietrzu, odwróciłam się i szybkim krokiem wyszłam z restauracji. Kiedy byłam na zewnątrz, daleko od lokalu, zatrzymałam się i odetchnęłam z ulgą. - usłyszałam klakson samochodu. Spojrzałam na ulicę. Na ulicy stał czarny Mustang. Uśmiechnęłam się szeroko wiedząc, że to samochód Nialla. Podbiegłam do pojazdu, otworzyłam drzwi i wskoczyłam na miejsce pasażera.

- Czekasz na kogoś? - zapytał pierwszy. Spojrzałam na blondyna.

- Nie, właśnie chciałam iść do domu. Spadłeś mi z nieba.

- Jeżeli mogę cię tak ratować, to będę spadać z nieba codziennie. - zaśmialiśmy się głośno.

Znalazłem cię skarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz