XVII Pokaz sił i nieoczekiwana propozycja

94 8 2
                                    

Linda

Szkoła tego dnia wybitnie nam się dłużyła. Był kwiecień, pierwsze cieplejsze dni, a jeszcze niedługo miały być te kwalifikacje... Nie liczyłam na pojechanie na jakieś rekordy, ale czułam gdzieś w środku, że na spokojnie uda mi się reprezentować stajnię Baronowej w ogólnych, wyspiarkich zawodach. Cross był czymś co naprawdę było moją działką. Adrenalina jaką czułam, z każdym liściem, którym dostawałam po twarzy i każdą kropelką wody osiadającą na moich ubraniach... uczucie nie do opisania. Meteor w żadnym stopniu nie pasował wizualnie do stereotypowego crossowca, ale jego wytrzymałość była naprawdę powalająca. Miał czasem problem z większymi przeszkodami, ale nadrabiał to tym, że trudno było go bardziej zmęczyć na jakiejkolwiek trasie. Myślami cały dzień byłam właśnie w kranie crossu, dzięki czemu udało mi się nie zasnąć na żadnej lekcji. Gorzej z Alex i Lisą. Dziewczyny padły jak muchy, kiedy przyszło do historii sztuki. W końcu jednak udało nam się dożyć do końca lekcji. Prawie wybiegłyśmy z budynku, planując szybki powrót do domu, przebranie się, może szybki obiadek i wycieczkę do stajni. Tak wyszło, że wszystkie nasze konie, prócz Flame'a, stały w stajni obok Srebrnej Polany, bo tam były najlepsze warunki. Hale, blisko na tor, blisko na pola, koło szkoły i świetna opieka stajenna. Hermanowi było trochę szkoda nas oddać, ale weidział, że to już czas. Nie zmieniało to faktu, że czasem wpadałyśmy do niego na ploteczki, bo to nadal był masz przyjaciel. Zaczęłyśmy z dziewczynami dopatrywać się autobusu do Jodłowego Gaju, który jak zawsze się spóźniał.
- Ja nawet potrafię być na czas. Nawet ja! Ci kierowcy to chyba żyją we własnej czasoprzestrzeni. - Rzuciła oburzona Alex. - Takim oto sposobem transport publiczny w Jorvik upada.
- Nie narzekaj, przynajmniej za darmo. Taksówka kosztuje tyle, co nowe struny do gitary.
- Jezu, ty zawsze o tym. Okej Lisa, my wiemy, że jesteś muzykiem, okej?! - Rzuciła ironicznie blondynka, żeby po chwili roześmiać się z własnego, nawet zabawnego żartu. - Zawsze zostaje piechota, proszę bardzo.
- Już wolę to czekanie. Ej, tak swoją drogą to co myślicie o...
Zaczęła dziewczyna, jednak nie było jej dane dokończyć, bo niewiadomo skąd, obok nas pojawiła się trójka dziewczyn z naszej klasy. Dziwnie się śmiały pod nosami, które wręcz raziły po oczach, niebotyczną ilością rozświetlacza, jaka na nich była. Widać było też, że mają do nas jakąś sprawę. Niezbyt podobała nam się wizja rozmowy z nimi.
- Heeeej dziewczynki!
- Emmm... cześć?
- Przyjaźnicie się z Aixą i mamy sprawę, a tak właściwie to pytanie.
Spojrzałyśmy po sobie z przyjaciółkami. To się nie zapowiadało dobrze. To się zapowiadało bardzo niedobrze. Poprawiłam plecak na ramieniu i pokiwałam głową.
- Przyjaźnimy, ale mówcie bardziej szczegółowo. Jakie pytanie?
- To prawda, że Aixa spała z nauczycielami za te dobre oceny?
Szczerze mówiąc, gdybym teraz coś piła, to bym wszystko wypluła wprost na nie. Tą robotę wykonała jednak za mnie Alex, opluwając je wodą, którą akurat były. Nie skupiłam się jednak na tej śmieszniej sytuacji, tylko starałam się przetworzyć słowa, które nie chciały do mnie dojść. Oczywiście, Aix miała zawsze dziwnie wysokie średnie, ale płaciła za nie, jedynie swoją ciężką pracą, a nie chodzeniem do łóżka z nauczycielami. Nigdy w życiu by tego nie zrobiła. Nie nasza Aix. Byłam w szoku, że ktokowiek był w stanie tak pomyśleć.
- Oczywiście, że to nie jest prawda. Skąd wy w ogóle macie te informacje?
- Jesteś pewna, że to nie jest prawda?
- Trzymajcie mnie, bo zaraz...
Alex chciała rzucić się na dziewczyny, ale Lisa złapała ją w pasie, nie dając jej się ruszyć. Mimo to, dziewczyna nadal rwała się w stronę tych durnych plotkar. Na miejscu mojej przyjaciółki, nie trzymałabym Alex tak kurczowo.
- Kto wam takich głupot nagadał? - Spytała ruda, wyraźnie zdziwiona.
- No... dziewczyna, która z nią trenowała balet przez parę lat.
- A jej były to potwierdził! - oznajmiła dziewczyna, która do tej pory siedziała cicho. - Derek nam powiedział, że mu się przyznała.
- Co do...
Alex znowu zaczęła się rwać, a wystraszone trio cofnęło się do tyłu. Byłam naprawdę w szoku. Nie byłam jednak w stanie kontynuować tej dyskusji. Chwyciłam jedynie dziewczyny i wciągnęłam do autobusu, który w końcu przyjechał. Jednak trasa miała być trochę inna. Lisa w końcu puściła Alex, jednak obie były wyraźnie złe. Usiadłyśmy obok siebie, przez długą chwilę milcząc.
- Nie wierzę... - wyszeptałam. - Po prostu nie wierzę, że to zrobił.
- Ja tym bardziej w to nie wierzę! Jak go zobaczę to ukręcę mu łeb.
- Nie. - Pokręciła głową Lisa. - Nie ukręcisz mu łba. Może i to dupek, ale Aixa by nas zabiła za to. To nadal jej przyjaciel...
- No ty chyba jesteś śmieszna, że po tej akcji, ona nadal będzie go tak nazywać! Weź się stuknij.
- Kurde, Alex, gadasz jakbyś nie znała Aixy. Ona zwali całą winę na Alison! Nie da pojechać po Dereku, znajdzie tysiąc usprawiedliwień, byle żeby nie dopuścić do siebie myśli, że ktoś kogo tyle zna, ją skrzywdził. To Aixa... jest na to za dobra, wiesz o tym?
- I serio, nawet w takiej sytuacji sobie nie odpuści?
- Sama sobie odpowiedz.
Alex głośno westchnęła, spoglądając w okno, załamana. Lisa miała rację. Aix... ona wolałaby zwalić winę na siebie, niż dać komukolwiek jeździć po ludziach, na których jej zależało. Mimo wszystko na tym idiocie też jej zależało. Bolał mnie ten fakt. Bardzo. Nie dało się jednak nic z tym zrobić...
- Ona musi wiedzieć. Musimy jej powiedzieć, zanim wszyscy ją zjadą...
Dziewczyny pokiwały głowami, wiedząc, że mam rację. Lisa sięgnęła do plecaka, żeby wyjąć telefon i napisać do naszej przyjaciółki, że jedziemy ją odwiedzić. Wątpiłam czy nam odpisze, bo pewnie już się rozgrzewała czy coś w tym stylu. Dziewczyna cicho westchnęła, odkładając telefon obok siebie.
- Niby tak, ale... myślisz, że serio w to uwierzą? Jakby, każdy zna Aixę. Każdy zna ją z dobrej strony. Jedynej strony jaką ma. Przecież wszyscy wiedzą ile razy rezygnowała z jakiś wycieczek czy imprez na rzecz nauki albo treningów. Ta banda idiotów tego nie zmieni. Nigdy w życiu.
- Tamte debilki już w to uwierzyły.
- Ale one mają ujemne iq. Sama wiesz, że uwierzą we wszystko.
- Ta...
Resztę drogi spędziłyśmy w milczeniu. Jedynie Alex mruczała pod nosem jak bardzo by chciała dokopać Derekowi za to wszystko. W końcu wkurzyła się i napisała o całej sytuacji do Justina, jednak ten gdzieś przepadł. Z Aix na pewno nie był, bo ta miała trening, którego by w życiu nie opuściła. Nie miałyśmy jednak siły o tym myśleć. Teraz najbardziej na świecie zależało nam na rozwiązaniu sprawy z naszą przyjaciółką. Bałyśmy się jej reakcji. Pewne było, że zaboli ją fakt, że jej były chłopak zrobił jej takie świństwo. Oczywiście bez obrazy dla świń. Serce podchodziło mi do gardła z każdą kolejną minutą, kiedy byłyśmy bliżej Upadku Gubernatora. Bałam się tego momentu, kiedy przyjdzie nam powiedzieć o wszystkim co się stało, kiedy Aixa zrobiła sobie wolne. Przygaszone i podirytowane, wyszłyśmy z autobusu, kierując się w stronę studia tanecznego. Bez słowa weszłyśmy tam, kierując się do szatni. Było tam pusto, jedynie ubrania walały się po ławkach i podłodze, jednak nie było tam żywej duszy. Odłożyłyśmy plecaki pod ścianę, żeby nie musieć się z nimi męczyć podczas naszej wizyty. Spojrzałyśmy się po sobie trochę zmieszane, zanim ruszyłyśmy w stronę głównej sali treningowej. Było tam z sześć osób. Aixa, jej trenerka, jakiś facet i trzy inne tancerki. Dziewczyny ćwiczyły akurat coś, co wyglądało na dość skomplikowane. Stawały po kolei w trzeciej pozycji, potem robiły szpagat, nadal stojąc na jednej nodze. Zniżały się całym tułowiem w stronę podłogi, a nogę którą wyrzucały w powietrze, wyginały tak mocno, że wyglądały bardziej jak łuki niż jak zwykłe tancerki. Aixie szło najlepiej. W sumie nic dziwnego, trenowała to od zawsze i miała do tego talent. Jednak my nie byłyśmy tam, aby zachwycać się jej tańcem, a żeby powiedzieć jej o okropnej sytuacji, z plotką o jej rzekomej rozwiązłości. Trenerka Aix zobaczyła nas szybciej od samej dziewczyny. Podeszła do nas, delikatnie się uśmiechając.
- Czy to sławne Alex, Lisa i Linda? Tyle o was słyszałam!
- Tak to my, dzień dobry. - Pokiwała głową blondynka. - Mamy bardzo, ale to bardzo ważną sprawę do Aix. Możemy ją porwać na moment?
- Przykro mi dziewczynki, ale to nie jest na chwilę obecną możliwe. Ona musi dokończyć trening, ale spokojnie, zostały tylko solówki do zaprezentowania i jest cała wasza. Będziecie tak miłe i pójdziecie do biura? Nie chce jej rozpraszać.
- Jasne jasne, nie ma problemu.
Pociągnęłam za sobą dziewczyny, w stronę pomieszczenia z weneckimi szybami. Bardzo mądry zabieg. Usiadłam na krześle, Lisa na kanapie, a Alex bez ogródek na biurku. Przewróciłam oczami trochę rozbawiona, bo to było bardzo w stylu naszej przyjaciółki. Nadal jednak panowała między nami dziwna cisza. Dlatego też wszystkie skupiłyśmy się na czarnowłosej, na środku sali, wybierającej jakąś piosenkę ze swojej playlisty. Aixa zawsze gustowała w lekko melancholijnych utworach, które potrafiły rozczulić, ale całe nasze trio zdziwiło, kiedy z głośnika zaczęły lecieć pierwsze nuty piosenki "Dynasty" autorstwa MII. Wszystkie kojarzyłyśmy ten utwór, ale... on nie pasował. Nie pasował nam do nastroju Aix. Może gdyby dowiedziała się o tej plotce, to byłoby to zrozumiałe, ale... ale teraz nie było. W końcu rozstała się z chłopakiem, do którego nic nie czuła i mogła być ze swoim ukochanym! Wszystkie nas zamieszała tą sytuacja. Dlaczego? Wiedziałyśmy od zawsze, że najlepiej Aixa pokazuje swoje emocje przez taniec. Przez układ, ekspresję i muzykę. Podeszłyśmy w milczeniu do szyby, żeby przyjrzeć się tańcu dziewczyny. Widok jaki ukazał się naszym oczom, jeszcze bardziej nas zanipokoił. Każdy ruch dziewczyny był gładki, ale z każdego wylewała się rozpacz. Prawie jakby jej ciało płakało, bo oczy nie potrafiły. Zazwyczaj, kiedy dziewczyna tańczyła to zachwycałyśmy się jej szpagatami, wyskokami i rozciągnięciem, ale teraz bardziej naszą uwagę przykuł wydźwięk występu. Gorzka rozpacz. Nie tylko ja to widziałam.
- Co jest kurde.
Alex przerwała nasze milczenie, wyraźnie zdziwiona, ale też zaniepokojona.
- Coś się stało. Na pewno coś się stało.
- Może już wie?
- Lisa, nie bądź śmieszna, skąd ma wiedzieć? W internecie nic nie ma. Raczej nikt jej nie powiedział. Te dziewczyny nie chodzą do naszej szkoły, a tej cholernej Alison tu nie ma.
Lisa miała rację. Nie miała skąd się o tym dowiedzieć. Chodziło o coś innego, musiało chodzić o coś innego. Patrzenie na to wręcz bolało, dlatego odwróciłam się od szyby przestraszona. Dziewczyny postąpiły tak samo. Po prostu sluchałyśmy aż muzyka ucichnie. Praktycznie liczyłam sekundy aż się to stanie. W końcu na sali nastała cisza. Wybiegłam z biura na salę, naprawdę bojąc się o swoją przyjaciółkę. Byłam bardziej niż pewna, że stało się coś niedobrego.
- Aixa! - krzyknęłam, a czarnowłosa od razu odwróciła się w moją stronę. - Aixa chodź tu!
Dziewczyna była dość zdziwiona widząc mnie. Dyszała, a z jej twarzy można było wywnioskować, że zaraz się rozpłacze. Podeszła do mnie na lekko chwiejnym, wpadając w moje objęcia załamana. Przytuliłam ją do siebie, zaniepokojona. Obok nas w mgnieniu oka pojawiły się Alex oraz Lisa. Też były niespokojne, widząc co dzieje się z naszą przyjaciółką.
- Aix, co się stało?! Czemu płaczesz, wszystko okej?
- Nic nie jest okej. - Odpowiedziała mi cicho. - Jest tragicznie.
- Jejku, słońce... co takiego się wydarzyło?
Lisa ułożyła rękę na ramieniu dziewczyny, która była naprawdę załamana, a my nie miałyśmy pojęcia czemu. Naprawdę chciałyśmy jej pomóc, ale nie było jak.
- Justin... on... jego...
- Nie mów, że dał ci kosza. Trzymajcie mnie, bo zaraz mu...
- Nie. N - nie dał mu kosza, ale Elizabeth... ona, ona go zabrała do p - paki. Z - za zdradę Aideen. - Zaszlochała dziewczyna. - Musiałam b - bić się z Avalonem, ale t - to i tak nic nie dało. Ogłuszyli mnie i A - Angel musiał mnie zawieźć do domu.
- Co?! Jakim prawem oni zamknęli Justina!? Przecież on  nas uratował, przeciągając akcję Sandsa! Uratował ci życie do cholery! Nie, nie, nie... Jedziemy do Elizabeth, zapytać co ona do cholery odwala. Natychmiast.
Alex ruszyła w stronę wyjścia, ostro wkurzona, ale Lisa ją przytrzymała. Byłyśmy w szoku. Nie miałyśmy pojęcia, po jaką cholerę Elizabeth zabrała naszego przyjaciela do więzienia. I nie tylko przyjaciela, szóstego Jeźdzca Duszy. Byłyśmy ostro wnerwione. Nie godziłyśmy się na takie coś. Oczywistym było, że musiałyśmy uwolnić Jusa z druidzkiej celi. Zająć się tym trzeba było od razu po powrocie do domu. Oczywiście wcześniej szykowała się wielka telefoniczna kłótnia z Sunbeam oraz Avalonem. Fripp raczej nic nie wiedział. Nie zgodziłby się na takie coś. Za nic w świecie. Czyli najlepiej było pójść do niego z zażaleniem na to co odwalili druidzi. Ucałowałam naszą przyjaciółkę w czubek głowy, żeby wiedziała, że ma nasze wsparcie.
- Chodźmy do domu. Rozważymy co zrobić z Justinem. Nie pozwolimy mu na pewno tam zostać. Jak trzeba będzie to go odbijemy.
- Obiecujesz? - zapytała, patrząc na mnie zapłakanymi oczkami. - Linda, obiecujesz?
- Obiecuję.
Wypuściłam dziewczynę ze swoich objęć. Chciała ona odejść w stronę szatni, ale obok nas, niczym duchy, pojawili się trenerka dziewczyny z jakimś facetem. Pociągnęła ona Aixę do tyłu, z uśmiechem na ustach. Była ona trochę zdziwiona, ale otarła oczy i spojrzała na dwójkę, która do nas dołączyła. Schowała się jednak trochę za plecami Lisy, jakby wystraszona, ale po akcji z druidami nie było w tym nic dziwnego. Przytuliła ona Aix do swoich pleców. Nasz wzrok spoczął na tym facecie, który widocznie coś chciał od mojej przyjaciółki.
- Aixo, poznaj Charlesa Clevelanda. Przyjechał do nas z Nowego Jorku.
- Cześć Aixa. - Uśmiechnął się do naszej przyjaciółki, kiwając delikatnie głową na powitanie. - Miło mi cię poznać.
- M - mi też miło.
- Aix, słuchaj, Charles jest łowcą talentów z New York City Ballet. Jest u nas na wakacjach, ale jak mu o tobie powiedziałam, uznał, że musi być u Ciebie na treningu.
- New York City Ballet? Naprawdę? - Aixa była w lekkim szoku. - Wow, naprawdę nie spodziewałam się kogoś tak wybitnego na swoim treningu. Gdybym wiedziała, to bym się bardziej postarała.
- Bardziej? Bardziej?! To co tutaj widziałem to była czysta perfekcja! Chce cię oficjalnie zaprosić, jako łowca talentów dla New York City Ballet, na przesłuchania do naszej akademii, które będą się odbywały w NYC.
Wszystkie zaniemówiłyśmy. Wszystkie. Ja, Aixa, Alex oraz Lisa, momentalnie umilkłyśmy. Nawet jako osoby niezbyt obeznane w tańcu, widziałyśmy jaka wielka szansa stoi przed Aixą. Często mówiła nam o tym jakie wielkie sławy wychodziły z tej szkoły. Niby się cieszyłam, że dziewczyna ma taką szansę, ale... ona nie mogła wyjechać. Nie mogła...
- Aix, jedziesz do Stanów! Cieszysz się?! - krzyknęła podekscytowana trenerka, obejmując Charlesa ramieniem. - Nie możesz się nie zgodzić!
- Ja...
- Aix, chyba musimy porozmawiać. - Alex spojrzała poważnie na dziewczynę, prawie wiercąc w niej dziurę, swoim morderczym spojrzeniem. - Teraz.
- Na spokojnie, ja będę jeszcze na wyspie przez tydzień, będziecie mogli się wszyscy razem naradzić. Ja się na razie zwijam, tu masz mój numer telefonu. Miło mi było poznać, do zobaczenia.
Facet pożegnał nas skinieniem głowy i odszedł w stronę drzwi. Między nami zapadła cisza. Wszystkie patrzyłyśmy na Aix, która próbowała gdzieś uciec przez naszymi spojrzeniami. Nie miała jednak dokąd. Mogła czuć się trochę osaczona, w końcu aż cztery osoby mordowały ją wzrokiem.
- Czemu od razu się nie zgodziłaś?! Przecież nic ci nie stoi na przeszkodzie!
- Tak nie do końca nic. - Odgryzła się Lisa.
- Co niby? Koń? Chłopak? Proszę Cię, jeździsz dopiero od niedawna, a chłopa lepszego sobie znajdziesz.
- Reyna, nie przeginaj. Nikt nie będzie lepszy od Justina.
- A ty przypadkiem niedawno nie byłaś z Derekiem?
- Byłam, ale...
- No właśnie. Pojedziesz z Charlesem na te przesłuchanie.
- Hola, hola. - Stanęłam twarzą w twarz z trenerką dziewczyny. Byłam naprawdę wkurzona na nią, że tak decyduje, nie mając do tego prawa. - Aixa nie jest twoją własnością. Sama zdecyduje czy zostaje. Nie będziesz się tak do niej odnosić, na pewno nie przy nas.
- Jeżeli naprawdę zostaniesz na wyspie dla tych dziewczyn, to w moich oczach straciłaś wszystko.
- Okej, nie będziemy tego słuchać. Aix wychodzimy.
Alex szybko zabrała nasze rzeczy i wyszłyśmy ze studia, najszybciej jak tylko się dało. Aixa się nawet nie przebrała. Na klatce zdążyła jedynie zmienić buty na jakieś zwykłe Nike. Usiadła zrezygnowana, podkulając nogi pod brodę. Stałyśmy w trójkę z Lisą i Alex, na schodach, lustrując dziewczynę wzrokiem. Nie mogła nas zostawić. Miała uratować świat... może kosztem własnych marzeń, ale był to jej obowiązek. Musiała z nami zostać. Bez względu na wszystko. Teraz Derek zszedł na drugi plan...

Zawsze inna {w trakcie poprawy}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz