XIV W poszukiwaniu ducha świąt

117 11 2
                                    

Linda

-Wstawaj!
Do mojego pokoju wszedł Axel i na chama rozsłonił zasłony. Zła nakryłam się kołdrą.
-Nie wstaje. Mam Cię gdzieś. -Burknęłam spod pościeli.
-Linda, jest wigilia! Dawaj. Budź się.
Axel usiadł na parapecie. Siedział tak do momentu, kiedy się wkurzyłam i zeszłam na dół. Tam były już dziewczyny. Rozpakowywały prezenty. Nawet Lisa. Popatrzyłam na chłopaka pytająco.
-Byliśmy z samego rana z Aix w galerii. Kupiliśmy trochę rzeczy, żeby nie było jej smutno.
-Miło z waszej strony. -Objęłam chłopaka ramieniem. -Jesteś genialnym przyjacielem.
-Wiem. -Wyciągnął z kieszeni laskę cukrową. -Kucharzem również. Rano z Aix nagotowaliśmy jedzenia na całe święta.
-Wy to jesteście niezłe wariaty. -Zaśmiałam się.
-Idź rozpakować swój prezent zanim zrobi to Blues.
-Dobra.
Ruszyłam w stronę choinki. Zaczęłam szukać paczek ze swoim imieniem. Znalazm dwie. Usiadłam na kanapie. Najpierw zabrałam się za mniejszą paczkę. Były w niej śliczne okulary. Od razu je założyłam. Były po prostu idealne na moją wadę wzroku. W drugiej paczce znalazłam wszystkie części "Knights of Unistria" oraz strój takowego rycerza. Byłam tym niezmiernie ucieszona.
-Proszę o uwagę! -zakrzyknęła Aix. -Chodźcie tutaj.
Nie mogłam nacieszyć się podarunkiem i musiałam posłuchać się Aixy, posłusznie do niej podchodząc.
-O co chodzi? -zapytała Lisa.
-Axel. -Złapała go za ręce. -Dzięki tobie ten rok był najlepszy. Mam brata o, którego istnieniu nie miałam pojęcia. Zawsze mnie wspierasz, przytulasz, pouczasz jeśli trzeba... -W jej oczach zalśniły łzy. -Po prostu Cię kocham bracie.
Rozpłakali się oboje i chłopak wziął ją w objęcia. My tylko stałyśmy, przeżywając. Axel położył głowę na głowie Aixy.
-Ja ciebie też kocham. Zawsze myślałem, że jestem sam i nikt mnie nie kocha, a mam najlepszą siostrę na świecie. Nie zamieniłbym tego na nic innego.
Odkleili się od siebie, po bardzo długim przytulasie. Przekazali sobie prezenty. Aixa spokojnie otworzyła swoją paczkę, ale Axel rzucił się na swoją jak wariat.
-Wow! Nowy telefon! I skarpetki w lizaki! Dziękuję!
-Jak ty znasz mój gust... -pokręciła głową Aixa -sukienka od Givenchy, ciekawe skąd na nią miałeś. Plus jedzenie i... klucze.
-Klucze? -zapytałam zdziwiona.
-Ax? O co chodzi? -Aixa zaczęła obracać metalowe klucze, w poszukiwaniu wskazówki.
-Moje drogie. -Chłopak przemówił tonem bardzo oficjalnym. Ruchem ręki nakazał nam usiąść. -Kiedy przypłynąłem na wyspę nie znałem nikogo. Maja, przyjaciółka Alex, zaprowadziła mnie do hotelu w Jodłowym Gaju. Urzekł mnie swoim wystrojem. Niedawno okazało się, że hotel jest na sprzedaż. Skonsultowałem się z rodzicami w  tej sprawie.
-Czy ty w tym momencie mówisz nam, że...
-Że jesteśmy teraz właścicielami hotelu? Tak Alex. Właśnie tak. -Uśmiechnął się. -Ale to nie koniec. Od dzisiaj wynajmujemy ten apartament i przeprowadzamy się tam. Będziemy mieszkać tam. W jednym z najlepszych penthouse'ów.
-Ty sobie chyba sobie robisz z nas jaja w tym momencie. -Pokręciłam głową.
-Nie. Rodzice moi i Aix powiedzieli, że już nigdy tu nie wrócą. Chcą dać nam jakieś zabezpieczenie. Ja w tym roku piszę egzaminy. Będę zajmował się hotelem. Potem może będziemy robić obozy... wszystko się zobaczy. Co wy na to?
-Axel... jesteś wariatem. Ale i tak Cię kocham. -Siostra mocno go wyściskała.
Wszyscy się ekscytowaliśmy. Tylko Lisa była jakaś niewyraźna. Axel to zauważył, bo... to naprawdę było bardzo widoczne. Szybko ostudził nasz zapał, po czym klęknął naprzeciwko Lisy.
-Mało Cię znam, mam nadzieję, że niedługo się to zmieni, ale dziewczyny znają Cię dobrze. Dlatego tobie też proponuję mieszkanie z nami. Co ty na to, Lis? Bo chyba mogę tak do Ciebie mówić...
Axel wiedział, że próba wyciągnięcia informacji od Lisy skończy się tym, że jedynie się wkurzy i wyjdzie, Więc jego ruch ze zmianą tematu był świetny.
-Możesz. -Uśmiechnęła się szeroko. -Chętnie zamieszkam z wami. Dziękuję.
-A więc teraz zjedzmy ostatni posiłek w tym domu! Niespodzianka! Dzisiaj przeprowadzka.
-Wariat... -zaśmiała się Alex, głaszcząc Bleuesa.

Alex

Wieczór w tym chaosie nastał bardzo bardzo szybko. Nie zauważyłam, kiedy zrobiło się ciemno. Świętowaliśmy nasz sukces na basenie. No raczej sukces Axela. Dyskutowaliśmy o tym jakie zmiany w hotelu wprowadzimy.
-Ej, ale ten obóz to dobry pomysł! No Axel by uczył crossu, ja ujeżdżenia, Alex jazdy naturalnej i jak spadać, a ja Linda skoków. No i Lisa western, jakże by inaczej! -pokiwała głową Aix.
-No, a jak! Oczywiście! -zaśmiałam się.
-Lisa! Wracaj tu! -Linda odszukała ręką Lisę, która zanurzyła się w jacuzzi.
-Co? -Lisa wynurzyła się z wody. Jej rude włosy kleiły się jej do twarzy. Był to zabawny widok.
-Gadamy o tym czego będziemy uczyć na obozach. -Odparłam.
-Aha. I co ustaliliście?
-Ty będziesz uczyć westernu. Podoba się?
-Bardzo.
Nagle na basen wszedł jeden z pracowników firmy przeprowadzkowej. Oznajmił, że wszystkie meble i rzeczy osobiste są w wybranych przez nas pokojach. Wszyscy ucieszeni wyszliśmy z wody. My z dziewczynami zarzuciłyśmy szlafroki, a Axel ruszył w stronę naszego mieszkania w samych kąpielówkach.
-Ej, Axel! -zatrzymałam go na korytarzu. Dziewczyny przystanęły, żeby popatrzeć na naszą rozmowę.
-Tak, Alex? -uśmiechnął się. W policzkach zrobiły mu się dołki. Kochałam te dołki.
-Uroczo wyglądasz bez koszulki.
Usłyszałam ciche "uuuuu". To dziewczyny czekały na rozwój wydarzeń.
-Ty też niczego sobie. -Założył mi niesforny kosmyk za ucho.
-Patrzcie teraz. -Usłyszałam Lindę. Następnie rozległo się pstryknięcie.
-No w fajny miejscu stanęliście. -Zaśmiała się Lisa.
-O co wam chodzi? -zapytałam. Axel też był zdezorientowany. One tylko wskazały sufit. Centralnie nad nami była jemioła. Linda wiedziała, że w nocy przyjdę ją zabić.
-Uszanujcie Jorvicką tradycję. Dawajcie. -Aix miała na twarzy banana.
Popatrzyliśmy się sobie w oczy. Nie czuliśmy się jakoś źle z tym co mamy zaraz zrobić. Byliśmy po prostu zdezorientowani. Od, kiedy Axel pojawił się w naszym domu i w moim życiu... poczułam, że nie wszyscy chłopcy są tacy źli. Po prostu się w nim zauroczyłam. Nigdy mu jednak o tym nie powiedziałam. Nie chciałam zniszczyć tego co jest między nami, ale w tamtym momencie czułam, że on może też mnie lubić. Bardziej niż przyjaciółkę. Axel delilatnie objął moją twarz. Ja złączyłam ręce za jego szyją. Potem chłopak zaczął powoli zbliżać swoje usta do moich. Ja nie mogłam tyle czekać. Stanęłam na palcach i złączyłam nasze usta w gorącym pocałunku. Słyszałam gwizdy. Oklaski. Jednak wydawało mi się, że pochodzą z innego pokoju. Byłam tylko ja i Axel. Tylko my. Razem. Czas przestał istnieć. Dziewczyny przestały istnieć. Byliśmy tylko my. On objął mnie w tali. Przyciągnął lekko do siebie. Serce waliło mi jak młotem.  W końcu odsunęliśmy się od siebie, cali czerwoni na twarzach. Odwróciłam się w stronę dziewczy, żeby ogarnąć jak zareagowały. Jednak Aixa i Lisa zniknęły. Euforia ze mnie zeszła.
-Gdzie one są? -zapytałam zasmucona.
-Aixa pobiegła do pokoju. Lisa z nią, żeby nie była sama.
-To moja wina... nie powinnam tego robić na jej oczach. Szczególnie teraz.
-Nie idźcie tam. -Linda nas zatrzymała. -Ona potrzebuje czasu. Szczególnie teraz, kiedy ma problem z dwoma chłopakami.
-To było złe. To moja siostra. Nie powinienem...
Axel był wyraźne na siebie wkurzony, jednak Linda uspokoiła nas ruchem ręki.
-Dajcie już temu spokój. -Dziewczyna stanowczo zakończyła naszą rozmowę. -Lisa jej pomoże, a my w tym czasie się przejdziemy.
-Dokąd? -zapytałam.
-Dokąd, dokąd. Nie interesujcie się. Zarzućcie kurtki i idziemy.
Pospiesznie ubraliśmy z Axem kurtki. Ruszyliśmy razem za Lindą. W pewnym momencie zobaczyłam, że trzymamy się za ręce. Nawet nie wiedziałam, kiedy to się stało. Zrobiłam się czerwona. Zakryłam twarz dłonią, żeby chłopak niczego nie zauważył. Linda odsunęła jeden z dywanów w dalszej części hotelu. W dół prowadziły kamienne schodki, a jedyne światło dawała fioletowa pochodnia z dołu. Zeszliśmy na dół. Linda odsłoniła zasłonę i wprowadziła nas do małego okrągłego pokoju. Pstryknęła palcami. Pokój się rozświetlił, a przed nami pojawiły się dwie osoby.
-Avalonie, Elizabeth. -Kiwnęłam głową na powitanie. -Co tu robicie?
-Ten chłopak -wskazała na Axela -jest bratem wszechmocnej. Wyczuwam w nim moc. Będzie on mógł godnie zastąpić Justina.
-Przepraszam, ale co? -syknęłam poirytowana. -Zastąpić Justina? On jest w przepowiedni. Nie Axel. On wie wszystko. Nie Axel. On został wybrany. NIE AXEL!
-Podobno go kochasz. -Uniosła pytająco brew druidka.
-Tak. -Wycedziłam przez zęby. -Miłość to jedno. Przepowiednia i powinność to drugie.
-Jacy druidzi? O co chodzi? -Axel przeniósł wzrok na nas. -Dziewczyny? Co tu się dzieje.
-To jedyny sposób - powiedział Avalon.
-Dwa tygodnie.
-Co? -zdziwieni popatrzyliśmy się na Lindę.
-Tyle nam dajcie. Odzyskamy go. Odzyskamy Justina.
-Dobrze, więc.
Avalon kiwnął głową, po czym razem z Elizabeth rozpłynęli się w powietrzu. Cisza była nie do wytrzymania.
-Chyba musimy sobie coś wytłumaczyć.

Zawsze inna {w trakcie poprawy}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz