IX Dzikie treningi i nowe więzi

196 19 17
                                    

Dedykacja dla paszczurwgolfie

Alex

-Ona wraca! Alex dawaj księgę albo ona się udusi! -Linda wyrwała mi księgę i zaczęła szeptać zaklęcie usypiające. Nie mogłam w to uwierzyć. Aixa będzie żyła! I na dodatek ma własnego konia Duszy! Upadłam na kolana i pogłaskałam ją po ręce. -To ją uśpi na kilka godzin. Teraz przeniesiemy się do waszego mieszkania.
-Dziewczyny, spotkamy się później na farmie obok Srebrnej Polany.
-Tej na, której wszyscy Jeźdzcy Dusz trenują swoje konie Dusz? -zapytałam.
-Właśnie na tą... -nie usłyszałam reszty słów Avalona, bo wszystko pociemniało i znalazłyśmy się w naszym mieszkaniu.
-Szybko! -chwyciłam Aix i zrzuciłam ją sobie na plecy. Trudno było mi z nią wejść po schodach. Zaniosłam ją do jej pokoju i rzuciłam na łóżko. Lin krzyknęła mi z dołu, że zrobi dla niej obiad , bo kiedy się obudzi będzie przeraźliwie głodna. I zrobi jej miksturę leczącą, a ja mam się nią zająć. Przykryłam ją jej kołdrą i usiadłam na eleganckim fioletowym fotelu koło łóżka. Teraz mogłam jej się lepiej przyjrzeć. Nie mogłam tego zrobić wcześniej.  Aixa miała bliznę w miejscu cięcia sztyletu i małe krwawiące ranki na twarzy. W pewnym momencie doznałam takiego szoku, że spadłam z krzesła i zaczęłam się drzeć do Lindy, żeby tu przyszła. Ona wpadła do pokoju przerażona.
-Linda!!! Ona ma czarne włosy! Co tu się stało!? Linda do cholery!
-Alex, debilu patentowany! To oznacza, że nam się udało. To jest permanentna pozostałość po tym zaklęcie. Czyli jej nowy naturalny kolor włosów.  Następnym razem, kiedy coś zobaczysz nie drzyj mordy jak nienormalna.
-Ach. Sorki.
-Słuchaj mogę pożyczyć jakieś ciuchy? Jestem cała we krwi po tym ratowaniu źrebaka od Sunhope.
-Jasne. Pójdź i weź sobie coś z garderoby Aix. Mi ona pożycza coś cały czas. Jak chesz to skocz jeszcze do mojej łazienki piętro niżej.
-Dzięki. Jestem cała we krwi Sun i wyglądam jak jakiś zombie. -Linda wyszła. Zachichotałam cicho i chwyciłam apteczkę ze ściany. Otworzyłam ją.
Polałam wacik wodą utlenioną. Zaczęłam oczyszczać jej rany na twarzy. Chwilę potem przeszłam do oczyszczania jej ran na rękach. Kiedy odwróciłam rękę Aix na wewnętrzną stronę zobaczyłam różowy, jaśniejący znaczek. Słońce... -Co do? Linda!!! Chodź tu natychmiast! To jest poważna sprawa!
-Czego ty znowu chcesz?! Jeśli to nie jest nic ważnego to przysięgam na Aideen... -Linda pogoroziła mi szpatułką.
-Och, zamknij się i chodź tu! -Linda podeszła bliżej.
-C -co to jest? Chwila.. Przecież to słońce. S - słońce!! Znak Anne.
-Właśnie. Co może jej się dziać?
-Nie wiem. Jak tylko się obudzi to się jej zapytamy.
-A co jeśli... jeśli ona kontaktuje się z Anne? Jeśli przez tą energię ona pomoże nam ją znaleźć?! -krzyknęłam ucieszona.
-Nie wiem. Pilnuj jej. Patrz czy nic jej się nie dzieje. Kiedy się obudzi pogadamy z nią. Nie mogę się doczekać. -Linda przytuliła Aix. -Muszę zrobić tą miksturę i obiad.
-Proszę, proszę. Mamy tutaj Jeźdźcę Dusz i czarodziejkę.
-No tak. Idę jak coś to mnie wołaj. Albo ja cię zawołam.
-Spoko. -Linda zbiegła po schodach do kuchni. -Nie wiem kto cię zabił ,ale ta osoba tego pożałuje. O to się nie martw. Wiesz, że to Justin przyniósł Lin tą księgę? Dzięki niej mogliśmy cię wskrzesić. Nie wiem skąd on wiedział, że nie żyjesz, ale to on cię uratował. Może nie tak dosłownie,  ale jednak. Aixo, on cię kocha. Naprawdę. On siedzi tam w DC, żeby nas uratować. Ale oprócz niego dokonał tego ktoś jeszcze. Pomógł nam jeszcze źrebaczek po Sunhope. Ona też została zabita przez kogoś z Dark Core. Mi naprawdę przykro z tego powodu, ale znalazłaś teraz twojego konia Duszy. Jak tylko się obudzisz to zabierzemy cię na naszą farmę. Wszyscy tam ćwiczymy. To jest farma Jeźdźców Dusz. Każde nasze pokolenie tam trenuje. Tam jest naprawdę fajnie. Leży obok Srebrnej Polany. Widać stamtąd zamek Baronowej. Zawsze bardzo dobrze się tam bawimy. Robimy różne dzikie odpały i spędzamy tak ze sobą dużo czasu. -Zaczęłam opowiadać. -Zrobiłyśmy sobie tam taki wspólny pokój na strychu na siano. Siano jest w stajni i za stajnią. Mamy tam też małą szopę. Tam jest dużo zdjęć ze wszystkich lat od wszystkich ekip Jeźdźców Dusz. Oczywiście leżą tam też taczki do wywalania gnoju, widły, miotły i różne inne. Naprzeciwko stajni mamy wielki padok. Tam konie mogą się i paść i można tam jeździć. My raczej puszczamy konie wolno, żeby latały dookoła stajni. Nigdy nam nie uciekają. Ten padok i tak służy nam do wszystkiego. Raz w wakacje z Anne i Lisą mieszkałyśmy tam dwa i pół miesiąca. Na tym padoku robilyśmy wtedy wszystko. Opalałyśmy się, Lisa dawała nam koncerty i ogólnie super było. W te wakacje też tak będzie. Odnajdziemy je i też spędzimy razem taki wspaniały czas. Wtedy będziesz jeździć jak mistrz. Myślę, że zapiszemy cię na jakieś zawody. Tak... Wiem! Będziesz chodziła na jazdy w stajni Jorvik. Tak! Herman uczył każdą z nas. Ciebie też pouczy. Wydaje mi się, że będziesz odnosić sukcesy w dresażu. Tańczysz balet i idealnie to do ciebie pasuje. Chociaż może nas zaskoczysz i wybierzesz skoki albo cross. Nie mam pojęcia, ale będziesz mogła zadecydować u nas na farmie. Nie mogę się doczekać, kiedy się obudzisz i będziemy mogły nauczyć cię jeździć konn...
-Alex!!!! Alex!!!  Chodź tu natychmiast! Teraz, w tym momencie!! ALEX! -Linda darła się z dołu. Zeskoczyłam z krzesła i wybiegłam z pokoju. Na schodach o mały włos nie potknęłam się o kota Bluesa. W końcu pojawiłam się obok Lin.
-Co się stało!? -krzyknęłam.
- Patrz!! -Linda pomachała mi listem przed nosem.
-I to jest takie ważne?!
-Tak. To jest list od Justina dla Aix. Znalazłam go w księdze. Ciekawe co on jej napisał.
-Serio?! Jus kocha pisać Aix listy! Pamiętasz ten z siodlarni w Val? To jest takie romantyczne! Ja nie z romantyczek, ale to jest serio słodkie. -Nie zaprzeczę. Alex?
-Tak?
-Ile macie tu pokoi?
-Mamy dwa piętra. Na parterze jest kuchnia, mega duży salon, pokój, biuro i łazienka rodziców Aix. Używali go jak tu mieszkali i przyjmowali tam klientów. Piętro pierwsze. Mamy tam pięć pokoi gościnnych z łazienkami, jedną rupieciarnię. Drugie piętro to pokój Aix, jeszcze jeden pokój gościnny z łazienką, jej łazienka, która jest połączona z pokojem i jest ogromna, garderoba Aix, jej biuro i sala do ćwiczeń tanecznych. -Słuchaj... nieważne.
-Lin? O co chodzi?
-O nic. Skończę robić obiad i chyba wtedy Aix się obudzi.
-Powiedz mi. Nie chodzi o to, że naciskam czy coś, ale proszę powiedz mi.
-To nic takiego. -Uśmiechnęła się. -Ja tak sobie tylko myślałam, że może mogłabym z wami zamieszkać. Mega nudne jest ciągle mieszkać samą w Val w wynajmowanym od lat pokoiku gościnnym.
-Serio! Ale super! -przytuliłam ją. -Aix na 100% się zgodzi, kiedy tylko się obudzi!
-Cudownie! -ona poprawiła okulary. -Nie mogę się doczekać. A tak w ogóle to wiesz czemu Aix była wtedy w Jarhleim?
-Nie mam pojęcia. Chwila, słyszysz to?
-No. To chyba telefon. Tam! Przy drzwiach! -na eleganckiej szafce przy drzwiach leżał telefon. -Linda podeszła do szafki i popatrzyła się na ekran telefonu. -47 nieodebranych połączeń od "Mama" i 48 od "Tata", jeden od nieznanego numeru i jeden SMS o treści : "Dostałaś list? Wiemy, że teraz możesz być zła i zdezorientowana, ale potem zadzwoń i porozmawiaj z nami ."
Dziwne. -W tym samym momencie na wycieraczkę przez klapkę spadło kilka reklam i listów. Podbiegłam do nich i zaczęłam szukać takiego ze znaczkiem z Londynu. Znalazłam i mimo tego, że to nieetyczne, zaczęłam go otwierać.

Zawsze inna {w trakcie poprawy}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz